REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Zabrakło magii - "Iluzja 2". Recenzja sPlay

Raz na jakiś czas pojawiają się kinach sequele, na które wszyscy czekają, i które w dodatku okazują się równie dobre, a bywa że i lepsze niż orginał. Ani jedno, ani drugie nie dotyczy jednak filmu "Iluzja 2".

08.07.2016
16:01
Iluzja 2 - recenzja filmu
REKLAMA
REKLAMA

Pierwsza część "Iluzji" z 2013 roku była dość nieoczekiwanym przebojem. No, umiarkowanym przebojem, gdyż zarobiła raptem 350 milionów dolarów, co w dzisiejszych czasach nie jest nadmiernie imponującym wynikiem, gdy chcemy określić jakiś film mianem "kasowego sukcesu". Natomiast była to kwota wielokrotnie przewyższająca oczekiwania twórców i producentów, a fakt, że obraz kosztował 75 milionów, sprawił, że zarobił na siebie pokaźną sumkę. Także kontynuacji można się było spodziewać. Choć tak naprawdę, poza tym, że producenci wywęszyli okazję na zarobienie pieniędzy i wykreowanie franczyzy, to wielkiego zapotrzebowania na sequel w tym przypadku nie było.

"Iluzja" była całkiem przyjemnym w oglądaniu i lekkim filmem sprawnie łączącym luźną sensację z elementami komediowymi i tzw. heist movies z licznymi zwrotami akcji.

Do tego, za tajemnicą jego sukcesu stoi dość świeży jak na dzisiejsze czasy pomysł, by motywem przewodnim uczynić współczesnych iluzjonistów, którzy bardzo rzadko goszczą na ekranach kin i w ogóle w ostatnich dekadach zostali trochę zapomnieni przez kulturę masową. Był to jednak pojedynczy strzał. Wychodząc z kina widz nie tylko miał poczucie zamkniętej historii, ale nie czuł potrzeby ani powtórnego seansu, ani oglądania dalszych przygód bohaterów. Dalszy ciąg jawi się więc przede wszystkim jako jeden z nabardziej wysilonych sequeli ostatnich lat i w sumie, patrząc na dość przeciętne zainteresowanie filmem za granicą, producenci dość dosadnie się o tym obecnie przekonują.

"Iluzja 2" cierpi na wszystke najgorsze z możiwych przypadłości towarzyszące kontynuacjom filmowym.

Na pierwszy plan wysuwa się fatalny scenariusz. Poprzednia część nie miała oczywiście wybitnego skrytpu, fabularnie tak pierwsza jak i obecna część to jedna wielka seria głupotek. O ile jeszcze w części pierwszej wszystko miało swoistą świeżość i lekkość, tak w części drugiej od samego początku czuć, że scenariusz pisany był nie tylko na kolanie, ale też i na siłę. Ogląda się to beznamiętnie, bo bohaterowie nie wydają się specjalnie sympatyczni, w dodatku twórcy nie poświęcają im zbyt wiele czasu. Klamrą spajającą fabułę jest rodzinna tragedia bohatera granego przez Marka Ruffalo, tylko na dobrą sprawę nic z niej nie wynika, bo jego postać prawie nie występuje w filmie, a sam wątek rozbrzmiewa trochę na poczatku i na koniec filmu.

Co prowadzi nas do kompletnie położonej i niechlujnej reżyserii.

Wstęp i zawiązanie akcji są strasznie nudne, mętne i przegadane; dopiero gdzieś tak po 30 minutach film łapie trochę więcej wiatru w żagle. Tyle, że wtedy widz jest już myślami kompletnie gdzie indziej. Magiczne triki pokazane w filmie tym razem zupełnie nie porywają, są wręcz nudne. Tak samo jak totalnie obojętne widzowi zwroty akcji.

Jest też oczywiście, coraz częściej spotykany w Hollywood „wątek chiński”.

W pewnym momencie akcja filmu przenosi się z Nowego Jorku, do... Makao w Chinach. Bo w sumie dlaczego nie. Nie zabrakło również wrzuconej na siłę do nieistotnych epizodów gwiazdy azjatyckiego kina, tylko po to by zwrócić uwagę chińskiej publiki. W tym przypadku jest to Jay Chou, którego wątek nie wnosi kompletnie nic do fabuły i równie dobrze mogłoby go wcale nie być. Ale cóż, takie są wymogi dzisiejszego rynku.

Najbardziej szkoda patrzeć jak w tym wszystkim rozmienia się na drobne Michael Caine. Morgan Freeman jak zawsze z luzem po prostu się dobrze bawi przed kamerą, także jego szkoda mi trochę mniej. No i nie zapominajmy o najwiekszym "betonie" "Iluzji 2", czyli o obsadzeniu w filmie o magikach Harry'ego Pottera, czyli Daniela Radcliffe’a w roli czarnego charakteru. Jego też było mi szkoda, bo to dobry aktor, po którym widać, że sie stara i daje z siebie wszystko, przykre jest to, że tym razem w tak słabym filmie.

To w ogole zadziwiajace, że mając tak imponującą obsadę starszego i młodego pokolenia, twórcy nie potrafią wycisnąć z nich ani grama życia.

Jedynie Woody Harrelson się broni jako tako, choć miewał on większe chwile chwały na ekranie.

REKLAMA

Jest w "Iluzji 2" kilka niezłych scen (przede wszystkim sekwencja przekazywania sobie z rąk do rąk karty pomiędzy bohaterami, tak by uniknąć wykrycia przez strażników), ale to zdecydowanie za mało by się dobrze bawić na całym seansie.

iluzja2_recenzja class="wp-image-71328"
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA