REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Gra o tron: kobiety trzęsą Westeros, a akcja nabiera tempa. Recenzujemy 4. odcinek 7. sezonu serialu

Od rodzinnych spotkań po latach, przez zaplatane z największą pieczołowitością intrygi po widowiskowe bitwy i konne szarże – najnowszy odcinek Gry o tron nie mógł ani na sekundę nudzić nawet największych malkontentów.

07.08.2017
12:49
Totalna rozwałka! Gra o tron - recenzja 4. odcinka 7. sezonu
REKLAMA
REKLAMA

Jeśli nie oglądałeś czwartego odcinka siódmego sezonu Gry tron uważaj na spoilery! I jak najszybciej napraw swój błąd.

Pierwsza myśl po zobaczeniu napisów końcowych i pozbieraniu szczęki z ziemi?

Kobiety rządzą Westeros!

W The Spoils of War pierwsze skrzypce grają: mistrzyni fechtunku - Aria, Lady Stark Sansa, płacąca swoje długi Cersei, zachowująca ogromną godność aż do końca Lady Olenna i oczywiście zrodzona z ognia Dany. Brzydsza z płci zdaje się schodzić na dalszy plan i występować tylko jako chłopcy na posyłki (Jaime), chłopcy do bicia (Pod), chłopcy do klękania (Jon) albo chłopcy z gitarą ze sztyletem (Littlefinger).

To kobiety są siłą napędową Westoros. Nawet kiedy muszą przełknąć czarę goryczy (dosłownie i w przenośni) kradną dla siebie całą scenę. Nie potrzebują do tego smoków, choć mityczne zwierzęta wielkości zamków są dla nich pomocą.

 class="wp-image-68220"

Północ się łączy

Starków skrywa mgła wojny. Pozostałe wojska widzieliśmy już w boju, ale armia Północy dawno nie prezentowała nam swoich wdzięków. Jej liderzy są niewiadomą dla siebie nawzajem. Z punktu widzenia Sansy Aria ze słodkiej siostrzyczki przekształciła się w małą maszynę do zabijania, która umiejętnościami zawstydza największych rycerzy. Zaś kaleki Bran po dłuższej wizycie za murem stara się osiągnąć stan nirwany i mało zdają się go obchodzić przyziemne sprawy.

Bohaterowie przeszli długą drogę, której sami sobie nie wybrali. Kiedyś - latem – otoczeni przez rodziców i wojska mogli cieszyć się życiem szlachetnie urodzonych. Dziś – zimą – sami muszą stawić czoła zagrożeniu, o którym Cat i Net nawet nie śnili.

Gra o tron - Żelazny Tron - Król i królowa Westeros class="wp-image-89642"

Lannisterowie – od zera do bohatera i znów do zera

Kiedy wrogie armie zaczęły pukać do bram Westoros zza Oceanu Cersei postanowiła podjąć ofensywę. Nie dość, że wystrychnęła Szarego Robaka na dudka, zostawiając mu pusty zamek, to jeszcze ograbiła Lady Olennę i zemściła na Ellarii Sand za śmierć córki. Cersei nie spocznie, póki korona spoczywająca na jej głowie nie będzie rzucała cienia na całe królestwo.

W zupełnie odmiennej sytuacji znajduje się Jamie. Odcinek kończy jako tonący dowódca pokonanej, a wręcz zmiecionej w pył armii. Z ciężką zbroją i złotą ręką definitywne pożegnanie się z dowódcą Królewskiej Gwardii wydaje się dość prawdopodobne. Po raz kolejny los Lannisterów w dużej mierze zależy od chciwości Brona – wodzonego za nos najemnika, który zdaje się być ratunkiem z deus ex machina.

Gra o tron - Żelazny Tron - Król i królowa Westeros class="wp-image-89645"

Daenerys trzyma się mocno

Jeśli miałbym w tym momencie wybrać jedną, najpotężniejszą postać w całym uniwersum, to bez wątpliwości byłaby to Dany. Przy niszczycielskiej mocy jej smoków schować się może nawet Nocny Król.

Wydaje się jednak, że największym zagrożeniem dla planów podbicia Królestwa wespół z Dotrakami jest sama Dany. Lekkomyślne wystawienie się na ostrzał Brona i szarżę Jamiego tym razem nie skończyło się tragicznie, ale Matka Smoków jest odporna tylko na ogień, a nie na włócznie.

Dany jest potężna, ale od dawna nie ma mojej sympatii. Zgrywa obrażone dziecko owładnięte manią wielkości. Odważne, ale nierozważne, wymagające, ale kapryśne. Kiedyś widzieliśmy jej ludzką twarz i cierpienie. Dziś już tylko zimną królową.

 class="wp-image-90910"

Czy jesteśmy już na szczycie Diabelskiego Koła?

REKLAMA

Jeśli fani mogli tydzień temu narzekać na wolną ekspozycję, to The Spoils of War pokazało, że twórcy są w stanie w odpowiednim momencie wcisnąć przycisk z nitro i zostawić krytyków w oparach spalin. Najnowsza godzina z Grą o tron to jazda bez trzymanki, która rzadko dedykowana jest telewizji. To absolutnie nowa jakość w kwestii rozmachu, budowy bohaterów, historii i promocji.

Martwi jedynie, że po czwartym odcinku jesteśmy już za połową tego sezonu, a przed nami tylko trzy weekendy wśród lodu i ognia.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA