REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

"Mr. Robot", czyli złe korporacje kontra hakerzy - recenzja sPlay

Jakkolwiek infantylnie nie brzmiałby pomysł na serial o grupie hakerów-anarchistów walczących ze złymi korporacjami i czymś na kształt Grupy Bilderberga, "Mr. Robot" imponuje intensywnością i tempem akcji. Nieźle wypada też kreacja głównego bohatera.

29.05.2015
18:43
Mr. Robot, czyli złe korporacje kontra hakerzy - recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

"Mr. Robot" to wyprodukowany przez Universal Cable Productions oraz Anonymous Content serial, który wczoraj - miesiąc przed premierą telewizyjną - wylądował na popularnych serwisach VOD. Pilotażowy odcinek można bezpłatnie obejrzeć m. in. na iTunes, Amazon Instant Video czy bezpośrednio na stronie USA Network.  A warto, bo to całkiem obiecująca produkcja.

Głównym bohaterem "Mr. Robot" jest Elliot, w ciągu dnia pracujący jako technik do spraw bezpieczeństwa informatycznego dla wielkiej korporacji E Corp, nocami przemieniający się w hakera zwalczającego złych ludzi. Elliot cierpi na silne zaburzenia psychicznie, jest społecznie niedostosowany i hakowanie jest też dla niego sposobem - dość specyficznym, przyznaję - na nawiązywanie relacji z innymi.

Elliot jest alterglobalistą i anarchistą, żywi pogardę do otaczającego go świata wyzysku, degrengolady i degeneracji ideałów.

Nienawidzi też korporacji dla której pracuje. Mimo to, gdy pewnego dnia staje się ona celem skomplikowanego ataku hakerskiego, staje na głowie, by go odeprzeć. Wkrótce okaże się, że ów atak był tylko testem dla Elliota, z którym kontaktuje się tajemniczy Mr. Robot, oferując mu możliwość przystąpienia do swojej grupy, zamierzającej obalić rządy nieformalnej organizacji zrzeszającej najbardziej wpływowe osoby świata.

mr. robot 2

Nad naiwnością całej tej - dość banalnej - fabuły nie ma czasu się zastanawiać, bo w serialu cały czas coś się dzieje. Akcja galopuje, przechodząc z jednego wątku w kolejny, a całość jest, wbrew pozorom, naprawdę wciągająca.

Nie miałem żadnych oczekiwań w stosunku do "Mr. Robot", a dość szybko okazało się, że to naprawdę ciekawa, trzymająca w napięciu produkcja.

"Mr. Robot" nie czerpie też z bogatej, kinowej tradycji przedstawiania hakingu jako czegoś, z czym poradziłoby sobie czteroletnie dziecko. Żadnych absurdalnych graficznych interface'ów, żadnych komend w stylu "hack this system please", żadnych emaców przez sendmaile. Cały ten proces przedstawiony jest możliwie wiarygodnie, a istotnym jego elementem jest inżynieria społeczna, co w serialu o hakerach jest nie do przecenienia.

mr. robot
REKLAMA

Bohaterowie drugoplanowi nie mięli jeszcze okazji zabłysnąć, bowiem pierwszy odcinek niemal w pełni skupiony jest na losach Elliota. To postać o dość skomplikowanej osobowości, borykająca się z licznymi problemami, z jednej strony budząca ciekawość, a z drugiej - sympatię. Spora w tym zasługa Ramiego Maleka ("Pacyfik", "Need for Speed"), któremu udało się bardzo dobrze wejść w rolę.

"Mr. Robot" nie jest ani najważniejszą, ani najbardziej udaną serialową premierą drugiego kwartału 2015 roku, ale daje się oglądać z przyjemnością i z zainteresowaniem. Jeśli szukacie przyzwoitego wypełniacza czasu, "Mr. Robot" będzie jak znalazł. O ile oczywiście kolejne odcinki utrzymają tempo i poziom pierwszego.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA