REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. TV
  3. Seriale

David Letterman i jego nowy program. Sprawdzamy, jak legenda radzi sobie na Netfliksie

David Letterman, legenda late night ze Stanów, wrócił na ekrany 3 lata po odejściu ze swojego programu na CBS. Nie wrócił jednak do telewizji, a na Netfliksa. Całość pozostawia niedosyt i nie wiem, czy to wina gościa, Baracka Obamy, Lettermana, samego formatu czy wszystkiego razem.

12.01.2018
19:23
David Letterman Netflix
REKLAMA
REKLAMA

Program Lettermana zatytułowany "Mojego następnego gościa nie trzeba nikomu przedstawiać – zaprasza David Letterman" trwa godzinę i opiera się na wywiadzie z gościem, który - jak określił sam Letterman - jest kimś, kogo gospodarz podziwia i lubi. Nie ma codziennego monologu, nie ma skeczy, zespołu. Jest wywiad i kilka materiałów nagranych wcześniej.

Barack Obama jest dobrym gościem.

Pojawia się kilka żartów w stylu Lettermana, jest rozmowa na ważne tematy. Jednym z nich są prawa obywatelskie, które zmieniają się wraz z rozwojem technologii, strukturą zatrudnienia czy ze względu na bańkę informacyjną. Jest też trochę bardziej osobistych wątków, jak dzieci i życie prywatne. Przerywnikami jest rozmowa Davida Lettermana z kongresmenem John’em Lewisem. Ten ostatni jest legendą walki o prawa obywatelskie. Rozmowa toczy się na moście, który w latach 60. stał się centrum walki o równość pod przewodnictwem Martina Luthera Kinga.

Letterman potrafi przeprowadzić ciekawą rozmowę, jednak żaden temat nie jest eksplorowany głębiej.

Letterman nie stawia Obamie trudnych pytań, za to powtarza dwa razy, że Obama jest jedynym prezydentem, którego szanuje. Nie jest to ani dziennikarstwo, ani typowe rozrywkowe late night. My Next Guest Needs No Introduction z sześcioma comiesięcznymi odcinkami to format miksujący inne telewizyjne formaty z online’ową wolnością w tworzeniu treści. To, że rezultat nie jest świetny, mówi bardzo dużo o Netfliksie i platformach streamingowych.

Żaden dotychczasowy talk-show na Netfliksie nie był sukcesem. Być może brak restrykcji i wolność sprawiają, że twórcy są trochę zbyt zrelaksowani, nie myślą o tym, jak przyciągnąć i zachęcić do powrotów szeroką publiczność. Stawiają na swoje wyrobione nazwisko, lubianą osobowość i uważają, że jeśli dadzą widzom kwintesencję swoich preferencji, to będziemy zadowoleni. To chyba tak nie działa.

Letterman był na ekranach niemal codziennie przez dziesiątki lat. Nie jest tajemnicą, że nie przepadał za sporą częścią gości. A jego słynne zimne traktowanie - lub wręcz nabijanie się - z mniej lotnych gości, stało się legendarne. Nawet przerwy reklamowe tworzyły dynamikę i zwartość, której tu brakuje. To, że Letterman może wybrać sobie dowolnych sześciu gości (Obama, Jay-Z, Clooney, Stern, Yousafzai) gwarantuje, że usłyszymy trochę o rzeczach istotnych, ale też że nie zobaczymy wywiadów takich jak ten poniżej.

Albo te z Donaldem Trumpem:

Nie wiem, czy legenda nazwiska pioniera rozrywkowego late night jest w stanie przynieść sukces na Netfliksie w takim programie. Może się mylę; może Letterman jest w stanie przyciągnąć uwagę milionów ludzi spokojną, cywilizowaną rozmową. Może widzowie będą woleli kliknąć co miesiąc w Lettermana, zamiast w kolejny odcinek swojego ulubionego serialu na Netfliksie. Bo teraz dziennikarz konkuruje nie z innymi prowadzącymi late night, a z dziesiątkami dobrych i świetnych tytułów na samym Netfliksie, które oglądamy w chwili przerwy i dla przyjemności.

REKLAMA

Ja zostaję przy serialach i filmach. Sorry Dave.

Program możecie oglądać w serwisie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA