Kluczowe byłoby więc raczej to, byśmy pilnowali i naciskali przynajmniej na to, by ten gigant nie starał się unikać wypełniania obowiązków wobec twórców i płacił je na podstawie partnerskiej umowy z twórcami, a nie narzucał z pozycji silniejszego – dodaje Trzciński i przyznaje, że wpływ YT na choćby przemysł muzyczny jest ogromny, ale podkreśla, że zyski z tego serwisu nie są już dla artystów tak znaczące jak kilka lat temu. - Tylko najwięksi muzycy, mocno promowani przez globalne koncerny muzyczne, które inwestują ogromne budżety, by być dobrze pozycjonowane w algorytmie, faktycznie mają szansę na duże pieniądze. Mniejsi, lokalni twórcy potrzebują wsparcia, by nie skończyło się tym, że praktycznie jedynym ich zyskiem z YT będzie możliwość promowania własnej twórczości – dodaje Trzciński i tłumaczy, że tym właśnie uzasadnianie są zapisy dyrektywy audiowizualnej, z którą głośno walczył YT.