REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Koniec „Gry o tron” to też koniec twojej subskrypcji HBO GO? Serwis ma do zaoferowania wiele innych dobrych seriali

Na hasło HBO GO wielu myśli: „Gra o tron”. Teraz to się siłą rzeczy zmieni, ale serwis ma do zaoferowania dużo więcej niż tylko historia rozgrywająca się w Westeros.

25.05.2019
12:01
hbo go seriale gra o tron
REKLAMA
REKLAMA

Finałowy sezon rzeczonego serialu wystartował w kwietniu i już dobiegł końca, na dobre. Z pewnością nie zabrakło osób, które wykupiły subskrypcję w HBO GO tylko po to, aby zobaczyć jak po latach Benioff i Weiss postanowili doprowadzić historię do końca. Mogę się założyć, że równie wiele osób postanowiło następnie anulować płatny dostęp i już tylko narzekać na to, jak to „Gra o tron” zeszła na psy. A przecież jest tak dużo innych seriali na otarcie łez dostępnych w serwisie. HBO wcale nie kończy się na „Grze o tron” i na niej się też nie zaczyna, bo do ery kolekcjonowania statuetek Emmy stację doprowadziła najpierw inna produkcja.

Pomimo wcześniejszych sukcesów HBO stało się prestiżowym nadawcą dopiero z końcem lat 90.

Wcześniej Home Box Office, czyli właśnie HBO, odpowiadało za kultowe „Opowieści z krypty” czy „Tanner '88” Roberta Altmana, ale prawdziwy sukces nastał z rokiem 1999 roku. To właśnie wtedy pojawiła się „Rodzina Soprano”.

Fascynacja mafią i zorganizowaną przestępczością od dawna była już mocno zakorzeniona w świadomości kulturowej. To za sprawą głośnych filmów gangsterskich, tak często cytowanych w przeróżnych formach medialnych, jak „Ojciec Chrzestny” Francisa Forda Coppoli, „Chłopcy z ferajny” Martina Scorsese, „Człowiek z blizną” Briana De Palmy czy „Dawno temu w Ameryce” Sergio Leone. Same arcydzieła gatunku, a obok nich można wymienić właśnie „Rodzinę Soprano”, od której dla HBO nastał sezon na nagrody Emmy. Tych produkcja zgarnęła 21 przy 88 nominacjach.

Serial Davida Chase'a w ciągu sześciu znakomitych sezonów stał się w zasadzie koronnym osiągnięciem gatunku. Całość oparta na kanwie wspomnianych klasyków, przełamywała wiele konwencji, poruszała niezliczoną ilość aktualnych problemów społecznych, by przy okazji swoją złożonością i głębią ustanowić nowe i ambitniejsze reguły dla tworzenia postaci serialowych. Nie podlega dziś dyskusji, że „Rodzina Soprano” była główną przyczyną podniesienia serialu do rangi dzieła sztuki, procesu, który rozpoczął David Lynch w „Miasteczku Twin Peaks”.

Dzieło amerykańskiego mistrza ekranowego surrealizmu jest zresztą dostępne na HBO GO.

Twin Peaks 3 sezon hbo

O geniuszu Lyncha i jego telewizyjnej produkcji można pisać eseje. Jego powrót po ćwierć wieku do tytułowej mieściny wzbudził wielkie zainteresowanie i był sensacją w Cannes w 2017 roku. Serial co prawda nie powstał przy współpracy z HBO, a ze stacją Showtime, ale był dystrybuowany przez wspomnianego nadawcę. I tu posypały się zasłużone nominacje do Emmy, a także jeden Złoty Glob.

Przykładów seriali dostępnych na HBO, a nie będących oryginalnymi produkcjami stacji jest zresztą całe mnóstwo. Wróćmy jednak do tych powstałych na wyłączność.

HBO z pewnością świetnie radzi sobie z gatunkiem związanym z kryminalnym półświatkiem.

Kolejnym po „Rodzinie Soprano” koronnym tego przykładem było „Prawo ulicy”. Na ekranie walka między policją a handlarzami narkotyków nie ustaje na ulicach Baltimore. Poszczególne sezony opowiadają historię zupełnie innego śledztwa, każdy jednak uwydatnia problemy społeczne mające odzwierciedlenie w realnym świecie.

Zdaniem krytyków to jeden z najlepszych seriali, nie tylko kryminalnych, które miały okazję ujrzeć światło dzienne. Brudny świat, w którym nikt nie jest wygranym. Ulice nie pozwalające na to, aby wyjść z nich z czystymi rękami. Gdzieś za kulisami tego wszystkiego stoją politycy pociągający za sznurki. Wciągająca od pierwszego odcinka realistyczna opowieść stworzona przez Davida Simona, byłego dziennikarza „The Baltimore Sun”, który rzeczywistość serialu znał z własnego doświadczenia.

Podobnym przykładem jest „Detektyw”, który także miał antologiczną formę i gatunkowo oscylował w podobnych rejonach. Nic Pizzolatto, autor scenariusza, mając już doświadczenie przy pisaniu „Dochodzenia” stworzył pasjonującą opowieść detektywistyczną. W ogólnej opinii bardziej ceniony jest pierwszy sezon zahaczający o okultystyczne wątki i przedstawiający parszywy klimat amerykańskiej prowincji, z rolami takich gwiazd jak Matthew McConaughey oraz Woody Harrelson. Słusznie, jednak warto też dać szansę drugiej serii, w której pojawili się m.in. Colin Farrell, Vince Vaughn i Rachel McAdams, a także trzeciej, gdzie stery na ekranie przejmują Mahershala Ali i Stephen Dorff. Ostatnia seria ma zresztą sporo wspólnego z tą, która powstała jako pierwsza, więc to tym bardziej pozycja obowiązkowa.

hbo go detektyw

Również „Kroniki Times Square” dotyczą brudnego życia ulicy.

To zresztą kolejny tytuł zrealizowany dla HBO przez Davida Simona odpowiedzialnego również za „Prawo ulicy”. Twórca świetnie czuje miasto, swoich bohaterów oraz ich historie. A to złamane życiorysy, które pchnęły ich do nie zawsze legalnych biznesów i zawodów, o których raczej nie marzy się od dziecka. Z ekranu aż bije odorem ulic, domów publicznych i barów, w których powietrze jest tak gęste od dymu papierosowego i alkoholowych wyziewów, że można na nim powiesić siekierę.

„Kroniki Times Square” dotyczyły branży porno i rozgrywały się w latach 70., podobnie zresztą jak „Vinyl”. Jednak w tym przypadku dostawaliśmy historię o szefie upadającej wytwórni płytowej, który stara się zrobić karierę na rozkwitającej scenie muzycznej. Pod serialem, który skończył się niestety już po pierwszy sezonie, podpisał się m.in. Martin Scorsese.

Słynny Nowojorczyk stworzył też pilotażowy odcinek innego świetnego serialu HBO, „Zakazanego imperium”. Scenariusz zaś wyszedł spod ręki autora linii fabularnej „Rodziny Soprano”, Terence’a Wintera. Te nazwiska mówią same za siebie, a efekt finalny tylko potwierdza ich status. „Zakazane imperium” to wielowymiarowa i niejednoznaczna historia z silnie zarysowanym tłem społecznym, wnikliwie portretująca okres prohibicji w Stanach Zjednoczonych. Dopracowana gangsterska saga (z lekko odstającym poziomem od poprzednich sezonów finałem), będąca szalenie atrakcyjną telewizyjną rozrywką.

Jednak żeby nie było, że HBO oferuje tylko tytuły o mafiosach i dramatach prosto z szarych ulic. Są tu też dramaty z małych nadmorskich miasteczek.

W takiej scenerii rozgrywają się „Wielkie kłamstewka” z iście doborową obsadą. W niej Nicole Kidman, Reese Witherspoon, Shailene Woodley, Laura Dern czy Alexander Skarsgård. Już niedługo premiera kolejnych odcinków, a w nich ma pojawić się kolejne wielkie nazwisko - Meryl Streep. „Wielkie kłamstewka” początkowo miały być miniserialem. Jednak popularność produkcji zaskoczyła HBO na tyle, że szybko postanowiono nakręcić kolejny sezon. Głównymi bohaterkami 1. sezonu serialu opartego na powieści Liane Moriarty były trzy matki, których dzieci zaczynały naukę w szkole. Gdy syn jednej z nich został oskarżony o agresję w stosunku do córki pewnej wpływowej w środowisku kobiety, w nadmorskim miasteczku Monterey wybuchł poważny konflikt. Co więcej, już na samym początku serialu dowiedzieliśmy się, że doszło do zbrodni.

A skoro przy adaptowaniu powieści na potrzeby seriali jesteśmy... Gillian Flynn to prawdziwa farciara. Nie dość, że jej książki rozchodzą się jak świeże bułeczki, to jeszcze jej prozą szybko zainteresowało się kino. „Zaginiona dziewczyna” w reżyserii Davida Finchera zapracowała sobie na szereg nominacji do prestiżowych nagród, a w zeszłym roku za inną jej powieść wzięło się HBO. Tak powstał miniserial „Ostre przedmioty”, za który odpowiadał Jean-Marc Vallée. Co ciekawe, ceniony kanadyjski twórca dorzucił swoje trzy grosze do budowania renomy oryginalnych produkcji HBO, stając za kamerą wspomnianych „Wielkich kłamstewek”.

ostre przedmioty hbo

HBO ma na koncie dużo więcej udanych miniseriali.

Jednym z nich jest zapomniana już trochę „Długa noc”. To diagnoza amerykańskiego systemu sprawiedliwości, piętnująca znajdujące się w nim luki. Pojawiają się tu również wątki dyskryminacji rasowej i etnicznej. Całość łączy w sobie nie tylko kryminał, ale też thriller psychologiczny i dramat sądowy.

Były też „Olive Kitteridge”, „Mildred Pierce”, „Pacyfik”, „Kompania braci”, a ostatnio do tego grona dołączył też „Czarnobyl”, który stał się najwyżej ocenianym serialem na IMDb. Nie zapominajmy również o oryginalnych produkcjach europejskich, w tym o czeskim „Gorejącym krzewie” od Agnieszki Holland czy „Pustkowiu”, również od naszych sąsiadów z południowego zachodu. Również w Polsce HBO wyprodukowało doskonałe seriale, takie jak „Pakt”, „Wataha” czy „Ślepnąc od świateł” na podstawie książki Jakuba Żulczyka.

Zatem HBO to nie tylko „Gra o tron”, a dużo więcej. Jeżeli ktoś z was anulował subskrypcję po finale serialu opartego na prozie George’a R.R. Martina, to zdecydowanie powinien przemyśleć swoją decyzję. HBO GO co prawda nie oferuje aż tak wielu seriali oryginalnych jak Netflix, który co miesiąc dostarcza kolejne własne produkcje, ale nie jest tajemnicą, że coraz częściej możemy narzekać na ich poziom. Powściągliwość HBO i strategia, w której nie liczy się ilość, przynajmniej w większości przypadków, działa na korzyść platformy. Jest w czym wybierać i nie tak łatwo się na tym sparzyć. Łatwiej się zachwycić, a to miła odmiana po ostatnich odcinkach „Gry o tron”.

REKLAMA

Które oryginalne produkcje serialowe znajdziecie jeszcze na HBO GO?

  • Seks w wielkim mieście
  • Sukcesja
  • Czysta krew
  • Sześć stóp pod ziemią
  • Banshee
  • The Knick
  • Deadwood
  • Młody papież
  • Dziewczyny
  • Folklor
  • Westworld
  • Barry
  • Rzym
  • Carnivale
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA