Neil Patrick Harris wygrał Internet otwarciem Oscarów 2015

Szturmowcy z „Gwiezdnych Wojen”, rzymscy legioniści, futurystyczni komandosi – zastanawiam się, czego nie było na scenie podczas wczorajszej gali wręczenia Oscarów. O zwycięzcach tej ceremonii napisała już Joanna. Jednak obserwując sieciowe trendy nie sposób zauważyć, że prawdziwy wygrany jest jeden. Mowa o Neilu Patricku Harrisie – gospodarzu filmowej imprezy. Jego numer na otwarcie wprawił widzów w osłupienie. Zupełnie się temu nie dziwię.

Poniżej przedstawiamy wam materiał filmowy na którym aktor z charakterystyczną estymą otwiera rozdanie najbardziej pożądanych statuetek w filmowej branży. Neil Patrick Harris zrobił to w iście disney’owskim, magicznym i pełnym efekciarstwa stylu. Jego aranżacja jak na dłoni pokazuje przesunięcie gali w stronę Hollywood, tanich sztuczek i jeszcze tańszej sensacji. Nie od dzisiaj mówi się przecież o upadku tradycyjnego wizerunku Oscarów, które z roku na rok znaczą coraz mniej.

Mimo tego nie sposób odmówić Harrisowi odwagi oraz umiejętności prowadzenia. Reżyseria, błysk reflektorów, „zaskakujące” zwroty akcji – oglądanie imprezy za każdym razem się coraz bardziej podobne do wizyty w Disneylandzie. Wszystko wydaje się być tutaj magiczne i błyszczące, chociaż w praktyce mówimy o doskonale przemyślanym, zorganizowanym i zautomatyzowanym show.

Szkoda tylko, że organizatorzy gali w dalszym ciągu nie rozumieją Internetu oraz potęgi, jaką daje sieć. Nocne wydarzenie było dostępne jedynie dla posiadaczy konkretnego usługodawcy telewizyjnego, natomiast wszystkie sieciowe transmisje były nielegalne. Masowe usuwanie filmów z prowadzącym rozdanie Oscarów jest tylko potwierdzeniem tego, jak oderwana od rzeczywistości jest to gala i jak bardzo jej organizatorzy nie nadążają za dzisiejszymi standardami.