REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki /
  3. Filmy /
  4. Seriale

Kto nie wyrósł z gówniarskiego piractwa, ten ściąga z Chomika. Ale nie udawajmy świętoszków, w Polsce wciąż jest słaba dostępność kultury

W obliczu ostatnich wydarzeń związanych z nielegalnym udostępnianiem treści, ACTA 2 i portalem Chomikuj.pl coraz trudniej oprzeć się wrażeniu, że Polacy wyssali piractwo internetowe z mlekiem matki. W rzeczywistości sprawa wygląda zupełnie inaczej. Dwa główne powody popularności tego zjawiska biorą się jeszcze... z szalonych lat 90.

28.06.2019
17:05
chomikuj piractwo
REKLAMA
REKLAMA

Po kilku miesiącach względnej ciszy ostatnio znów zrobiło się głośno o Chomikuj.pl w kontekście łamania praw autorskich i piractwa internetowego. Najpierw z kradzieży własności intelektualnej pożalił się publicznie pisarz Jakub Ćwiek, a potem za portal postanowiło zabrać się Amerykańskie Stowarzyszenie Przemysłu Nagraniowego, w skrócie RIAA. To w ostatnich miesiącach kolejna próba interwencji amerykańskiego ciała zrzeszającego twórców i wytwórnie skierowana przeciwko polskiej stronie internetowej. Na celowniku producentów filmowych znalazło się bowiem CDA.pl.

Użytkownicy obu portali nic sobie jednak nie robią z ataków zza oceanu czy żali rodzimych twórców. I wciąż chętnie korzystają z nielegalnie udostępnionych treści. Dość powiedzieć, że według danych z końca lutego Chomikuj.pl wciąż odwiedzało ponad 3 mln użytkowników. Porozumienia między skonfliktowanymi stronami nie udało się nawet osiągnąć przy okazji tzw. ACTA2. I choć zmiany w europejskim prawie słusznie budziły niepokój (głównie z powodu niekonkretnych i zostawiających miejsce na nadinterpretację przepisów), to gorące protesty ze strony stron udostępniających nieuprawnione treści budziły pewien niesmak.

Na sprawę piractwa internetowego warto jednak spojrzeć z pozbawionej emocji perspektywy. Bo kto z nas nigdy w życiu nie skorzystał z torrentów, Chomika czy nielegalnego streamingu?

Wśród urodzonych w latach 80. i 90., a więc korzystających z polskiego internetu niemal od początku, takich osób znalazłaby się zapewne garstka. Świadomość tego, co jest legalne, a co nie była wtedy w społeczeństwie bardzo niska. Nie tylko w kontekście sieci. Rynek książki też przeżył swoje pirackie wydania, fanowskie tłumaczenia i nielegalne kopie. Stosunek Polaków do własności intelektualnej został więc ukształtowany zarówno przez PRL, jak i dziki kapitalizm. Kultura najpierw była dostępna tylko dla wybranych, a potem dla najsprytniejszych.

Wejście internetu zmieniło sprawę tylko o tyle, że otworzył on przed ludźmi dodatkowe możliwości. A prawda jest taka, że nikt nie oferował dostępu do globalnej sieci z instrukcją obsługi, dobrych manier i panującego prawa. Tymczasem digitalizacja postępowała i pozwoliła słuchać muzyki nagranej na plik, a nie fizyczny nośnik, czytać książki na ekranie komputera i co najważniejsze - oglądać filmy bez wychodzenia z domu.

Dla polskich miłośników popkultury był to czasów jednocześnie dobry i fatalny. Coraz więcej rzeczy było w zasięgu ręki, ale nie z legalnych źródeł.

Z dzisiejszej perspektywy świata wypełnionego serwisami streamingowymi, filmami wychodzącymi równo z amerykańską premierą (a czasem nawet przed) i ogromnym rynkiem książki, wydają się to czasy trochę nierealne. Prawda jest jednak taka, że mieszkańcy małych miast oraz wsi nie mieli wtedy łatwo. Dość powiedzieć, że przybycie do kin wypatrywanego filmu czasem zajmowało miesiące. Z książkami było nieco lepiej, ale i tak znajdzie się mnóstwo osób, które skorzystały ze słynnego przecieku „Harry'ego Pottera i Księcia Półkrwi”.

Wraz ze zwiększaniem się dostępności do filmów, seriali, muzyki, komiksów itp. większość osób porzuciła jednak tego typu nastawienia. To proces długotrwały i wciąż daleki od ukończenia. Nawet ostatnie badania pokazują jednak, że nasze przyzwyczajenia dotyczące korzystania z kultury zmieniają się na lepsze. Ponad połowa badanych przyznała rok temu, że źle czują się po ściągnięciu nielegalnych treści.

chomikuj piractwo class="wp-image-299690"

Dlatego tak ważne jest zwiększanie dostępu do kultury. Bo wiele osób korzysta z nielegalnych źródeł z powodu wygody lub braku alternatyw. Gdy zakupienie Netfliksa jest tak proste, to nagle i zainteresowanie wyszukiwaniem filmów po Putlockerach staje się zdecydowanie mniej zabawną inicjatywą. Ale żeby to osiągnąć, trzeba znacznie mnie koncentrować się na prywatnych krzywdach i atakować drugą stronę, a więc skupić na realnych problemach i możliwościach wyjścia.

Na wszystko powinniśmy patrzeć z dystansem, który zawsze pomaga uniknąć hipokryzji i grania świętoszka. Wciąż istnieją osoby, które z tego gówniarskiego nastawienia do kultury w internecie nie wyrosły.

Zbyt łatwo jest im znaleźć innych oszustów i złodziei. Pod wieloma względami zdobycie kradzionej wersji „Harry'ego Pottera” jest łatwiejsze niż wówczas. Wystarczy skorzystać z Google'a. I jeśli ktoś łudzi się, że kiedykolwiek całkowicie wyeliminujemy piractwo internetowe, ten jest naiwny. Zawsze będzie pewien margines osób, które za żadne skarby świata nie zapłacą za kulturę. Choćby mieli się godzinami męczyć i przeszukiwać Darknet, wybiorą to ponad pożegnanie z kilkudziesięcioma złotymi miesięcznie.

REKLAMA

Poprzez poszerzanie łatwo dostępnych bibliotek legalnych treści możemy jednak całkowicie wyeliminować piractwo wśród osób, które robią to z konieczności. Czy wszystkie świetne seriale można obejrzeć w Polsce? Oczywiście, że nie. Wciąż istnieją bariery kontynentalne, które uniemożliwiają korzystanie z wielu serwisów VOD. Tak samo utrudnione jest obejrzenie starszych filmów, przeczytanie książek autorów z mniej powszechnie reprezentowanych krajów itd. Osobiście wypatruję dnia, gdy będę mógł ostatecznie pożegnać się ze wszystkimi nielegalnymi źródłami i obejrzeć w spokoju „U nas w Filadelfii” czy „American Dad”.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA