REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Zarobki Gal Gadot wcale nie takie super

Gaża jaką otrzymała za Wonder Woman Gal Gadot pokazuje smutną i brutalną prawdę o tym, jak traktuje się aktorów w Fabryce Snów.

20.06.2017
13:38
Wonder Woman
REKLAMA
REKLAMA

Po sukcesie Wonder Woman cały świat zaczął z nadzieją patrzeć na losy aktorek i kobiet filmowców, tymczasem kubełek zimnej wody w postaci gaży, jaką otrzymała za rolę Diany Gal Gadot dość skutecznie studzi emocje. Według danych opublikowanych w piśmie branżowym Variety ze stycznia 2014 roku Gal Gadot podpisała kontrakt na trzy filmy z komiksowego uniwersum DC, w których pojawiła się jako Wonder Woman. Te trzy filmy to "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości", "Wonder Woman" oraz "Justice League".

Za każdy z nich Gadot miała otrzymać  tylko ... 300 tysięcy dolarów.

To względnie całkiem niezłe pieniądze. Około miliona złotych za film jest kwotą nie do pogardzenia. Jednak pamiętajmy o tym, że gaże aktorów rozkładają się na kilka segmentów (część tej kwoty dostaje agent, prawnik, tzw. publicist) no i nie każdy aktor dostaje możliwość grania kilku ról w roku (czasem jedna rola na rok nie jest często spotykana). Tak więc summa summarum z tych 300 tysięcy rocznie, po odjęciu podatków i całej reszty robi się wcale nie taka imponująca suma.

I dobrze, wcale nie jestem za tym, by aktorzy zarabiali bajońskie sumy, wręcz przeciwnie, no, ale przyglądając się budżetom każdego z filmów, w których zagrała Gadot (od 150 do ponad 200 milionów dolarów) i biorąc pod uwagę fakt, że jest ona dość istotną postacią każdego z nich (a w jednym dźwiga na swoich barkach cały film), te 300 tysięcy dolarów wypada dość… śmiesznie.

Do tego, dość niespodziewanie "Wonder Woman" stała się najlepiej przyjętym przez fanów i krytyków filmem ze stajni DCEU i właściwie można uznać, że superbohaterka grana przez Gal Gadot stała się flagową postacią całego uniwersum, takim trochę odpowiednikiem Iron Mana z MCU.

Henry Cavill za rolę w "Człowieku ze Stali", który był na dobrą sprawę jego pierwszą naprawdę dużą rolą, w dodatku ikoniczną, otrzymał aż 14 milionów dolarów na start.

Henry Cavill jako Superman w filmie Człowiek ze Stali

Także widoczne są tu pewne podwójne standardy odnośnie płac kobiet i mężczyzn, choć to akurat żadną nowością nie jest.

No, ale taki jest los względnie nieznanych aktorów, którzy nie byli (przynajmniej do niedawna) gwiazdami klasy A. Swego czasu Leonardo DiCaprio za rolę Jacka w "Titanicu" otrzymał raptem 150 tysięcy dolarów. Niedużo jak na głównego bohatera filmu, który kosztował 200 milionów.

Leonardo DiCaprio w roli Jacka Dawsona w Titanicu, która rozpędziła jego międzynarodową karierę

Całkiem niedawno, w obozie MCU Chris Evans za swój debiut jako Kapitan Ameryka w filmie "Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie" też otrzymał 300 tysięcy dolarów, a pamiętajmy, że nie był kompletnie nieznanym aktorem.

Z tymże jego 300-tysięczna gaża opiewała tylko na pierwszy film z serii. Zarówno w "Avengers" jak i kontynuacjach "Kapitana Ameryki" otrzymał znacznie większą wypłatę.

Mimo wszystko nadal piramida płac w Hollywood jest dla mnie jedną z najbardziej nieuczciwych, jakie znam.

Bo np. za pierwszych "Avengers" Robert Downey Jr potrafił otrzymać 50 milionów dolarów, podczas gdy reszta aktorów dostawała wypłatę 10 a nawet 100 razy (!) mniejszą. Show-biznes rządzi się swoimi prawami i wiadomo, że w przypadku MCU Robert Downey Jr. jest siłą napędową całego sukcesu Marvela i to praktycznie dzięki niemu udało im się stworzyć całe uniwersum. Tak więc biorąc pod uwagę skalę pieniędzy jakie zarobiła każda z części "Avengers", te jego 50 milionów to wcale nie taki duży procent.

Ale daje nam to pewne porównanie. No i pokazuje dość smutne realia wielkiego przemysłu filmowego Fabryki Snów, dla którego aktorzy wiodący, o ile nie są gwiazdami przynoszącymi studiu kokosy, traktowani są jak zło konieczne i umieszczani w czwartym czy piątym rzędzie jeśli chodzi wynagrodzenie.

Bo ja wiele mogę zrozumieć, ale trudno byłoby znaleźć przekonujący mnie argument dlaczego Gal Gadot jako główna (tytułowa) bohaterka filmu kosztującego 150 milionów dolarów nie dostała jako wynagrodzenia nawet 1 proc. tego budżetu.

Czy Gal Gadot potrzebuje tych pieniędzy? Nie. Przed nią zapewne renegocjacja kontraktu, tak więc już przy "Wonder Woman 2" i "Justice League 2" zapewne zawalczy o sporo wyższą wypłatę. To zresztą jakiś tam argument studiów filmowych – z początku płacą mało, ale dają bezcenną szansę aktorom na zostanie międzynarodowymi gwiazdami i milionerami.

Gal jako żona milionera raczej nie musi się i tak martwić o swoją przyszłość.

REKLAMA

Natomiast na jej przykładzie widać jak branża obchodzi się z aktorami nie będącymi kurami znoszącymi złote jajka. A nie oszukujmy się, tych którym się udało odnieść sukces i zarabiać fortunę jest zaledwie ułamek, cała reszta klepie biedę biegając od castingu do castingu i zmagając się z odrzuceniem.

Sama Gadot wspominała już kilka razy, że niedługo przed tym, gdy ostatecznie dostała rolę Wonder Woman, nosiła się z zamiarem porzucenia aktorstwa, gdyż ciągle spotykała się z odmowami. No, a gdyby nie fakt, że ma bogatego męża, to raczej, w wieku ponad 30 lat, nie mogłaby sobie pozwolić na luksus takiej pracy z nadzieją, że kiedyś może się uda. A wiele aktorek i aktorów żyje taką rzeczywistością,…

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA