REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

"Historia Roja" powinna być dla nas bardzo ważna. Nie to, co zupełnie nijaki film kinowy

Jestem rozdarty. Z jednej strony nie posiadam się z radości, że nowy rząd zamierza przeznaczyć większe środki na produkcję patriotycznych, pompatycznych widowisk przedstawiających historię naszego kraju. Z drugiej, z tyłu głowy od razu pojawia się obawa, że nasze produkcje nigdy nie dorównają kinowym przedsięwzięciom Hollywood. „Historia Roja” tylko mnie w tym utwierdza.

10.03.2016
18:15
Historia Roja musi być zapamiętana. Nie to, co film kinowy
REKLAMA
REKLAMA

Po bardzo burzliwym i problematycznym okresie produkcji, „Historia Roja” w końcu znalazła się na wielkich ekranach coraz lepiej zarabiających kin. Polska produkcja, opowiadająca o Żołnierzach Wyklętych, powstała zdecydowanie zbyt późno. Wspaniały fragment naszej historii już znacznie wcześniej zasługiwał na osobny film, który upamiętniałby i gloryfikował męstwo Niezłomnych.

Niestety, „Historia Roja” to gloryfikacja, ale na pewno nie upamiętnienie.

Głównym problemem tego filmu jest całkowita nijakość i przeciętność. Piszę to z wielkim bólem, ale produkcja Jerzego Zalewskiego nie przejdzie do historii kina. Jestem przekonany, że o tendencyjnym tytule zapomnimy bardzo szybko. Film nie posiada żadnej mocy, aby wbić się do naszej świadomości i zostać tam na długo po zakończeniu seansu. To rzemiosło tak nijakie, jak to tylko możliwe.

Jerzy Zalewski nie podołał. Reżyser dostał w swoje ręce wspaniały temat, wspaniałych ludzi zapisanych na kartach historii, ale nie stworzył z tego wspaniałego filmu. Dziennikarz Telewizji Republika stworzył dzieło na miarę swoich możliwości, ale na pewno nie na miarę wielkości Wyklętych. Tutaj wciąż nie potrafimy dorobić się solidnego filmu wojennego, nawet po tylu latach prób i błędów.

Liczyłem, że będzie inaczej. Polskie kino w 2015 roku pokazało wspaniały pazur, dając nam kilka rewelacyjnych produkcji. Najlepszą z nich jest oczywiście biografia Zbigniewa Religi, która po prostu zwalała z nóg. „Bogowie” opierali się na połączeniu wielu odcieni szarości polskiej historii z wyświechtanymi, hollywoodzkimi zabiegami. Ostateczny efekt był kapitalny. „Historia Roja” nie posiada ani tej specyficznej dla nas szarości, ani dobrych efektów. Strzelaniny i batalie zostały wykonane w siermiężny, nijaki sposób.

Filmowi Żołnierze Wyklęci to bohaterowie bardzo jednowymiarowi. W ustach mają pełno patetycznych frazesów, stanowiąc odrealnione, do bólu przejaskrawione i wyidealizowane wersje samych siebie.  Nie zrozumcie mnie źle – nie mam nic przeciwko patetycznym filmom ukazującym historię Polski. Wręcz przeciwnie. Niestety, „Historia Roja” dochodzi do tego niebezpiecznego poziomu, w którym proporcje między historią i patosem zostają niebezpiecznie zaburzone.

historia roja class="wp-image-60735"

Mam zarzuty zwłaszcza pod adresem Krzysztofa Zalewskiego, odtwórcy roli Mieczysława „Roja” Dziemieszkiewicza.

Muzyk znany z formacji Muchy nie staje na wysokości powierzonego zadania. Zamiast ciągnąć „Historię Roja”, ten jest jej najsłabszym ogniwem. Podczas seansu miało się wrażenie, że główny bohater skutecznie zaniża poziom pozostałym Wyklętym, stanowiąc najsłabsze lub niemal najsłabsze ogniwo polskiego podziemia niepodległościowego.

Nie chcę tutaj pisać, że aktorowi – muzykowi zabrakło talentu. Dziwię się jednak producentom zdecydowanym na osadzenie w pierwszoplanowej roli młodego człowieka bez większego doświadczenia filmowego. Chociaż Zalef bardzo często występuje na scenie, zazwyczaj była to scena muzyczna, nie teatralna. Od razu zauważycie to w filmie.

historia roja 2 class="wp-image-60736"

„Historia Roja” nie jest dobrym filmem, ale może być początkiem czegoś bardzo dobrego.

REKLAMA

Dzięki tej przeciętnej produkcji temat Żołnierzy Wyklętych ma szansę przedostać się do szerszej świadomości. Dotychczas Niezłomni byli traktowani przez karty naszej historii po macoszemu, co nareszcie się zmienia. Biorąc „Historię Roja” za punkt wyjścia do promocji podziemia niepodległościowego, można zaakceptować film jako część szerszej kampanii promocyjnej i edukacyjnej.

Niestety, dzieło Zielińskiego nie broni się ani jako dobry film akcji, ani jako dobry film historyczny, ani jako dobra propaganda. Żołnierze Wyklęci zasługują na coś znacznie, znacznie lepszego.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA