REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Ślamazarny początek i gwałtowny koniec - spoilerowa recenzja finału 2. sezonu Belfra

Zakończył się właśnie najnowszy sezon serialu Belfer. Po świetnej pierwszej serii pojawiały się głosy, że nowa odsłona przygód Zawadzkiego nie potrafi sprostać oczekiwaniom widzów. 

11.12.2017
18:39
Belfer 2 sezon
REKLAMA
REKLAMA

Uwaga! Ten materiał zawiera liczne spoilery.

Drugi sezon Belfra jest dla mnie rozczarowaniem. Myślę, że wynika to z tego, iż spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Belfer bowiem cierpi na typową przypadłość "drugich części serii". O co chodzi? Już tłumaczę. Bardzo często produkcje filmowe i serialowe mają tendencję do kuriozalnego zwiększania stawki w kolejnych odsłonach przygód tego samego bohatera. Jeśli protagonista uratował miasto, to prawdopodobnie w sequelu będzie musiał ocalić swój kraj, a w trzeciej części gra będzie toczyła się o losy świata.

Belfer ma dokładnie ten sam problem.

Z sympatycznych i swojskich Dobrowic przenieśliśmy się nagle do Wrocławia. Mała szkoła zmieniła się w kuźnię elit, a kameralne śledztwo - dotyczące śmierci córki głównego bohatera - przeobraziło się w... No właśnie. W co?

Początkowo fabuła Belfra skupiła się tajemniczym zniknięciu kilku uczniów. Widzowie, Zawadzki i agenci Centralnego Biura Śledczego Policji nie mieli zielonego pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Była w zasadzie tylko jedna poszlaka: kilkoro uczniów zniknęło na kilka dni. Rozpłynęli się w powietrzu.

Później nadeszła masakra w szkole, której również nikt nie rozumiał.

Z tej układanki do samego końca nie udało się stworzyć spójnej całości. Powiem nawet więcej, wnikliwy widz nie dostał żadnych informacji, że za wszystkim stoją służby specjalne, a konkretniej wywiad. I to chyba było najbardziej rozczarowujące, bo w pierwszym sezonie Belfra zło miało ludzkie rysy, było pełne zazdrości, namiętności. Fakt, że to koleżanka z klasy odpowiadała za śmierć Asi, był wyjątkowo przejmujący. Do tego dochodzi fakt, że Ewelina za swoje czyny nie została ukarana przez wymiar sprawiedliwości. Po finale pierwszej serii wiedzieliśmy, że spotkał ją jedynie ostracyzm.

Drugi sezon postanowił podnieść stawkę, o którą toczy się gra.

Nie dość, że belfer nie prowadzi już kameralnego śledztwa, to jeszcze na drugim planie widzimy służby, które starają się dokopać do jakiegoś drugiego dna. Zawadzki musi walczyć na tak wielu frontach, że już zupełnie brakuje czasu, aby pokazać szersze tło wydarzeń. Prowadzi to do sytuacji, w której spodziewamy się nowego klimatu, innych lokalnych problemów, a dostajemy niemalże sensacyjną opowieść, która napompowana jest pobocznymi historiami i żadna z nich nie otrzymuje satysfakcjonującego finału. W końcu wszystkie te historie spięły się w spójną całość. Niestety styl, w jaki to zrobiono, pozostawia wiele do życzenia.

 class="wp-image-114747"

W pierwszym sezonie Belfra poszlaki nęciły i wskazywały liczne rozwiązania, ale na samym końcu motywacje poszczególnych bohaterów stawały się jasne. Wiedzieliśmy, kto jest kim. W drugiej serii rozwiązanie przyszło nagle i niemal spadło z nieba. Bardzo brutalnie przedstawiono wywiad, który miał stać z wszystkimi problemami, które dotknęły licealistów. Nie była to nawet sama służba, a pozbawiony kręgosłupa moralnego agent, który samodzielnie szkolił młodych ludzi.

Karol okazał się być najbanalniejszą z postaci.

W mojej opinii przebił nawet kujona w okularach, a przecież chłopak był już do bólu stereotypowy. Gdybyśmy zobaczyli, że sympatyczny nauczyciel jest minimalnie zniuansowany, to może moglibyśmy uwierzyć, że to on stał za tym wszystkim. Gdy prawda wyszła na jaw, to trudno było się nie uśmiechnąć z politowaniem, to było dziwne, nielogiczne, kuriozalne wręcz.

Muszę jednak przyznać, że sam sezon miał kilka bardzo mocnych punktów, które znalazły interesujący finał w ostatnim odcinku. Świetne wrażenie zrobił na mnie powrót Eweliny. Świetnie zagrało również to, że tak szybko pozbyto się jej z serialu, w zasadzie w tym momencie miałem poczucie, że Belfer łapie drugi oddech, że będzie tylko lepiej. Całkiem dobrze wypadła też trudna relacja między Radkiem i tytułowym belfrem. Jej finał też był dość satysfakcjonujący i bardzo brutalny.

Gdybym miał pokusić się o podsumowanie całego sezonu, to pewnie powtórzyłbym, że tęsknię za Dobrowicami, a jeśli idzie o ostatni odcinek, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że wszystko do siebie pasowało. Szkoda, że zostało wykonane tak szybko i gwałtownie. Muszę jednak docenić konsekwencję i odwagę scenarzystów. Zdecydowali się przedstawić i zamknąć historię w taki sposób, że nikt nie może zarzucić im wtórności i... bardzo tego żałuję.

REKLAMA

Czytaj także:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA