REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale /
  3. VOD
  4. Netflix /

Netflix stawia na śpiew i taniec. Jeszcze w czerwcu na platformie wyląduje słynny serial „Glee”

„Glee” w czerwcu wyląduje na Netfliksie - taka informacja pojawiła się dzisiaj na oficjalnym koncie platformy streamingowej na Twitterze, spełniając tym samym życzenia wielu fanów, którzy oczekiwali pojawienia się hitowego serialu w serwisie.

05.06.2019
17:25
Glee netflix
REKLAMA
REKLAMA

To kolejny raz, gdy Netflix Polska jednym tweetem raduje polskich odbiorców.


„Glee”, wyprodukowany przez stację FOX i sygnowany nazwiskiem Ryana Murphy’ego („American Horror Story”, „American Crime Story”) opowiada o grupie licealistów, którzy występują w szkolnym chórze, wielokrotnie śpiewając znane utwory.

Serial jest urokliwie kiczowaty, prześmiewczy, a czasem zwyczajnie tandetny, ale przy tym też szalenie wciągający.

Taka nietypowa mieszanka zjednała mu wielomilionową publiczność oraz zyskała nominacje do 9 Złotych Globów (4 wygrane), 32 nagród Emmy (choć tylko 6 wygranych), trzech nagród Grammy oraz całego szeregu innych nominacji (łącznie serial nominowano prawie 200 razy do różnorodnych nagród).

Największa w tym zasługa ciekawie dobranej obsady, która posiada niezwykłe głosy i występów, które chciało się oglądać.

Siła „Glee” tkwi właśnie w muzyce.

Tak jak w każdym musicalu, piosenki odzwierciedlały samopoczucie i przemyślenia bohaterów, dodatkowo podbijając ich emocjonalnych wydźwięk. Z czasem prowadziło to do przekomicznych sytuacji i przedziwnych skrótów myślowych ze strony twórców, ale hitowe utwory niosły jednak produkcje ku coraz większej popularności.

Fabuła była pretekstowa, zawsze chodziło przede wszystkim o muzykę i piosenki. „Glee” zapoczątkowało też pewne trendy w telewizji. Jeśli zastanawialiście się, dlaczego w „Riverdale” dostawaliśmy musicalowe odcinki, to właśnie z powodu serialu Murphy’ego.

W momencie swojej największej popularności, niemal każdy artysta chciał, aby cover jego utworu pojawił się w serialu. Była to nie tylko pewnego rodzaju nobilitacja, ale miało to także bezpośredni wpływ na wzrost popularności konkretnych utworów czy wykonawców. Do dziś pamiętam małą aferę, którą Chris Martin zrobił Foxowi po tym, jak jego ówczesna żona, Gwyneth Paltrow, pojawiła się w serialu, a piosenki jego grupy Coldplay, mimo usilnych próśb lidera, nie.

REKLAMA

Serial był świetną platformą dla promocji artystów, a także przypomnienia klasyków. Produkcja rozpromowała też wśród szerokiej publiczności modę na mash-upy, czyli połączenia dwóch różnych piosenek.

„Glee” pojawi się na Netfliksie 30 czerwca.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA