REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Nie tylko "Dragon Ball". 5 japońskich seriali animowanych naszego dzieciństwa, których powrotu chcielibyśmy

Przed kilkoma dniami, z nową serią powrócił "Dragon Ball" - bodaj najbardziej kultowy serial animowany z lat dziecięcych mojego pokolenia. To jednak nie jedyne japońskie dzieło, które doczekało się tego statusu i którego każdy odcinek godzinami omawiany był na szkolnych korytarzach. Tych było jeszcze przynajmniej kilka - przed wami najważniejsze z nich. 

07.07.2015
20:05
Nie tylko Dragon Ball. 5 japońskich seriali animowanych naszego dzieciństwa, których powrotu chcielibyśmy
REKLAMA
REKLAMA

Kapitan Jastrząb

Jeżeli założyć, że "Dragon Ball" jest najpopularniejszym i najbardziej lubianym serialem animowanych mojego dzieciństwa, "Kapitan Jastrząb" z całą pewnością jest tuż za nim. Historia młodego piłkarza Tsubasy Ōzory, który pragnie dostać się na sam szczyt, rozpalała swego czasu wyobraźnie bodaj wszystkich moich ówczesnych rówieśników. Każdy z nas marzył, by grać jak Tsubasa, Kojiro, Wakabayashi czy Taro Misaki. Efektowne akcje, niemożliwe bramkarskie parady, wymiany podań trwające pół odcinka, ciągnące się godzinami mecze czy zastygające w powietrzu strzały to charakterystyczne elementy tego anime, z których być może czasem się nieco podśmiewaliśmy, ale które uwielbialiśmy. Ostatnia seria - "Captain Tsubasa: Road to Dream" - zakończyła się w 2002 roku. Z przyjemnością obejrzałbym reboot tego serialu i myślę, że nie jestem w tym pragnieniu osamotniony.

Generał Daimos

"Generał Daimos" rozbudził moją miłość do mechów i gatunku science-fiction w ogóle. Historia o starciu pomiędzy ludźmi a atakującymi Baamisjanami, w której największą rolę odgrywały pojedynki wielkich robotów, była jedną z najbardziej emocjonujących, jaką pamiętam z dzieciństwa. Nawet pomimo tego, że większość odcinków była raczej schematyczna, z czego już wtedy zdawałem sobie sprawę. Produkowany w latach 1978-79 "Generał Daimos" składał się z 44 odcinków. W Polsce emitowała go Polonia 1.

Tygrysia Maska

"Tygrysia Maska" to wyprodukowane w 1969 roku anime opowiadające o zamaskowanym zapaśniku, Naoto Date, wychowanku sierocińca, z którego uciekł, by zostać członkiem tajnej organizacji zwanej Jaskinią Tygrysów, szkolącej swoich adeptów do brutalnej walki, często sprzecznej z zasadami fair-play. Tygrysia Maska początkowo postępuje w ten sam sposób, jednak z czasem zmienia się i decyduje walczyć czysto i uczciwie. Wyprodukowany w 1969 roku serial okrutnie się dziś zestarzał, ale opowiedziana w nim historia, choć naiwna, dalej jest całkiem wciągająca i dobrze opowiedziana i z całą pewnością zasłużyła na nową wersję. W końcu któż z nas nie przebierał się niegdyś za tytułowego bohatera?

Gigi

Starszy i mniej znany brat "Kapitana Jastrzębia", choć swego czasu również bardzo popularny. Głównym bohaterem jest Gigi Kuleczka, który mimo niewielkiego wzrostu zamierza zostać mistrzem wszystkich sportów świata. Karierę, dość przewrotnie, rozpoczyna w drużynie koszykarskiej, której szybko staje się gwiazdą. Swoich sił próbuje też w ping-pongu, hokeju i pływaniu. Jest też wielkim amatorem... białych dziewczęcych majteczek. 65 odcinków, z których składało się to anime, oryginalnie emitowane było w latach 1981-82.

Yaiba - legendarny samuraj

REKLAMA

Yaiba ma jedno marzenie - pragnie zostać najlepszym i najsławniejszym samurajem na świecie samurajem. Nie wie jednak, że jest ono bliżej, niż ktokolwiek mógłby pomyśleć. Gdy przypadkiem trafia do miasta, dowiaduje się, że jest legendarnym wojownikiem, który musi zmierzyć się ze złem. Jego głównym rywalem jest posiadający miecz Demona Wiatru Takeshi. Bardzo sympatyczny serial, który w uwspółcześnionej wersji mógłby po raz kolejny okazać się hitem.

Na pewno zauważyliście, że na liście brakuje kilku ważnych pozycji - "Pokemonów", "Rycerzy Zodiaku", "Yattamana" i wielu innych. Wynika to przede wszystkim z tego, że większość z nich niedawno doczekała się - lub wkrótce się doczeka - nowych serii. Najbardziej ciekawym i udanym powrotom poświęcimy osobny tekst.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA