Gitarowy raj na tablety i smartfony
Chociaż dzisiaj obiektem pożądania są nowoczesne technologie, to większy szpan w niektórych kręgach wciąż stanowią staromodne obiekty westchnień, takie jak porządna gitara akustyczna. Na nic się jednak takowa nie zda bez umiejętności, a te można sobie zapewnić właśnie elektronicznymi gadżetami. Aplikacje dla wirtuozów czekają.
Pierwsza z ciekawych pozycji to dostępne w Google Play My Guitar. Pozwala na pobawienie się dźwiękami płynącymi z sześciu strun bez posiadania rzeczywistego instrumentu. Nie, nie da się na to wyrwać kobiety. Nie, nie ma z tego takiej zabawy jak z Guitar Hero. Mimo to, dla kogoś kto ma już za sobą pierwsze kroki z instrumentem, stanowi całkiem ciekawe narzędzie. Gdy już zna się na pamięć dźwięki gryfu i w głowie sama układa się warta zarejestrowania melodia, My Guitar jest świetnym narzędziem do przekucia pomysłu w rzeczywiste dźwięki.
Interfejs jest bardzo prosty. Pozwala na dobór odpowiedniego instrumentu (gitara elektryczna, akustyczna lub klasyczna) i szarpanie za struny poprzez dotykanie ich w odpowiednim miejscu na progu. Do tego można dołożyć wizualny efekt drgania i całość jest miła nie tylko dla ucha, ale i dla oka. Odruchowo chwyciłem tablet jak prawdziwy gryf i... to działa całkiem nieźle. W dwóch trybach, chwytów oraz gry solowej, obsługa jest dość intuicyjna. Oczywiście, ciężko wydobyć rzeczywiste efekty jak palm muting. Mimo wszystko, jako wirtualny rejestrator pomysłów, My Guitar sprawdza się świetnie, gdy akurat pod ręką nie ma realnego instrumentu. W ostateczności może działać jako elektroniczny stroik.
Mimo wszystko, do samego ustawiania poprawnego brzmienia, warto sięgnąć po inny program, gStrings, który jest przeznaczony dokładnie do tej czynności. Pozwala on na ustawianie pomiaru częstotliwości dla konkretnie wybranego dźwięku lub rozpoznawanie go z automatu na podstawie granych nut. Choć aplikacji zdarza się przeskakiwać między tonami i czasem trzeba kilkakrotnie szarpnąć struny, żeby mikrofon wychwycił dobry dźwięk, są to błędy, które występują też w fizycznych, markowych stroikach. Bezsprzecznie jako całość, gStrings sprawuje się tak, jak należy. I do tego za darmo! Bez takich gadżetów czasem ciężko się obejść, ponoć nawet John Lennon był zdumiony, kiedy nowo poznany kolega Paul McCartney nastroił ze słuchu jego gitarę. Parę miesięcy wprawy i można być więc chociaż w jednej czynności lepszym, niż najbardziej znany Beatles u progu kariery.
Ostatnim z opisywanych akcesoriów gitarzysty jest Gibson Learn & Master Guitar. Tak, ten Gibson od klasycznej serii SG, której model męczy na scenie od lat Angus Young z AC/DC. Sygnowany tą marką zestaw narzędzi to stroik, metronom, wykaz chwytów oraz zestaw lekcji przekazywanych za pomocą serwisu YouTube. Pierwszy przyrząd niestety jest bardzo mało czytelny, nieprecyzyjny i wręcz głuchy na dźwięki. Jedynym wyjściem na poprawne nastrojenie (pomijając oczywiście opcję ze słuchu) będzie mimo wszystko skorzystanie z gStrings. Natomiast już metronom sprawdza się bardzo dobrze, jest intuicyjny i pozwala ustalić rytm nie tylko cyfrowymi wartościami, ale i ręcznym tapaniem w odpowiednią strefę. Przydatne! Zestaw chwytów to natomiast dobra ściąga, dostępna też w My Guitar, tu tak samo czytelna i funkcjonalna dla wszystkich, którzy ściągnęli opracowanie ogniskowej piosenki, a nie bardzo pamiętają co u licha znaczyło Em7. Natomiast lekcje pobierane z YouTube pomagają przede wszystkim w trudnych początkach. Ich jakość jest bardzo dobra, szkoda tylko że są kiepsko opisane.
Zestaw dla gitarzysty można skompletować za darmo w Google Play. Nie pozostaje więc nic innego jak chwycić gitary w dłoń (bez marudzenia, że nie ma kasy, jak była na Galaxy S2, to na przeciętnego elektryka też się znajdzie), tablety przed siebie i do roboty! Kariera rockmana sama się nie zdobędzie.
