REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy
  3. Seriale

DC: reaktywacja. Uniwersum rywala Marvela jest coraz mocniejsze, ale czy pokona giganta?

Marvel w ostatnich latach zbudował niepowstrzymane filmowe uniwersum, które z czasem zaczęło coraz mocniej rozpychać się w świecie seriali. Ich najwięksi rywale z DC i wytwórni Warner Bros. wystartowali ze znacznym opóźnieniem i ponieśli po drodze kilka poważnych porażek. Ostatnie miesiące pokazują jednak, że mamy do czynienia z odrodzeniem uniwersum DC.

27.08.2019
21:32
marvel dc seriale
REKLAMA
REKLAMA

Można wskazywać kilka różnych momentów, które odmieniły zdanie opinii publicznej na temat filmów i seriali DC. Część osób wskazałaby może solowe produkcje „Wonder Woman” i „Aquaman”, które pokazały, że DCEU nie jest tak martwe, jak wydawało się niewiele wcześniej. Inni mogliby zwrócić uwagę na ogłoszenie „Jokera”, czyli odejście firmy od bezsensownego kopiowania Marvela na rzecz oryginalnych pomysłów. Osobiście wskazałbym jednak na wydarzenie znacznie mniej imponujące, a z kilku powodów niezwykle ważne.

Gdy trzynaście miesięcy temu na YouTubie opublikowano premierowy zwiastun serialu „Titans”, wydarzeniu temu towarzyszyły szok, kpiny i zniechęcenie. Słynne wideo, w którym Robin mówi słowa „Je*ać Batmana”, miało być kolejnym dowodem na to, że DC po prostu nie potrafi robić dobrych filmów i seriali (oczywiście od czasu trylogii Christophera Nolana). Wspomniany reżyser był zresztą uważany przez niektórych komentatorów za część problemu. Jego wizja Batmana na pierwszym miejscu stawiała ponurą atmosferę realizmu. Nie było tam miejsca na humor czy niewinną zabawę. Nic w tym oczywiście złego, ale w zestawieniu z kolorowym, nie do końca poważnym światem Marvela nowe produkcje DC wydawały się na siłę mroczne i depresyjne. Zwłaszcza w wydaniu Zacka Snydera, który łączył to z męczącym patosem i dosyć kiczowatą estetyką.

„Titans” miał być kolejnym dziełem, które potwierdzi znane od dawna problemy DC. Tymczasem serial zaskoczył jakością i odniósł olbrzymi sukces.

Wiele osób, które bynajmniej nie spodziewało się, że może polubić „Titans” zostało zdeklarowanymi fanami produkcji. Duża w tym zasługa scenarzystów, którzy odpuścili opowiadanie znanych wszystkim origin stories i postawił na świeżą, własną opowieść. Nagle okazało się, że DC zamiast kolejnego wyszydzanego dzieła zrobiło prawdziwy hit i jeden z najpopularniejszych seriali superbohaterskich w całym 2018 roku. Ten sukces dużo zmienił także w postrzeganiu platformy VOD, DC Universe.

marvel dc seriale class="wp-image-317010"

Z polskiej perspektywy ten konkretny fakt nie miał wielkiego znaczenia, bo nic nie wskazuje, byśmy mieli kiedykolwiek otrzymać do niej dostęp. Zwłaszcza wobec bardzo prawdopodobnej premiery HBO Max, gdzie seriale DC będą również dostępne. Dla każdego nowego serwisu VOD bardzo ważne jest jednak, żeby pierwszy duży serial oryginalny był hitem. Dzięki „Titans” ludzie spojrzeli łaskawszym okiem na nowe produkcje DC Entertainment, a po nich przyszły „Doom Patrol”, „Young Justice: Outsiders” oraz „The Swamp Thing”, czyli kolejne produkcje powszechnie doceniane przez krytyków i widzów (a te dwie grupy ostatnio nieczęsto się zgadzają w takich kwestiach).

Obok tych wydarzeń swoisty renesans przeżywały też filmy od DC.

„Liga Sprawiedliwości” okazała się jeszcze ostatnim akordem tragicznej polityki kopiowania rozwiązań Marvela w zabójczym tempie. Wytwórnia Warner Bros. straciła na tej produkcji około 60 mln dol. Po tej katastrofie przyszedł jednak moment otrzeźwienia. Zapowiedź „Jokera” z Joaquinem Phoenixem w roli głównej zelektryzowała całe środowisko filmowe. Filmowe kreacje największego wroga Batmana zawsze wywoływały olbrzymie emocje (w przypadku Jareda Leto nie do końca pozytywne), więc zaangażowanie tak świetnego aktora musiało pobudzić wyobraźnię. A zważywszy na to, że według przecieków będziemy mieć do czynienia z niezwykle kontrowersyjną produkcją, to zdecydowanie jest na co czekać.

