REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

X-meni zmieszani z "Dniem świstaka" w wersji Tima Burtona. "Osobliwy dom Pani Peregrine", recenzja sPlay

Oj, ewidentnie widać i czuć, że Tim Burton stracił już wyczucie oraz swój styl, za który pokochały go miliony. Jego najnowszy film, choć pewnie spodoba się niektórym widzom, to jednak jako całość rozczarowuje.

09.10.2016
16:25
"Osobliwy dom Pani Peregrine" od Tima Burtona - recenzja filmu
REKLAMA
REKLAMA

Głównym bohaterem filmu jest Jake (dobry Asa Butterfield). Nielubiany przez nikogo outsider, który po tajemniczej śmierci dziadka udaje się na wyspę w Walii, by w końcu poznać prawdę za opowieściami, którymi ów dziadek karmił go przez całe życie. Według niego w Walii znajduje się dom, w którym mieszkają dzieci obdarzone niezwykłymi umiejętnościami, a opiekuje się nimi zmieniająca się w ptaka, pani Peregrine. Jake udaje się wraz z ojcem na wyspę i tam okazuje się, że tylko on jest w stanie trafić do wejścia do pętli czasu, w której żyje pani Peregrine wraz z gromadką dziwnych, obdarzonych osobliwymi talentami dzieci.

Przyznam, że sam motyw pętli czasu wydał mi się jednym z najciekawszych z całego filmu.

Tytułowa pani Peregrine (Eva Green) posiada umiejętność tworzenia takich pętli, w których zamyka wszystkich wokół w jednym dniu, idealnym dniu, tak by wszyscy mogli żyć po wsze czasy ciesząc się jego pięknem. Ów dzień powtarza się w nieskończoność, co oznacza, że obecni w pętli przeżywają go raz za razem.

Drugim ciekawym motywem, jest relacja Jake’a z jego pochodzącym z Polski dziadkiem. Jest to budulec całej opowieści, choć niestety stanowi tak naprawdę jej drugoplanową część. A szkoda, bo od strony emocjonalnej widziałem w tym największy potencjał.

Cała reszta niestety trochę rozczarowuje.

To co napisałem w tytule, o połączeniu "X-menów" z "Dniem świstaka" to prawda (do tego równania dorzuciłbym jeszcze "Harry’ego Pottera"), tyle że wszystkie te porównania "Osobliwy dom pani Peregrine" przegrywa.

osobliwy_dom_pani_peregrine class="wp-image-75042"

Wszystkie ukazane w filmie dzieci i ich nadprzyrodzone moce są potraktowane po macoszemu. Nie dowiadujemy się o żadnym z bohaterów nic poza tym, że mieszka sobie w domu pani Peregrine. Nie biorą też oni większego udziału w fabule, po prostu są chyba tylko po to, by stanowić barwne tło. Zaletą "X-menów" jest chociażby fakt, że tam jedak twórcy poświęcają mniej bądź więcej czasu każdemu z bohaterów.

Poza tym, że "Osobliwy dom Pani Peregrine" jest nieźle wyreżyserowany, ma świetne zdjęcia i muzykę, to jako film Tima Burtona niezbyt się broni.

Wygląda raczej jak typowa superprodukcja, którą mógłby wyreżyserować jakiś solidny rzemieślnik. Widać ewidentnie, że Burton stracił już swój zmysł wizualny; bo nawet końcowa bitwa z udziałem niewielkiej drużyny szkieletów wypada marnie w porównaniu z wizualną ektstrawagancją "Miasteczka Hallowen" czy "Soku z żuka". Na stare lata Tim stał się bardziej asekuracyjny, już tak nie ryzykuje i nie ma aż tak rozbujałej wyobraźni jak kiedyś.

REKLAMA

Natomiast, jeśli spojrzeć na "Osobliwy dom pani Peregrine" z perspektywy widza, który nie zna bądź nie lubi twórczości Burtona, to film ten może okazać się całkiem przyjemnym seansem, choć też pod warunkiem, że lubicie tego typu historie, oplecione aurą smutku, z wszechobecną śmiercią i smutkiem w tle (przywodzi tym trochę na myśl niektóre hiszpańskie horrory) i w stylistyce kina klasy B. Ja w każdym razie się trochę rozczarowałem.

osobliwy_dom_pani_peregrine_plakat class="wp-image-75043"
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA