REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy /
  3. VOD
  4. Netflix /

Aquaman, Roma, Bunga Bunga i powrót Deadpoola. Filmy, które trzeba zobaczyć w grudniu

Ostatni miesiąc 2018 roku to nie tylko świąteczna gorączka. W kinach i w telewizji będzie tyle ciekawych propozycji, że nie warto nawet myśleć o tym, by ponownie siadać do oglądania „Kevina samego w domu”.

27.11.2018
22:09
filmy w grudniu
REKLAMA
REKLAMA

Kraina wielkiego nieba od 7 grudnia w kinach

Debiut reżyserski aktora Paula Dano, którego znamy chociażby z ról w takich filmach jak "Aż poleje się krew", "Labirynt" czy "Mała Miss". Jake Gyllenhaal i Carey Mulligan wcielają się w małżeństwo, które przeżywa kryzys w scenerii lat 60. Są niemałe szanse na to, że o ile Dano umiejętnie poprowadził aktorów, czeka nas poruszający portret rozpadu związku w duchu takich dzieł, jak "Blue Valentine" czy "Droga do szczęścia".

Zabójcze maszyny od 7 grudnia w kinach

Trochę współczuję reżyserowi Christianowi Riversowi, którego "Zabójcze maszyny" wszędzie reklamowane są jako produkcja Petera Jacksona. Z drugiej strony nazwisko twórcy "Władcy Pierścieni" z pewnością pomoże i zwróci uwagę na jego debiutanckie dzieło. Choć też obawiam się tego, na ile będzie to "jego" film, a na ile Jacksona, który jako producent i scenarzysta mógł mieć dużo do powiedzenia. "Zabójcze maszyny" to przy tym pełne rozmachu widowisko, rozgrywające się w przyszłości, w czasach gdy po wielkim kataklizmie ludzkość zaczęła budować sobie olbrzymich rozmiarów ruchome miasta.

Fuga od 7 grudnia w kinach

2018 to bez wątpienia najlepszy rok dla polskiego kina od bardzo dawna. I jeśli dobrze pójdzie, "Fuga", czyli kolejny film Agnieszki Smoczyńskiej (reżyserki "Córek dancingu") stanowić będzie jego udane zamknięcie. Film opowiada o kobiecie, która zniknęła na dwa lata, a po odnalezieniu okazało się, że zapomniała, co się działo od czasu jej zniknięcia. Brzmi co najmniej intrygująco.

Mowgli: Legenda dżungli od 7 grudnia w Netfliksie i w wybranych kinach

"Mowgli" to jeden z bardziej pechowych filmów ostatnich lat. Reżyserowana przez Andy’ego Serkisa, ponoć bliższa oryginałowi Kiplinga, adaptacja "Księgi dżungli" zaczęła powstawać jeszcze przed niedawną filmową wersją Disneya. Niestety machina Disneya zadziałała szybciej i sprawniej w imię jak największych zysków i już w 2016 roku mogliśmy podziwiać ich wersję, która, nie ukrywam, była olśniewająca. Być może jednak wszystko skończy się o tyle dobrze, że "Mowgli" pokazany już na Netfliksie, wyjdzie obronną ręką dzięki życiu na platformie streamingowej.

Był sobie Deadpool od 12 grudnia w kinach

To, co wyczyniają twórcy i marketingowcy "Deadpoola", już teraz przeszło do historii. Kampania promocyjna pierwszej odsłony była genialna. W przypadku dwójki dostaliśmy nie tylko kapitalne teasery i trailery, ale też teledysk z piosenką w wykonaniu Celine Dion. A teraz Fox przygotował nam jeszcze przemontowaną i wygładzoną wersję "Deadpoola 2", która powstała z myślą o "rodzinnym oglądaniu". Mistrzostwo świata! Już sam fakt możliwości obejrzenia "Deadpoola" w PG-13 byłby wart ponownego wybrania się na seans, a tymczasem twórcy nie tylko przemontowali materiał, ale też dodali do niego aż 20 minut nowych scen!

Roma od 14 grudnia w Netfliksie

Już teraz "Roma" jest jednym z najgłośniejszych filmów tego roku. Alfonso Cuaron, wedle pierwszych opinii tych, którzy widzieli go na festiwalu w Wenecji, stworzył prawdziwie wybitne dzieło, które jest w stanie zachwycić wizualnie i emocjonalnie, tak samo na dużym, jak i małym ekranie. Wiele wskazuje na to, że Netflix w końcu doczekał się genialnego filmu w swojej bibliotece. I przy okazji ma też poważne szanse na Oscara.

Kursk od 14 grudnia w kinach

Filmowa rekonstrukcja katastrofy rosyjskiej łodzi podwodnej Kursk, która rozegrała się w 2000 roku. Za kamerą Thomas Vinterberg, a w obsadzie Matthias Schoenaerts, Colin Firth, Léa Seydoux, Max von Sydow (jako Borys Jelcyn) i Michael Nyqvist w jednej ze swoich ostatnich ról.

Aquaman od 19 grudnia w kinach

Jak wszyscy się boleśnie przekonaliśmy, DC nie umie w filmowe uniwersa. Ale o wiele lepiej wychodzą im solowe filmy, czego najlepszym przykładem jest choćby "Wonder Woman". Cały czas mam obawy, na ile da się przenieść historię o podwodnym władcy mórz i oceanów bez poczucia obcowania z totalnym kiczem i uczucia zażenowania. Pierwsze zwiastuny dają jednak nadzieję, że James Wan wyciągnął z komiksów o Aquamanie to, co najlepsze i stworzył naprawdę zajmujące widowisko przygodowe z zachwycającym podwodnym światem. Jason Momoa jako Aquaman to jeden z jaśniejszych punktów "Ligi Sprawiedliwości", także już teraz można być spokojnym o jego kreację.

Mary Poppins powraca od 19 grudnia w kinach

Ponad 50 lat od premiery pierwszej "Mary Poppins" Disney porwał się na dość odważny krok i postanowił przedstawić tę postać nowemu pokoleniu widzów. Czy "Mary Poppins powraca" okaże się równie wielkim fenomenem co oryginał? To się okaże. Na pewno film ma szanse na stanie się kasowym przebojem, przynajmniej w USA. Emily Blunt świetnie pasuje do roli kultowej niani, wchodząc w nie byle jakie buty, jej poprzedniczką była bowiem Julie Andrews, a jej rola przeszła do historii kina.

Kształt wody 22 grudnia w CANAL+

Pomimo faktu, że "Kształt wody" niezasłużenie otrzymał Oscara i jest jednym ze słabszych filmów Guillermo del Toro, to nadal pozostaje on piękną historią o potrzebie miłości, akceptacji i tolerancji. Warstwa wizualna jest po prostu cudowna, a Sally Hawkins w roli głównej skradnie wam serce. Jest to wprawdzie uwspółcześniona wersja "Pięknej i bestii", a sam podwodny stwór wygląda jak brat Abe'a Sapiena z "Hellboya" (jego projektanci to prawdopodobnie najwięksi lenie w Hollywood), ale ma tyle uroku, że trudno się jej oprzeć.

Avengers: Wojna bez granic 23 grudnia w HBO

Wprawdzie oglądanie "Avengers: Wojna bez granic" na mniejszym niż kinowym ekranie trochę mija się z celem, to nadal warto obejrzeć to widowisko Marvela. Tylu superbohaterów w jednym filmie jeszcze nigdy nie było. A finał naprawdę wbije was w fotel. Z kolei filozofia Thanosa sprawi, że sami zaczniecie się zastanawiać nad jego racjami. Co jest bardzo rzadkie w przypadku hollywoodzkich superprodukcji.

Król rozrywki 24 grudnia w CANAL+

Jedno z większych pozytywnych zaskoczeń zeszłego roku. Z pozoru "Król rozrywki" to banalny i schematyczny musical, natomiast jego siłą są świetne piosenki, mające potencjał popowych hitów (zresztą niektóre z nich się nimi stały) oraz Hugh Jackman w jednej z najlepszych ról w swojej karierze. To opowieść o pasji, pogoni za marzeniami, ale nakręcona ze szczerej chęci podzielenia się to opowieścią i piosenkami ze światem. A takie rzeczy się czuje oglądając film, z którego emanują pozytywne fluidy, nawet jeśli nie ucieka od znanych nam dobrze schematów.

Trzy billboardy za Ebbing, Missouri 26 grudnia w CANAL+

Jeden z najbardziej przereklamowanych dobrych filmów ostatnich lat. Wielu krytyków okrzyknęło go wybitnym, a tymczasem "Trzy billboardy..." to sprawnie zrealizowany i przemyślany dramat, którego trzeci akt jednak kompletnie nie skleja się z resztą. Z pewnością jest to produkcja, którą warto obejrzeć, choćby tylko dla fenomenalnych kreacji aktorskich, przede wszystkim Frances McDormand i Sama Rockwella, choć akurat jego postać jest dość ambiwalentna.

Spider-Man Uniwersum od 25 grudnia w kinach

Dobrych filmów o Spider-Manie nigdy za dużo. To mój absolutnie ulubiony superbohater, do którego ciągle mam niemały sentyment, a na każdy kolejny film czekam z żywym zainteresowaniem. A jako, że będzie to pierwszy film o Pająku (i superbohaterze Marvela) od momentu śmierci Stana Lee czuję, że mnie i miliony fanów czeka wspaniała podróż do uniwersum Spider-Mana. Spotkają się w nim bowiem alternatywne wersje światów Człowieka Pająka. Głównym bohaterem jest tym razem Miles Morales, który odkrywa inne rzeczywistości, w których istnieją przeróżne wersje Spider-Mana. Animacja wygląda fantastycznie. Czeka nas też cała masa zawrotnej akcji bawiąca się mitologią Spider-Mana oraz humor, którego nie powstydziłby się sam Deadpool. Jest na co czekać.

Oni od 28 grudnia w kinach

REKLAMA

Paolo Sorrentino, czyli twórca serialu Młody papież oraz genialnego "Wielkiego piękna", tym razem spogląda w czeluścią władzy, polityki i związanych z nimi namiętności. "Oni" to historia życia Silvio Belruscioniego i jego świty zatopiona w muzyce techno, rozpasanych imprezach, z roznegliżowanymi paniami w tle. Cynizm, spotyka się z amoralnością i żądzą pieniądza, pazernością i hedonizmem w wersji turbo. Szykuje się naprawdę mocna jazda, niestety wcale nie będąca przekoloryzowaną satyrą.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA