REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. TV

Powrót królowej sportów motorowych – gdzie oglądać?

Ostatni sezon F1 potwierdził, że zmiany wprowadzane przez jegomościa Ecclestona prowadzą formułę w dobrym kierunku. Dobitnym świadectwem był fakt, że walka o mistrzostwo toczyła się do ostatniego Grand Prix w Brazylii. Nadchodzący sezon paradoksalnie przyniósł więcej zmian kadrowych, aniżeli tych technicznych w bolidach.

17.03.2013
11:00
Powrót królowej sportów motorowych – gdzie oglądać?
REKLAMA
REKLAMA

Największy medialny rozgłos zyskał oczywiście McLaren, z którym pożegnał się Lewis Hamilton. Mistrzowi świata i zespołowi z Woking, od dość dłuższego czasu nie „układało się” we wzajemnych relacjach. Oficjalnym powodem był brak odpowiedniego wsparcia ze strony zespołu, nieoficjalnie poszło (zgodnie z tradycją) o wysokość zarobków. Brytyjczyk znalazł jednak miejsce w Mercedesie (nie tak dawnym partnerem byłego pracodawcy), ostatecznie ucinając spekulacje co do dalszej obecności Michaela Schumachera w niemieckiej stajni.

McLaren pozyskał za to niezwykle obiecującego Meksykanina – Sergio Pereza, który w dotychczasowym teamie prezentował przyzwoitą formę. W związku z tym Peter Sauber całkowicie przebudował skład, ściągając Nico Hulkenberga z Force India, natomiast utalentowanego Japończyka – Kobayashiego zastąpił Estebanem Gutierezzem. Z F1 pożegnał się również siostrzeniec legendy – Bruno Senna, którego dotychczasowe „osiągnięcia” nie zadowoliły szefostwa Williamsa do takiego stopnia, ażeby powierzyć kierownicę bolidu na kolejne wyścigi.

Startujący właśnie sezon może okazać się powtórką poprzedniego. Nie miałbym nic przeciwko, zwłaszcza jeśli nieco monotonna dominacja RedBulla w końcu zostanie przerwana. W pozostałych aspektach ostatnie zmagania zapisały się na kartach historii, mając na uwadze ilość triumfatorów w  kolejnych Gran Prix. Wśród faworytów tradycyjnie widnieje trzykrotny mistrz świata – Sebastian Vettel. Grupę pościgową tworzy odpowiednio: Fernando Alonso, który konsekwentnie wyciąga maksimum osiągów z bolidu Ferrari, Jenson Button, ewidentnie numer jeden w McLarenie, Lewis Hamilton, u którego na liście priorytetów z pewnością widnieje „potwierdzenie klasy w nowym zespole” i w końcu Kimi ‘Iceman’ Raikkonen, czarny koń stawki, mając na uwadze talent Fina, jak i systematyczny progres Lotusa w dążeniu do czołówki stawki.

Rozpoczynające sezon Grand Prix Australii transmituje telewizja Polsat i pokrewne kanały sportowe

3 trening (Sobota) – Polsat Sport Extra – rozpoczęcie: godz. 4:50

-  Kwalifikacje (Sobota) –  Polsat (HD) – początek studia: godz. 6:45 / Polsat Sport Extra – początek studia: godz. 6:00, rozpoczęcie: godz. 7:00

REKLAMA

-  Wyścig (Niedziela) – Polsat (HD) – początek studia: godz. 6:30 / Polsat Sport Extra – początek studia: godz. 6.00, rozpoczęcie: godz. 7:00

Alternatywą są również transmisje dostępne za pośrednictwem serwisu Ipla. Za jednorazowy dostęp do pojedynczej transmisji zapłacimy 4,90 zł (w przypadku płatnością przelewem i kartą) i 9,84 zł (przy płatności SMS). Najkorzystniejszym rozwiązaniem (zakładając, że zamierzacie śledzić zmagania w kolejnym GP) jest wykupienie pakietu iplaSPORT na okres 30 dni, którego koszt wynosi 19,90 zł (przelew i karta) i 30,75 zł (SMS). Prócz dostępu do oferty sportowej Polsatu, w zestawie znajdziemy również dwa kanały Eurosportu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA