Vin Diesel, Jake Gyllenhaal i Dwayne Johnson na Netfliksie. Sprawdźcie nowości i tytuły, które niebawem znikną z biblioteki serwisu

Na Netfliksie nigdy nie brakowało filmów akcji, komedii i animacji. Te gatunki nie bez powodu cieszą się jednak olbrzymią popularnością. Dlatego w ramach ostatnich aktualizacji do serwisu trafią m.in. nowy sezon „Smoczego księcia”, wojenna opowieść „Jarhead: Żołnierz piechoty morskiej” oraz „Baywatch: Słoneczny patrol” z samym Dwyane'em „The Rockiem” Johnsonem. Prawdziwą gwiazdą tygodnia będzie jednak Vin Diesel.

Netflix w ostatnich dwóch latach coraz mocniej stawia na animacje. Katalog tego typu dzieł w serwisie staje się naprawdę imponujący, dlatego właściwie każdy znajdzie tam coś dla siebie. Choć akurat „Smoczy książę” to dzieło skierowane głównie do młodszych widzów i nie wszystkich zainteresuje. Produkcja opowiada o przyjaźni dwóch ludzkich książąt i elfiej zabójczyni. Bohaterowie razem wyruszają w podróż, która ma zakończyć długoletnią wojnę między tymi rasami. 2. sezon „Smoczego księcia” wyróżnia się całkiem sprawnym wykorzystaniem animacji komputerowej oraz fabułą, która mimo ograniczeń wiekowych potrafi mówić o ważnych i ciekawych kwestiach.

Pierwsza wojna w Zatoce Perskiej to temat znacznie słabiej opowiedziany przez kulturę niż wojna w Wietnamie czy wojna z terroryzmem. Nie oznacza to jednak, że ten konflikt zbrojny nie doczekał się żadnej ekranizacji. Jedną z ciekawszych jest „Jarhead: Żołnierz piechoty morskiej” Gyllenhaalem w roli głównej. Produkcja powstała na bazie wspomnień jednego z marines i stanowi pasjonujący wgląd w życie żołnierza. „Jarhead” jako jeden z niewielu filmów wojennych pokazuje, że członkowie piechoty morskiej stale muszą sobie radzić z nudą i frustracją z powodu decyzji sztabu. Tego jest znacznie więcej, niż efektownych potyczek z wrogiem i bohaterskich szarż.

Na długo zanim Vin Diesel zasłynął wśród fanów Marvela tysiąckrotnym wypowiedzeniem słów: „I am Groot”, wystąpił w innym kultowym filmie. Chodzi oczywiście o rolę w animacji „Stalowy gigant” z 1999 roku. Diesel podłożył głos pod tytułowego robota, który zaprzyjaźnia się z małym chłopcem. Film okazał się komercyjną klapą (głównie z powodu braku jakiejkolwiek reklamy ze strony wytwórni Warner Bros.), mimo fantastycznych recenzji. Sława miała jednak nadejść z czasem. Obecnie uważa się za arcydzieło animacji i jeden z najlepszych filmów tego gatunku.

„Szybcy i wściekli” to seria z gatunku guilty pleasure. Wielu widzów ogląda kolejne filmy tylko po to, żeby sprawdzić, jakie zwariowane akrobacje samochodowe twórcy wymyślili tym razem. A „Szybcy i wściekli 8” ich w tym względzie nie zawiedli. Nie wspominając o tym, że produkcja zestawiła też razem postaci Shaw'a i Hobbsa, które wkrótce pojawią się w swoim własnym spin-offie.

„Underworld” to jeden z tych przypadków, gdzie popularność i żywotność filmowej serii przewyższają oczekiwania wszystkich twórców. Pierwsza część historii Selene cieszyła się tak ogromnym zainteresowaniem, że doczekała się aż czterech kontynuacji. Ostatnia z nich to właśnie „Underworld: Wojny krwi” z 2016 roku. Produkcja otrzymała w większości bardzo negatywne recenzje, ale i tak zarobiła w światowym box office ponad 81 mln dol. Jak widać opowieść o wojnie wampirów z wilkołakami nadal pasjonuje widzów.

Studio Disney-Pixar od dłuższego czasu stoi na szczycie świata animacji. Raz po raz udowadniali niedowiarkom, że filmy animowane to rozrywka nie tylko dla dzieci. Stworzyli w ten sposób kilka absolutnie kultowych produkcji. Nie oznacza to, że na koncie Pixara nie ma słabszych lub nastawionych wyraźnie na zarabianie pieniędzy produkcji. Tak właśnie było w przypadku dwóch pierwszych części „Aut”. Trzecia odsłona trylogii miała udowodnić, że bohaterowie serii nadają się do dobrej i inteligentnej historii. Czy ten cel został osiągnięty? Fani Netfliksa mają jedynie dwa dni, żeby się o tym przekonać.