„Joker” był początkiem odchodzenia od wizji jednostajnego DCEU i wygląda na to, że ta strategia będzie kontynuowana również przez „The Batman”. Firma utrzymuje dokładne plany dotyczące obu filmów w tajemnicy, ale najprawdopodobniej będą one osobnymi dziełami niepołączonymi z uniwersum „Aquamana”, „Wonder Woman 1984” i „Shazam!”. Ostatni z wymienionych filmów pokazał zresztą najlepiej, że DC w końcu zaczęło uczyć się na błędach. I to w całkiem efektowny sposób, bo dzieło z Zacharym Levym okazało się najzabawniejszym filmem superbohaterskim od lat.

Nie oznacza to oczywiście, że za Warner Bros. i DC nie ciągną już żadne stare sprawy. Wciąż nie wiadomo, co z postacią Supermana i czy Henry Cavill kiedykolwiek powróci do roli (podobno ma na to ochotę, ale stawia pewne warunki). Obie firmy nie mogą pozwolić sobie na to, żeby ich najbardziej ikoniczny i wciąż bardzo popularny bohater tak długo znajdował się na marginesie. Nieco lepiej prezentuje się przyszłość „Legionu samobójców 2”, których wyreżyseruje James Gunn. Ale w tym wypadku również dojdzie do znacznego odświeżenia, nawet jeśli przynajmniej część zgodności z poprzednią produkcją zostanie zachowana. Pokazuje to, że DC nadal nie uspokoiło do końca panującego w swoich szeregach chaosu. Produkcje DC Universe mimo swoich sukcesów nie mogą też liczyć na podobne budżety, co seriale Netfliksa czy Disney+. Boleśnie przekonali się o tym twórcy „The Swamp Thing”, który nie dostanie 2. sezonu przez wycofanie wsparcia przez Karolinę Północną.

DC wyraźnie wychodzi na prostą. Ale czy może na poważnie powrócić do rywalizacji z MCU?

Odpowiedź na to pytanie jest bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. A to dlatego, że Marvel Cinematic Universe też znajduje się w fazie głębokiej przebudowy. Filmową serię opuścili najważniejsi aktorzy, którzy wcielali się najsłynniejsze postaci. W tym przewodzący drużynie Iron Man i Kapitan Ameryka. Co do wielu pozostałych nie ma pewności czy powrócą, a jeszcze inni zostali oddelegowani, żeby budować siłę Disney+ serialami. Akurat w tym aspekcie przyszłość MCU rysuje się zresztą dosyć pozytywnie. Na temat jakości nadchodzących seriali Marvel Studios nie można się jeszcze wypowiadać, ale któryś z seriali musi odpalić. Zwłaszcza, że do „Lokiego”, „WandaVision” oraz „The Falcon and the Winter Soldier” dołączyły trzy nowo zapowiedziane serie: „Moon Knight”, „She-Hulk” i „Ms. Marvel”.

Wydawnictwo Batmana i Supermana nie ma szans rywalizować z takim nagromadzeniem produkcji. Może ścigać się pod względem poziomu pojedynczych seriali, ale wbrew pozorom ilość często robi na widzach większe wrażenie niż jakość. Zresztą MCU bywało na to doskonałym przykładem. W każdym razie nieco inaczej prezentuje się kwestia rywalizacji filmów. Wśród fanów Marvela coraz częściej słychać narzekania, że 4. faza uniwersum prezentuje się wyjątkowo biednie w stosunku do poprzedniczki. A jeśli do wcześniejszych strat dodamy jeszcze coraz bardziej oczywiste usunięcie Spider-Mana ze wspólnego świata Marvela, to obraz całości jest wcale nieciekawy dla Disneya.

Pytanie, na ile przełoży się to na rzeczywiste wyniki finansowe. W dystrybucji kinowej znacznie łatwiej powiedzieć, jaki film odniósł sukces a jaki porażkę. Wyniki box office są powszechnie dostępne, podobnie jak dane dotyczące budżetów. DC może więc podnieść rękawicę i rzucić wyzwanie Marvelowi, a w razie wygranej znacznie zwiększyć swój prestiż.

REKLAMA

Oczywiście pod warunkiem, że faktycznie dojdzie do pewnego zmęczenia MCU.

A wcale nie musi do tego dojść, bo w ostatnim czasie Disney notuje kolejne rekordy finansowe. Widzowie nijak nie przejmują się zdaniem krytyków wytwórni i gromadnie chodzą na ich nowe produkcje. Zwłaszcza, że jako pierwsza na ekrany kin trafi „Black Widow”, a z tą produkcją wiele osób wiąże spore nadzieje. Z kolei w świecie platform streamingowych sukces pojedynczej produkcji nie ma wielkiego znaczenia, bo o zdobyciu widzów decyduje całościowa oferta (jedynie „Gra o tron” wymykała się temu opisowi). Serialowa rywalizacja DC i Marvela będzie więc znacznie trudniejsza do oceny, ale na obu polach rywalizacji na pewno będzie ciekawie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA