REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Gwiazdorska obsada na małym ekranie. "The Slap" - recenzja sPlay

"The Slap" to nowy miniserial stacji NBC. Amerykańska produkcja w reżyserii Lisy Cholodenko (na swoim koncie ma choćby świetny "Olive Kitteridge" od HBO) jest remake'em australijskiego serialu o tym samym tytule, który zadebiutował na antenie kilka lat wcześniej. Oba seriale powstały na podstawie powieści "Klaps" (ang. "The Slap") z 2008 roku autorstwa Christosa Tsiolkasa, australijskiego pisarza o greckim pochodzeniu.

16.02.2015
15:04
The Slap - amerykański miniserial z gwiazdorską obsadą. Recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

W amerykańskiej wersji "The Slap" spotkamy gwiazdy największego formatu. W główne role wcielili się Peter Sarsgaard, Zachary Quinto, Uma Thurman, Thandie Newton, Makenzie Leigh, Marin Ireland czy Penn Badgley. Serial, podobnie jak australijski pierwowzór, składać się będzie z 8 odcinków, a każdy poświęcony będzie innej postaci, jej wewnętrznym rozterkom, życiu.

W pierwszym epizodzie poznajemy Hectora (Peter Sarsgaard), który właśnie kończy 40 lat.

Mężczyznę dopada kryzys wieku średniego. W jego głowie kłębią się o pytania o teraźniejszość i przyszłość. Z jednej strony Hector chciałby zmienić coś w swoim życiu, dać ponieść się fantazji, marzeniom, z drugiej zaś przerażony jest ryzykiem i każdy przypadek, który odwodzi go popełnienia szalonego kroku, traktuje jak błogosławieństwo. Za jego zamkniętymi oczami pojawia się tylko jeden obraz, Coonie (Makenzie Leigh), która jest opiekunką dzieci jego i jego żony, Aishy.

Pożądanie i chęć romantycznego uniesienia, które rządzą mężczyzną, stara się on zniwelować do minimum.

Targany sprzecznymi uczuciami staje się tak naprawdę trudny do wytrzymania dla obu kobiet. Przekraczanie niewinnej granicy jest bardzo niebezpieczne, bo o jeden krok za dużo może wyczynić potężne krzywdy, zwłaszcza, że nie jesteśmy tak bardzo bezpieczni i anonimowi, jak chciałoby się nam wydawać. Inni widzą nasze gesty. Wiedzą, jakie sekrety skrywamy.

the slap 1

Pierwszy odcinek poświęcony jest urodzinowemu przyjęciu Hectora, podczas którego odwiedza go jego grecka rodzina oraz przyjaciele. Między znajomymi dochodzi do poważnego konfliktu, który jednocześnie uchroni głównego bohatera przez popełnieniem głupstwa.

Widzowie będą świadkami kłótni, napięć pomiędzy gośćmi, tego, co dzieje się między słowami.

Atutem "The Slap" jest właśnie obserwowanie zachowań bliskich i obcych sobie ludzi, oglądanie ich reakcji, kiedy wystawieni zostają na próbę czy próba odczytania, zrozumienia jaki tak naprawdę mają do siebie stosunek i co myślą o sobie nawzajem. Jeśli podobała wam się "Rzeź" Polańskiego na podstawie sztuki Yasminy Rezy, serial "The Affair", który zadebiutował w zeszłym roku i macie sentyment do formuły "Skins", "The Slap" wydaje się być interesującą propozycją.

Dodatkowym, ciekawym elementem, do którego mam słabość głównie w pełnometrażowych produkcjach, jest obecność narratora. Tu nie jest nim żaden bohater. Historia i nastawienie postaci relacjonowane jest w formie trzecioosobowej przez Victora Garbera, który dla mnie na zawsze pozostanie przeuroczym kapitanem statku Titanic.

Wersja amerykańska nie jest identyczna jak ta australijska (nie, nie doczekaliśmy się takiego koszmarku jak w przypadku "Broadchurch" i "Gracepoint"). Oczywiście, bazuje na tych samych, kluczowych wydarzeniach, ale niektóre sprawy, emocje bohaterów przedstawione są jednak troszkę inaczej.

Nie wiem, czy to siła znanych nazwisk czy kwestia tego, że obejrzałam amerykański "The Slap" jako pierwszy, ale to właśnie najnowsza wersja na podstawie książki Tsiolkasa spodobała mi się bardziej.

Wydaje mi się, że istotna dla pierwszego epizodu postać Connie (w amerykańskiej wersji grana przez Makenzie Leigh, a w australijskiej przez Sophie Lowe) w nowym "The Slap" wypada lepiej, bardziej intryguje.

REKLAMA

Co ciekawe, patrząc na oceny obu produkcji, większości opowiada się jednak za australijskim pierwowzorem. Cóż, może jestem już w pełni zamerykanizowana, a może z ostatecznym werdyktem wypadałoby jednak zaczekać, aż obejrzymy wszystkie 8 odcinków. Na razie jestem na tak i jestem bardzo zaskoczona, że - patrząc na obsadę - serial przed premierą nie doczekał się u nas głośnej promocji.

"The Slap" nie zapowiada się na pewno na najciekawszą produkcję tego roku, ale z uwagi na to, że uwielbiam Petera Sarsgaarda oraz obecną tu formułę serialu, na pewno dam mu szansę. Kolejny odcinek miniserialu już 19 lutego. Jego bohaterką będzie Anouk, grana przez Umę Thurman.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA