REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Zastanawiam się, jak zareagowałaby Offred, gdyby usłyszała, co Margaret Atwood sądzi o akcji #metoo

Jedna z najbardziej znanych feministek pośród pisarek, autorka "Opowieści podręcznej" (i producentka jej serialowej adaptacji) dość chłodno wypowiada się o akcji #metoo, za co zresztą spotkała się z niemałą falą krytyki.

16.01.2018
18:10
elizabeth moss handaids tale
REKLAMA
REKLAMA

Rzeczywistość bywa czasem przewrotna, nawet bardziej niż fikcja. Margaret Atwood, która od kilku dekad uchodzi za jedną z najbardziej znanych ambasadorek feminizmu, nie jest zbyt wielką fanką akcji #metoo. Czytając jej powieści, bądź oglądając znakomite seriale powstałe na ich podstawie ("Opowieść podręcznej" czy "Alias Grace"), opisujące świat, w którym kobiety poddane są męskiej opresji, a ich życie zredukowane jest do funkcji usługowo-rozrodczych, można by przypuszczać, że Atwood będzie jedną z orędowniczek #metoo.

Tymczasem, na łamach kanadyjskiego dziennika "Globe and Mail" Margaret Atwood popełniła tekst o tytule "Czy jestem złą feministką?", w którym dzieli się z czytelnikami swoimi obawami związanymi z akcją #metoo i skalą do jakiej się ona rozwinęła.

Atwood jest dość poważnie zaniepokojona tym, że ruch, który ujawnił wielu prominentnych mężczyzn jako seksualnych oprawców, może pójść o kilka kroków za daleko, także w kontekście prawnym:

Akcja #metoo jest symptomem niesprawnego systemu prawnego. Zdecydowanie zbyt często kobiety i inni ludzie stykający się z seksualnym molestowaniem, nie są w stanie uzyskać posłuchu w stworzonych do tego typu spraw instytucjach, w tym także i korporacyjnych strukturach. Używają więc nowego narzędzia – internetu. Gwiazdy spadły z nieba. Okazało się to niezwykle skuteczne i stało się przyczynkiem do globalnego ocknięcia się ze stanu marazmu i niewiedzy. Ale co dalej? System prawny może być naprawiony albo społeczeństwo może się go pozbyć. Instytucje, korporacje i miejsca pracy mogą zostać „oczyszczone”, albo czeka nas więcej upadków gwiazd - możemy wyczytać w tekście Margaret Atwood.

Jeśli obecny system prawny zostanie odsunięty z powodu tego, że jest nieefektywny, co pojawi się w jego miejscu? Kim będą nowi dzierżyciele władzy? Na pewno nie będą nimi Złe Feministki, takie jak ja. (…) W czasach ekstremalnych, wygrywają ekstremiści. Ich ideologia staje się religią i każdy kto nie zgadza się z ich opinią traktowany jest jako apostata, heretyk albo zdrajca, a ci, którzy znajdują się pośrodku staną się unicestwieni. Pisarze są szczególnie narażeni na podejrzenie, ponieważ piszą u ludziach oraz ich moralnej ambiwalencji. A celem ideologii jest eliminacja ambiwalencji.

Przyznam, że brzmi to wszystko jak streszczenie niewydanej jeszcze książki Atwood (którą, notabene, z chęcią bym przeczytał).

Czy autorka "Opowieści podręcznej" wyolbrzymia problem?

Być może, choć obiektywnie rzecz biorąc, pokłosie akcji #metoo może być co najmniej niepokojące, pomimo faktu, że jest to akcja potrzebna i ważna.

I Margaret Atwood ma rację. Zapewne nie byłoby potrzeby dzielenia się tymi wszystkim historiami za pośrednictwem mediów społecznościowych, gdyby nasz system prawny (i moralny) działał lepiej. Z jednej strony kobiety stykają się z molestowaniem seksualnym niemalże w każdym miejscu.

Co chwila dochodzą do nas też sygnały o nierówności płac, także w branży filmowej. Ostatnio głośno było np. o dokrętkach "Wszystkich pieniędzy świata" związanych z ponownym nakręceniem scen w zastępstwie za zwolnionego Kevina Spaceya, za które Mark Wahlberg dostał 1,5 mln dol., a partnerująca mu, i równie ważna w filmie, Michelle Williams zaledwie… tysiąc dolarów.

Z drugiej strony, ewidentnie nie można pozwolić, by akcja #metoo wymknęła się spod kontroli, a to jest możliwe. Bo choć trzeba ją wspierać i przede wszystkim wspierać kobiety w walce o ich prawa (taka już jest smutna rzeczywistość, pomimo tego, że żyjemy już w XXI wieku), to samosądy wymierzane w sieci mogą być niebezpieczne.

opowiesc podrecznej zdjecie

Kilka dni temu, podczas wywiadu promującego film "Pasażer", Liam Neeson wypowiedział się na temat wielu sytuacji, które uważane są za molestowanie i odniósł się do akcji #metoo, widząc w niej znamiona polowania na czarownice.

Znani ludzie są nagle oskarżani o złapanie dziewczyny za kolano i tracą program, a ich kariery i dorobek są niszczone – mówił Neeson.

Aktor nawiązał tym zdaniem do sytuacji prezentera Minnesota Public Radio, który po wysłuchaniu smutnej historii życia kobiety, będącej gościem w jego programie, chcąc ją pocieszyć objął ją i położył rękę na plecach. Kilka miesięcy później został przez nią oskarżony o molestowanie seksualne i stracił pracę.

Słowa Atwood odnośnie #metoo spotkały się z ostrą krytyką:

Owa krytyka na tyle dotknęła autorkę, że postanowiła ona odpocząć na chwilę od publicznych wypowiedzi na poważne tematy.

Internet - jak widać - ciągle nie jest dojrzałą i w pełni ukształtowaną demokracją, gdyż nie pozwala w pełni swobodnie wypowiedzieć się na konkretny temat i dusi wszelką krytykę już w samym jej zarodku.

Ciekawe, co na temat tej dyskusji sądziłyby bohaterki jej powieści, żyjące w świecie, w którym zabrano im prawa do głosu i sprzeciwu...

REKLAMA

Ja mimo wszystko stoję po stronie Margaret Atwood, bo to czego się obawia, powoli staje się rzeczywistością, której zresztą autorka sama obecnie doświadcza. Smutne i trochę straszne jest to, że #metoo rozpoczęte jako piękna i ważna akcja, nagle zmienia się w ruch, który naprawdę może stać się przyczynkiem do polowania na czarownice XXI wieku.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA