REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy /
  3. YouTube

Co jest kanonem „Gwiezdnych Wojen" po porządkach Disney'a? Tłumaczy to materiał na YouTube

Po kupieniu praw do marki Disney spowodował prawdziwe trzęsienie ziemi w fikcyjnym świecie „Gwiezdnych Wojen”. Przyjęło się pisać, że gigant bez mrugnięcia okiem wyrzucił wszystkie gry, komiksy i książki do kosza, pokazując środkowy palec ogromnej rzeszy miłośników „Star Wars”. To nie do końca prawda, co pokazuje krótki materiał filmowy w języku angielskim. Więc co właściwie jest dzisiaj kanonem „Gwiezdnych Wojen”?

27.01.2015
17:00
Co jest kanonem „Gwiezdnych Wojen” po porządkach Disney’a? Tłumaczy to materiał na YouTube
REKLAMA
REKLAMA

No dobrze, Disney faktycznie sprawił, że dziesiątki książek, komiksów oraz gier przestały tworzyć kanon „Star Wars”. Nie oznacza to jednak, że kupowane od dawien dawna dzieła nie mają już żadnej wartości dla fanów „Gwiezdnych Wojen”. Disney nie tyle bowiem wyrzucił wszystkie publikacje do kosza, co nadał im status „Legends”. Książki, komiksy i gry mają więc charakter historii „co by było gdyby”, ewentualnie można je traktować jako alternatywną rzeczywistość „Gwiezdnych Wojen”. Coś na modłę uniwersum „Ultimate” z super-bohaterami Marvela, też przecież należącymi do Disney’a.

humble star wars bundle 3

Na tym polu bardzo ciekawy wydaje się przypadek Wojen Klonów. Chociaż nie jest to powiedziane wprost, seriale, komiksy, gry i książki dotyczącego tamtego okresu pozostają w kanonie. Przynajmniej na razie.

Po przejęciu praw do marki Disney koncentruje się na kosmicznym uniwersum chronologicznie OD MOMENTU zakończenia „Zemsty Sithów”. Medialnemu gigantowi szczególnie bliska jest stara trylogia, z której to zresztą bezpośrednio będzie się wywodzić nadchodzące „The Force Awakens”. Z tego powodu osoby odpowiedzialne za kształtowanie nowych historii nie czują, aby trzeba było zmieniać bądź usuwać wojny klonów. Publikacje osadzone w tym czasie nie mają bezpośredniego wpływu na starą trylogię i wydarzenia następujące po niej. Co za tym idzie, są względnie bezpieczne dla Disney’a.

Uważam to za doskonałą wiadomość. W moim mniemaniu komiksy Dark Horse przybliżające czytelnikom burzliwy okres między drugim i trzecim epizodem to najciekawsze ilustrowane opowieści, jakie kiedykolwiek powstały w uniwersum „Gwiezdnych Wojen”. Młodsi fani na pewno ucieszą się, że kanonem pozostaje komputerowa animacja „Wojny Klonów” opowiadająca o przygodach Anakina Skywalkera oraz jego uczennicy (?!) Asoki.

Warto zwrócić uwagę na to, co Disney już teraz robi w uniwersum „Star Wars”. Mamy oficjalną serię komiksów oraz animację komputerową.

Nim „The Force Awakens” pojawi się w kinach, fani Gwiezdnych Wojen mogą uzbierać niemałą kolekcję dzieł tworzących nowy, właściwy kanon. Już teraz każdy z nas może obejrzeć animację „Star Wars Rebels”, która jest emitowana na Disney XD. Kilkanaście dni temu pojawił się także pierwszy zeszyt nowej serii komiksów, zatytułowanych (jakże zaskakująco) „Star Wars”. Ilustrowana opowieść jest zaskakująco dobra, co możecie przeczytać w naszej recenzji. Dodatkowo mówi się o filmowych spin-offach, lecz na ich temat wciąż nie mamy żadnych konkretnych informacji.

Czy to źle, że Disney tak bezwzględnie pozbył się dziesiątek książek i komiksów od lat publikowanych w uniwersum? Moim zdaniem niekoniecznie. Jak przyznawał George Lucas, „expanded universe” było dla niego czymś obcym i niemal obojętnym. Skoro sam twórca „Gwiezdnych Wojen” mówił, że dodatkowe publikacje to nie do końca kontrolowane skoki na kasę fanów, być może naprawdę nie ma czego żałować? Zwłaszcza, że „expanded universe” to nie tylko ciekawe pomysły oraz rewelacyjne postacie (Thrawn, inwazja Vongów) ale również cała masa średniej jakości publikacji.

star wars #1 komiks
REKLAMA

W mojej ocenie „expanded universe” naprawdę mocno odleciało od obu filmowych trylogii, zaczynając być własnym światem w popularnym uniwersum.

Pierwsze gwiezdnowojenne publikacje Disney’a pokazują, że nowi włodarze marki chcą koncentrować się na filmach i wokół nich budować nowe postacie i wydarzenia. Udowadnia to zarówno serial „Rebels”, jak również zeszyt „Star Wars #1”. Jeżeli pozostałe książki i komiksy będą wierne tej zasadzie, być może dostaniemy coś znacznie, znacznie lepszego od dotychczasowego, rozszerzonego uniwersum.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA