Oficjalny trailer drugiej części filmu "Igrzyska śmierci: Kosogłos" choć zapowiada emocje, nie robi na mnie wrażenia
Wczoraj na sPlay pojawiła się lista filmów, które chcę jeszcze zobaczyć w tym roku. Nie ma na niej drugiej części filmu "Igrzyska śmierci: Kosogłos" nieprzypadkowo. Zarówno teaser, jak i oficjalny trailer, który całkiem niedawno wylądował w Sieci, nie robią na mnie wrażenia. Niestety, ta historia zdążyła już się przejeść.
Oczywiście, jako że widziałam wszystkie poprzednie trzy filmy, na ostatnią część "Igrzysk śmierci" się wybiorę, ale będzie to raczej wyjście z obowiązku. Już poprzednia część produkcji z Jennifer Lawrence w roli głównej rozczarowała mnie na kilku płaszczyznach. Odnoszę wrażenie, że zwiastun prezentuje film, który stara się robić dużo hałasu, ale jest to robienie zamieszania na wyrost.
O ile pierwsza i druga część pozostawiły niedosyt, podczas seansu trzeciej, miałam poczucie, że czegoś tu jest za dużo. Za dużo akcji, które udają się w ostatnim momencie, za dużo krzyków, patosu i nieprawdopodobnych rozwiązań. Zwiastun drugiej części filmu "Igrzyska śmierci: Kosogłos" zapowiada niestety podobną zabawę. Wybuchy, emocjonalny głos Katniss, płacze i chwile wzruszeń stały się nieodłącznymi elementami filmu, które kupić mają chyba głównie nastoletniego widza.
Cóż, ja na razie nie daję się przekonać, ale być może tym razem produkcja pozytywnie mnie zaskoczy. Mam nadzieję. Szkoda byłoby, aby filmowe zwieńczenie dobrze i intrygująco rozpoczynającej się historii, było niezjadliwe. Mam nadzieję, że widzowie nie pozostaną głodni.
