REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Rotten Tomatoes chce lepszych recenzji filmów, więc zatrudnia nowych krytyków. Stawia na kobiety i multikulturowość

Największy serwis agregujący oceny filmów i seriali w internecie, czyli Rotten Tomatoes, w końcu pochylił się nad zarzutami i powiększył grono krytyków, z których recenzji wylicza swoje średnie ocen. Od teraz będzie ono jeszcze bardziej zróżnicowane rasowo i płciowo.

29.08.2018
21:55
rotten tomatoes nowi krytycy
REKLAMA
REKLAMA

Kiedy Rotten Tomatoes rozpoczynało swoją działalność, trochę ponad 20 lat temu, świat mediów wyglądał zupełnie inaczej. Gazety pękały w szwach od reklam, iPhone był zaledwie iskierką pomysłu w głowie Steve’a Jobsa, YouTube miał się pojawić i zmienić wszystko za jakieś 6 lat, a Netflix wysyłał pocztą filmy DVD do swoich pierwszych subskrybentów. Tak wyglądał świat, w którym startował nasz serwis i nasze pierwsze kryteria dotyczące recenzji pojawiających się w Rotten Tomatoes go odzwierciedlały. Kładliśmy nacisk na duże publikacje i największe platformy medialne oraz pozycje zawodowe i zasięgi – czytamy w oświadczeniu serwisu.

I w takiej oto formie Rotten Tomatoes funkcjonowało przez te 20 lat. Z czasem na serwis agregacyjny zaczęły spadać coraz to większe lawiny krytyki. Głównie pod kątem systemu oceniania oraz tego ilu i jakich dziennikarzy jest uwzględnionych przy recenzjach publikowanych na RT. Wypowiadali się zarówno użytkownicy, dziennikarze jak i sami twórcy filmowi. W tym tak znamienite postaci jak Martin Scorsese, który ewidentnie nie jest fanem RT.

Sam też wielokrotnie pisałem o tym, że system uśredniania ocen bazujących na recenzjach krytyków jest mało precyzyjny, za bardzo uogólniony i na dobrą sprawę nie odzwierciedla tego czy dany film rzeczywiście jest dobry czy zły. Rotten Tomatoes pokazuje jedynie jak dużej grupie krytyków się dany film podobał. Co wcale nie znaczy, że produkcja, która ma średnią np. 30 proc., jest rzeczywiście zła.

Jeszcze inną kwestią są sami krytycy, których oceny są brane pod uwagę w RT. A konkretniej ich liczba, różnorodność, w tym także ta społeczna, rasowa i płciowa.

Rotten Tomatoes class="wp-image-196168"

Według danych pochodzących z badań Uniwersytetu Południowej Kalifornii aż 82 proc. recenzji najbardziej dochodowych filmów w 2017 roku napisali biali mężczyźni.

I właśnie w związku z tym Rotten Tomatoes ogłosiło właśnie, że do grona ponad 4 tys. krytyków doda ponad 200 nowych, bardziej różnorodnych niż to miało miejsce wcześniej, głosów opiniotwórczych.

Chcemy jak najlepiej odpowiadać temu, w jaki sposób funkcjonują dzisiejsze media. Chcemy promować włączanie większej ilości opinii z bardziej różnorodnych grup społecznych, które konsumują treści rozrywkowe - tłumaczą włodarze Rotten Tomatoes.

Pośród tych 200 nowych krytyków znajdują się przede wszystkim kobiety i przedstawiciele mniejszości rasowych. I oczywiście w kontekście ponad 4 tys. krytyków, których oceny są brane pod uwagę przy wyliczeniach Rotten Tomatoes, te 200 osób stosunkowo nieduży procent całości, ale trudno narzekać, gdy firma robi krok w dobrym kierunku. Miejmy nadzieję pierwszy krok. Tym samym też RT niejako przyznało się do zarzutów, stwierdzających, że pośród krytyków serwisu przeważają biali mężczyźni. Ich ruch jest więc pozytywną i pro aktywną odpowiedzią na tę krytykę.

Czy jednak tych 200 nowych krytyków cokolwiek zmieni? Nie sądzę.

Ocenianie dzieł sztuki to zawsze mocno subiektywny temat. Największą rolę odgrywają w tym nasze doświadczenia, gust, edukacja filmowa/muzyczna/artystyczna itp. Na pewno różnorodność rasowa i płciowa wpłynie pozytywnie na ciekawe punkty widzenia, pogłębienie interpretacji, poszerzenie percepcji itd.

REKLAMA

Jednak to będzie miało znaczenie przy bardziej niszowych, artystycznych filmach, które mają w sobie kilka poziomów interpretacji. W przypadku mainstreamowych widowisk na dobrą sprawę nie ma znaczenia ilu krytyków jest czarnoskórych, ilu jest kobietami itd. Opinie będą zapewne zbliżone do obecnych.

Jeśli Rotten Tomatoes miałoby przejść rewolucję, która mogłaby w jakiś realny sposób wpłynąć na oceny filmów, to mogliby się otworzyć na odmienne opcje polityczne i światopoglądowe. Mam wrażenie, że mainstreamowa krytyka jest głównie lewostronna, raczej liberalna. Sądzę, że jakby dopuścić do głosu prawicowych konserwatystów, ludzi mocno wierzących, otwartych zwolenników posiadania broni, to wtedy procenty na Rotten Tomatoes byłyby bardziej spolaryzowane. A przez to i ciekawsze. Nawet jeśli byśmy się z nimi do końca nie zgadzali.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA