REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Audiobooki

„Ciekawe czasy” nastały - mówiony Terry Pratchett bawi tak dobrze, co pisany

To pierwsza dźwiękowa adaptacja prozy Terry’ego Pratchetta, jaka wpadła w moje ręce. Audiobook „Ciekawe czasy” umilał mi czas w pracy, w podróży i podczas odpoczynku. Sięgnąłem po niego z nostalgii za wspaniałym autorem, który odszedł niemal miesiąc temu. Czego na pewno się nie spodziewałem, Pratchett wydał mi się w tej dźwiękowej powieści równie żywy, co na kartach swoich książek.

14.04.2015
20:07
Audiobook „Ciekawe czasy” - recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA
ciekawe czasy

„Obyś żył w ciekawych czasach” – w prawdziwym świecie to życzenie pogodne, a przynajmniej neutralne i bez pejoratywnego wydźwięku. W Świecie Dysku to jednak okropna klątwa, której nie życzyłbym najgorszym wrogom. Ciekawe czasy to czasy zabaw sił potężnych, władczych i boskich. Pionkami w rękach owych istot są oczywiście ludzie, którzy ze znaną dla Pratchetta manierą wpadają z gigantycznych problemów w problemy… jeszcze bardziej gigantyczne.

„Ciekawe czasy” odkurzają postać „maga” Rincewinda, ocierając się o egzotyczną, azjatycką kulturę.

Niezbyt utalentowany mag, ale za to całkiem utalentowany człowiek, trafia na Kontynent Przeciwwagi, odwiedzając Imperium Agatejskie. Jego wizyta jest częścią większego planu magów z Niewidocznego Uniwersytetu. Problem polega na tym, że doskonale znana wszystkim fanom Pratchetta banda leni i grubasów sama nie do końca wie po co, w jakim celu i dlaczego Rincewind musi się tam udać. Kto by jednak przejmował się detalami.

ciekawe czasy 5

Na miejscu bohater zastaje rewolucję skierowaną przeciwko cesarzowi, a także mnóstwo kapitalnie wykreowanych postaci. Moim faworytem jest Srebrna Orda – banda przerażających i bezwzględnych barbarzyńców, którzy… lata swojej świetności mają już za sobą. Drużynie 80-latków wcale to jednak nie przeszkadza. Seniorzy w dalszym ciągu próbują położyć Imperium Agatejskie u swoich stóp. Czymże są przecież tysiące imperialnych wojowników gotowych umrzeć za cesarza? Na pewno nie godnym przeciwnikiem!

Jak łatwo się domyśleć, główna siła „Ciekawych czasów” drzemie w zderzeniu kultur.

Utożsamiana z zachodnią kulturą stolica Ankh-Morpork zderza się z tradycją, zwyczajami i miejscami, które możemy utożsamiać z Azją, Chinami oraz Japonią. Oczywiście wszystko jest tutaj postawione na głowie, obśmiane, niedorzeczne i przekolorowane. Mimo tego zderzenie cywilizacji jest wyraźnie odczuwalne i samo to dawało Pratchettowi pole do dziesiątek gagów i zabawnych dialogów.

ciekawe czasy 4

Pod tym względem „Ciekawe czasy” absolutnie nie zawodzą, jak większość dzieł przedwcześnie zmarłego pisarza. Muszę przyznać, że nie miałem w przeszłości do czynienia z książkowym pierwowzorem, a i tak bawiłem się doskonale. Parę razy zaśmiałem się pod nosem, przewijając fragment rozmów i kiwając z uznaniem głową. Zawsze mnie zastanawiało, skąd Pratchett bierze pomysły na swoje książki. W tym człowieku musiały drzemać pokłady pozytywnej energii tak wielkie, że starczyłoby na kilku innych ludzi.

Najbardziej bałem się o to, że nie nadążę za błyskotliwym Pratchettem w formie audiobooka.

Uwielbiam „słuchać książek” w podróży czy pracy. Z drugiej strony proza ze Świata Dysku jest wypełniona gagami, świetnymi dialogami, mrugnięciami oka do czytelnika oraz błyskotliwymi dowcipami. Obawiałem się, że Ireneusz Załóg czytający dla mnie „Ciekawe czasy” sprawi, że nie będę nadążał. Bałem się zbyt szybkiego tempa. Częściowo miałem rację.

świat dysku ciekawe czasy pratchett

Podczas prowadzenia pojazdów i czynności wymagających większego skupienia „Ciekawe czasy” faktycznie mi uciekały. Musiałem przewijać treść w aplikacji na telefonie i na nowo odkrywać genialne, na wpoły zarejestrowane przez mózg dialogi. Dopiero podczas pełnego relaksu audiobook ze Świata Dysku okazywał się naprawdę warty poświęconego mu czasu. On po prostu bawi. Śmieszy. Przyciąga. Interesuje.

REKLAMA

Ireneusz Załóg stanął na wysokości zadania. Jego ton, barwa jego głosu, szybkość czytania i modulacja – we wszystkim tym można poczuć ducha Pratchetta. Lektor nie tylko nie przeszkadza, ale jest wartością dodaną dla audiobooka. Buduje odpowiedni klimat i wprowadza w odpowiedni nastrój, wspólnie ze wspaniałym autorem przenosząc czytelnika do jedynego w swoim rodzaju Świata Dysku.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA