REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale /
  3. VOD
  4. Netflix

Secret City od Netfliksa to niezły thriller, o ile przetrwacie pierwsze odcinki

Morderstwa, korupcja, dziennikarskie śledztwo – niektórych nie trzeba przekonywać do obejrzenia serialu z tymi elementami. Zwłaszcza jeśli fabułę osadzono w rzadziej ukazywanych miejscach, jak choćby w Australii. Secret City spełnia te warunki, ale i tak czegoś w nim brakuje.

04.07.2018
15:00
Secret City recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Australijska produkcja została stworzona w 2016 r. we współpracy stacji Foxtel i Matcbox Pictures. Teraz tytuł zawitał do Polski, a wyłączność na dystrybucję posiada właśnie serwis streamingowy. Tym samym oferta seriali platformy wyprodukowanych poza USA wciąż powiększa się o nowe kraje pochodzenia.

Już sam fakt, że akcja toczy się w Canberze, a nie w Nowym Jorku, Los Angeles czy nawet Londynie może zachęcić do obejrzenia serialu. Drugim czynnikiem jest ciekawie zapowiadająca się fabuła. Sabine Hobbs, australijska stypendystka w chińskim chórze, w akcie protestu przeciw represjom w Tybecie próbuje dokonać samospalenia. W tym samym czasie zwłoki młodego mężczyzny, który przed śmiercią połknął kartę SIM, zostają wyłowione z rzeki w Canberze. Jednocześnie stosunki polityczno-gospodarcze pomiędzy Chinami a Australią robią się coraz bardziej napięte. Wszystkie te wydarzenia są ze sobą połączone, co z czasem odkrywa dziennikarka Harriet Dunkley. Prawda o koneksjach na najwyższych szczeblach państwowych ściąga jej na głowę śmiertelne niebezpieczeństwo.

Tak przedstawia się thriller kryminalny Secret City.

I choć wygląda obiecująco, to sama historia okazuje się z początku dużym minusem. Akcja zawiązuje się  powoli, przez co niejeden widz zapewne zniechęci się do zobaczenia kolejnych odcinków. Poszczególne wydarzenia wydają się być całkiem osobnymi historiami. Do tego trudno z początku połapać się, kto pełni jaką funkcję. Stanowisk poszczególnych polityków trzeba się niekiedy po prostu domyślać.

Gdy jednak początkowe zagmatwanie zostaje nieco wyjaśnione, możemy skupić się na odkrywaniu kolejnych kart zagadek. Harriet stale odkrywa nowe związki pomiędzy wszystkimi wydarzeniami, jednak aparat państwowy i własna redakcja skutecznie podcinają jej skrzydła. Rozwój już określonych wątków ogląda się całkiem przyjemnie, choć trudno stwierdzić, by Secret City proponowało na tym polu jakieś zupełnie nowe rozwiązania.

Na pewno pochwalić można kreacje w zasadzie całej obsady.

Na pierwszy plan wysuwa się jednak Kim, transseksualna pracownica agencji wywiadowczej. To ona pomaga Harriet w wykrywaniu nieścisłości i malwersacji rządowych. Sama dziennikarka, grana przez znaną z Fringe: Na granicy światów czy Mindhuntera Annę Torv, także wypada bardzo przekonująco. Aktorka dostała możliwość zaprezentowania różnych emocji i bardzo dobrze wykorzystała tę szansę. Warto wspomnieć również o Jacki Weaver oraz Danielu Wylliem, wcielających się w wysokich rangą polityków. Bez zarzutu spisuje się także cała gama postaci całkiem drugoplanowych, których również nie brakuje w Secret City.

Technicznie serial prezentuje się dobrze. Kamera jest w stanie uchwycić zarówno kluczowe elementy w scenach akcji, jak i szerszy, nieraz naprawdę malowniczy plan z krajobrazem Canberry i okolic. Nie ma tu może efektownych sekwencji montażowych, ale nie jest to też tego typu produkcja, by oszałamiać tempem przejść. Z kolei muzyka nie odwraca uwagi od dania głównego, ale też niespecjalnie wpada w ucho.

Secret City recenzja class="wp-image-178795"

Secret City jest pozycją niezłą, choć nie wydaje mi się, że będziemy o niej dyskutować po nocach w sieci.

REKLAMA

No chyba, że powstający 2. sezon przyniesie jakieś niespodziewane zwroty i znacząco przebije poziom oryginalnej serii. A jeśli wszystko zostanie mniej więcej po staremu, to wciąż będzie można zapoznać się z tym tytułem. No chyba, że Netflix wciąż będzie nas zasypywał nowymi produkcjami.

Serial można już obejrzeć na Netflliksie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA