REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

System Of A Down ciągle żywy. Daron Malakian and Scars on Broadway i album Dictator – recenzja

Daron Malakian, czyli lewa półkula mózgu grupy System Of A Down, zaprezentował swój drugi solowy album. Dictator to wybuchowa i elektryzująca mieszanka wgniatających w ziemię thrash metalowych riffów oraz wpływów ormiańskiego folku. Czyli wszystko to, za co kochaliśmy jego macierzystą formację.

20.07.2018
16:31
daron malakian dictator
REKLAMA
REKLAMA

Kiedy System Of A Down zawieszał działalność byłem potwornie przygnębiony. Nie dość, że była to jedna z nielicznych wyróżniających się brzmieniowo kapel na przełomie XX i XXI wieku, to jeszcze dostarczała naprawdę genialne albumy. Co gorsza, muzycy zawiesili działalność w momencie nie tylko ogromnego sukcesu artystycznego, ale i komercyjnego. Wydane w odstępie kilku miesięcy "Mezmerize" i "Hypnotize" sprzedawały się znakomicie.

Wprawdzie trzy lata później Daron Malakian wydał swoją pierwszą solową płytę pod szyldem Scars on Broadway, ale przeszła ona bez echa. Minęła dekada i przed nami "Dictator", drugi solowy album Malakiana, który na szczęście okazuje się więcej niż udany.

Każdy, kto tęskni za System Of A Down, z pewnością nie rozczaruje się na słuchając "Dictatora".

Tak na dobrą sprawę można traktować ten album jako nieoficjalną kontynuację "Hypnotize".

Lives od razu wrzuca nas w wir mocnych riffów i operowych zaśpiewów. Podniosłe brzmienie utworu stanowi hymn na cześć Ormian, których tragiczna historia, pod jarzmem tyranii, nieraz wystawiła na próbę:

Całe nasze życie musimy walczyć. Nasi herosi zginęli. Umiemy jednak odróżnić dobro od zła. Nasz lud przetrwał – zawodzi w refrenie Malakian.

"Dictator" wydany został w momencie rocznicy 103 lat od ludobójstwa w Armenii, w którym życie straciło 1,5 mln ludzi. W tym członkowie rodziny Malakiana. Teledysk do Lives to z kolei wizualny hołd dla Armenii. Widzimy w nim barwne kostiumy odwołujące się do tradycji jego ojczyzny oraz tańca ludowego.

Prawdziwe szaleństwo zaczyna się w Angry Guru, brzmiącym niemalże tak, jakby został żywcem przeniesiony z płyty "Toxicity". Już dawno nie słyszałem tak kapitalnej mieszanki metalu z orientalnymi wpływami.

W fenomenalnym kawałku tytułowym Malakian śpiewa:

Nie potrzebuję dyktatora, by mnie kontrolował. Nie potrzebuję najeźdźcy, by mnie zniszczył.

Ten przejmujący i równie dynamiczny (soczyste riffy nie biorą jeńców) utwór to wyraźny manifest wymierzony w kastę rządzącą.

"Twoja polityka mnie nie skorumpuje" – krzyczy i tym samym wzywa do obalenia skorumpowanych władców.

Guns Are Loaded ma najciekawszą strukturę pośród utworów na płycie. Rozpoczyna się od syntezatorowego pasażu, który następnie przechodzi w balladę o smutnym wydźwięku:

Każde szkło, które widzę, przypomina mi o domu (…). Wszystkie naładowane bronie są blisko ciebie.

I niedługo później utwór zmienia charakter, bo w połowie na scenę wchodzą pancerne, ciężkie riffy.

Talkin’ Shit utrzymany jest z kolei w formie armeńskiej bajki, którą Malakian snuje poprzez śpiew i orientalnie brzmiącą gitarę. Sekcja rytmiczna w połączeniu z znakomitymi riffami i solówką pod koniec scalają się w fantastyczną ścianę dźwięku.

We Won’t Obey to thrash metalowa jazda bez trzymanki, jakiej nie powstydziła by się Metallica na początku swej kariery. Najmocniejszym kawałkiem jest jednak Sickening Wars. Punkowa energia razem z wiercącym riffem w zwrotce sprawiają, że kawałek ten dostarcza tyle energii, że można by nim obdarzyć co najmniej kilka albumów.

Pod koniec płyty z kolei przyjdzie nam posłuchać pięknej instrumentalnej ballady Gie Mou My Son, będącej coverem Stamatisa Kokotasa, zwanego greckim Elvisem Presleyem.

Dictator powstał już 6 lat temu, w 2012 roku, ale niepewny status związany z działalnością i planowanym powrotem na scenę System Of ADown hamował go przed wydaniem swojego solowego materiału. Dobrze jednak, że w końcu zdecydował się na ten ruch i pokazał światu swoje dzieło, gdyż udowadnia nim, że jest w stanie stworzyć równie mocne, dobre i zajmujące kawałki jak wtedy, gdy był częścią SOAD.

REKLAMA

Co ważne, Daron Malakian nie tylko zaśpiewał na swojej płycie. On stał się jednoosobową orkiestrą.

Zagrał na każdym instrumencie, który usłyszycie. Nie wspominając o tekstach, również jego autorstwa."Dictator" to brutalny album, tak w formie muzycznej, jak i tekstowej. Ale to dlatego, że mierzy się z brutalnymi i tragicznymi tematami. I choć Daron Malakian śpiewa z ogromną ilością gniewu, złości, ale też i ze sporą dozą nadziei i wiarą, że możliwe jest jeszcze wyjście z tego bagna historii, przemocy, ludobójstwa. Bo przecież zawsze jest możliwa zmiana na lepsze.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA