REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy /
  3. VOD
  4. Netflix /

Cargo to najlepszy film od Netfliksa, jaki widziałem. Ładunek - recenzja

Ładunek to najnowszy film, który debiutuje w serwisie Netflix. Usługa chwali się, że w produkcji wystąpił Martin Freeman, a sam obraz opowiada o apokalipsie zombie. 

18.05.2018
14:27
cargo ladunek
REKLAMA
REKLAMA

Niby nic nowego. Bohater płynie łodzią po rzece. Wie, że jeśli tylko zejdzie na ląd, to może go czekać śmierć z rąk zombie. Musi dbać o swoją rodzinę, bo dotykają ją problemy charakterystyczne dla świata po katastrofie. Brakuje jedzenia, swobodne poruszanie się jest niemal niemożliwe, aby się przemieścić, trzeba znaleźć środek transportu i zaopatrzyć go w paliwo. W pewnym momencie coś idzie nie tak, jak trzeba i on, grany właśnie przez Martina Freemana, zostaje sam z dzieckiem. Ma niewiele czasu, zanim sam przemieni się w łaknącego mięsa i krwi potwora.

Ładunek to niemalże teatr jednego aktora.

Oczywiście pojawiają się inne postacie, ale to Freeman musi wziąć na barki całą dramaturgię. Pokazać uciekający czas, wyznaczyć swoje motywacje i ostatecznie przekonać nas, że zagrożenie jest realne. Andy musi bowiem znaleźć miejsce do życia dla swojego dziecka. Doskonale zdaje sobie sprawę, iż jego czas dobiega końca i jest w tym bardzo przekonujący. Nie mam wątpliwości, że gdyby nie talent aktorski Freemana, to historia nie udałaby się tak dobrze.

 class="wp-image-164674"

Nie jest też tak, że obok kapitalnej obsady, Cargo nie oferuje nic więcej.

Bo apokalipsa zombie jest mocno pretekstowa. Pojawiające się od czasu do czasu bestie są przerażające - a raczej bywają, gdy twórcy zdecydują się już pokazać je na ekranie - napięcie jest raczej związane z tym, co stało się z ludźmi i ze światem, gdy upadły cywilizacje. Zombie są tutaj bardziej jak szalejąca siła natury, z którą nie da się walczyć, i wobec której trzeba się odnaleźć. Andy będzie więc spotykał ludzi, którzy wykorzystują zaistniałą sytuację do swoich celów, osoby złamane i te trochę szalone. To sprawia, że historia umieszcza w centrum wydarzeń ludzkie problemy. Ładunek to tak naprawdę rozważania nad człowieczeństwem i tym, czy może ono przetrwać, gdy wszystko wskazuje, że nadszedł koniec świata.

Te poważne kwestie pojawiają się jednak mimochodem, nikt nie narzuca nam interpretacji, jedyną silną sugestią jest poczucie bezradności, ale to raczej wynik dobrze poprowadzonej opowieści.

Ważną rolę pełni tutaj miejsce akcji.

Andy podróżuje przez Australię i twórcy (za kamerą stanęli Yolanda Ramke i Ben Howling) bardzo się postarali, aby pokazać przygniatającą pustkę tamtejszego krajobrazu, tym mocniej jeszcze podkreśloną, że widziane od czasu do czasu budynki są opuszczone przez ludzi. Czasem nawet ma się wrażenie, że ta fascynacja miejscem akcji jest przesadzona, a obrazy przytłaczają fabułę i spychają ją na dalszy plan. Ten zabieg nie łamie jednak tempa narracji, bo cała ta fabuła właśnie taka jest – niespieszna.

Cargo to nietypowy sposób na przedstawienie postapokaliptycznego świata.

Ciekawe jest, że Ładunek sporo miejsca poświęcił rdzennej ludności. I początkowo pokazywał ich trochę jak tę australijską przyrodę, a to znaczy bez większego kontekstu. Wskazywał jasno, że w tym zniszczonym świecie niezmiennie te tereny należą właśnie do nich. Do całej historii pasuje to naprawdę dobrze i wraz z rozwojem fabuły, przekonujemy się, że pozornie nieistotne elementy ostatecznie znajdują swoje miejsce. Nie tylko w samej narracji, ale również w wykreowanym w Ładunku świecie.

 class="wp-image-164677"
REKLAMA

Ładunek to najlepszy film fabularny oznaczony pieczątką Netflix Original, jaki widziałem. Sprytnie łączy ze sobą wyświechtany i nielubiany przeze mnie motyw zombie z ludzką, bardzo humanistyczną opowieścią. Nie przeszkadza mu oszczędność środków i efektów, aby opowiedzieć pełną empatii i smutku opowieść. Naprawdę świetna robota.

Ładunek, którego oryginalny tytuł brzmi Cargo, możecie obejrzeć już w serwisie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA