REKLAMA

Samsung Galaxy S21 kontra reszta świata - pojedynek topowych smartfonów

Premiera najnowszych Samsungów Galaxy S21 za nami. Przyjrzyjmy się, jak sztandarowe modele Koreańczyków wypadają na tle reszty technologicznego świata.

14.01.2021 15.38
Samsung Galaxy S21 kontra reszta świata
REKLAMA

Topowe Samsungi Galaxy ponownie debiutują w nieco niefortunnym momencie - na samym początku roku, gdy dopiero co opada kurz po zeszłorocznych premierach, a reszta producentów szykuje się do premier w późniejszym czasie. Poniższe porównanie będzie więc zupełnie inaczej wyglądać dziś niż za pół roku, kiedy to krajobraz smartfonowej prerii znacząco się zmieni.

Samsungi Galaxy S21 w każdej z odmian to sprzęty z absolutnie najwyższej półki. Są drogimi, ale też bodajże najlepiej wyposażonymi urządzeniami na rynku, więc cena jest poniekąd usprawiedliwiona. Każdy wariant rywalizuje jednak z nieco innymi konkurentami. Przyjrzyjmy się więc, gdzie nowy Galaxy plasuje się w tym wyścigu na początku 2021 r.

Samsung Galaxy S21 kontra reszta świata. Rywal jest tylko jeden.

Najmniejszy z Galaxy S21 ma de facto tylko jednego konkurenta, za to w trzech smakach - mowa oczywiście o iPhonie 12 w wariantach zwykłym, mini i Pro.

To ograniczenie wynika oczywiście z rozmiaru. Najmniejszy Galaxy S21 ma ekran o przekątnej zaledwie 6,2” i wymiary bardzo zbliżone do iPhone’a 12 oraz 12 Pro. W świecie Androida to jeden z najmniejszych, jeśli nie najmniejszy topowy smartfon, więc wydaje się zasadnym dorzucenie do porównania iPhone’a 12 mini, który jest najmniejszym „flagowcem” w ogóle.

 class="wp-image-1495853"

Na papierze Samsung Galaxy S21 idzie iPhone’em 12 łeb w łeb, niezależnie od konkurencji. Zacznijmy od ekranu, który w Galaxy S21 jest nieco lepszy od tego w iPhonie 12. Ma ciut większą przekątną i marginalnie niższą rozdzielczość, ale za to nieporównywalnie wyższą częstotliwość odświeżania. Panel Dynamic AMOLED może pracować z częstotliwością nawet 120 Hz, ale by oszczędzać energię, może zejść nawet do 48 Hz.

Nie da się też ukryć, że ramki Galaxy S21 są smuklejsze, a „oczko” skrywające przedni aparat o rozdzielczości 10 Mpix wygląda nieporównywalnie bardziej elegancko od wielkiego notcha w iPhonie.

 class="wp-image-1560134"

W kwestii zabezpieczenia ekranu przyznałbym remis - iPhone’y 12 odblokujemy przy użyciu FaceID, zaś Galaxy S21 oferuje ulepszony czytnik linii papilarnych pod ekranem. Nic nie wskazuje na to, byśmy prędko mieli przestać nosić maseczki, więc choć FaceID jest bardziej wygodne, gdy maseczki na twarzy nie mamy, tak w czasach pandemicznych czytnik odcisku palca wygrywa.

Jeśli chodzi o podzespoły, Galaxy S21 napędza procesor Exynos 2100 wykonany w 5-nanometrowym procesie technologicznym. Nie wiemy jeszcze zbyt wiele o jego wydajności, ale Samsung obiecuje raptowny wzrost na każdym polu względem ubiegłorocznego Exynosa 990, a nawet topowego Snapdragona 888.

 class="wp-image-1560053"

Galaxy S21 ma jednakże w standardzie pamięci: 8 GB RAM-u i 128 GB miejsca na dane. iPhone 12 i 12 mini w standardzie mają 64 GB miejsca na dane i zawsze oferują tylko 4 GB RAM-u, zaś iPhone 12 Pro ma co prawda 128 GB miejsca w standardzie, ale RAM-u nadal mniej – tylko 6 GB.

Teoretycznie Galaxy S21 wygrywa pojemnością akumulatora z każdym iPhone’em 12. Oferuje bowiem aż 4000 mAh na tle raptem 2775 mAh w iPhonie 12 i 2277 mAh w 12 mini. W praktyce jednak smartfon Samsunga może oferować podobny, a nawet gorszy czas pracy ze względu na bardziej zasobożerny ekran i oprogramowanie.

W końcu Galaxy S21 oferuje bardziej uniwersalny zestaw aparatów. Sensory z obiektywami ultrawide i szerokim mają po 12 Mpix, tyle ile sensory w iPhone’ach, za to sensor z teleobiektywem ma aż 64 Mpix i oferuje hybrydowy zoom, a nie tylko optyczne przybliżenie obrazu albo cyfrowy crop. Galaxy S21 potrafi też nagrywać wideo w 8K, ale dla znakomitej większości odbiorców ta funkcja mogłaby równie dobrze nie istnieć.

Samsung Galaxy S21+ kontra reszta świata.

Środkowy z trójki nowych Galaxy nie ma łatwego zadania. Jest obiektywnie bardzo drogi, a ponad małym S21 oferuje tylko większy rozmiar ekranu i akumulatora. Jest też na tyle blisko Galaxy S21 Ultra, iż wcale się nie zdziwię, jeśli niektórzy będą woleli dopłacić do najlepszego Samsunga.

 class="wp-image-1560119"

W świecie smartfonów z Androidem stoi on na tak dziwnej półce cenowej, iż znalazłem tylko trzy smartfony (nie licząc iPhone’ów 12, z którymi również rywalizuje), które stanowią realną alternatywę w podobnej cenie.

Pierwszy z nich to OnePlus 8 Pro, którego - zależnie od wariantu pamięci - możemy kupić albo za 3899 zł albo za 4399 zł.

 class="wp-image-1134100"

OnePlus 8 Pro ma bardzo podobne gabaryty do Galaxy S21 Plus i bardzo podobny ekran - 6,78” Super AMOLED 120 Hz o rozdzielczości 2168 x 1440 px. Jeśli chodzi o gęstość pikseli, OnePlus wygrywa z Samsungiem, który ma ekran o rozdzielczości FullHD+. Jeśli zaś chodzi o częstotliwość odświeżania, to choć obydwa mogą pracować w 120 Hz, tak Galaxy S21+ oferuje dynamiczne odświeżanie 48-120 Hz celem oszczędzania energii.

 class="wp-image-1560122"

Galaxy S21 wygrywa z OnePlusem pod kątem niektórych podzespołów. Jeśli wierzyć informacjom pochodzącym od Samsunga, procesor Exynos 2100 będzie znacznie szybszy od Snapdragona 865. Galaxy będzie miał za to mniej RAM-u - maksimum 8 GB, podczas gdy OnePlusa możemy kupić w wersji z 12 GB RAM. Obydwa telefony mogą mieć za to 128 lub 256 GB miejsca na dane.

Galaxy S21 Plus wygrywa z OnePlusem 8 Pro pod kątem zastosowanego akumulatora, który liczy sobie 4800 mAh, podczas gdy OnePlus 8 Pro ma „tylko” 4510 mAh.

Obydwa telefony spełniają normę IP68, obydwa mają głośniki stereo, obydwa obsługują szybkie ładowanie przewodowe, bezprzewodowe i ładowanie zwrotne.

Jedynym obszarem, gdzie OnePlus przegrywa już z ubiegłym Galaxy S20, jest optyka. 8 Pro oferuje trzy sensory: 48 Mpix, 48 Mpix z obiektywem ultrawide i 8 Mpix z obiektywem tele oraz 5-megapikselowy aparat IR. Niezależnie od zastosowania i pory dnia OnePlus 8 Pro generuje gorsze rezultaty niż Galaxy S20, więc z pewnością nie może się też mierzyć z Galaxy S21 Plus, który ma identyczny układ aparatów jak Galaxy S21.

 class="wp-image-1560128"

Galaxy S21+ będzie też musiał przekonać konsumentów, że warto go wybrać zamiast ubiegłorocznego Galaxy S20+, który z pewnością potanieje po premierze następcy. Te smartfony różnią się w stopniu tak nieznacznym, iż wcale się nie zdziwię, jeśli zeszłoroczny model będzie kanibalizował sprzedaż tegorocznego. Jedynym realnym argumentem za zmianą jest nowy procesor Exynos 2100. Zwykle „przeciętny konsument” nie przejmuje się procesorem, ale w tym przypadku powinien - Exynos 990 miał problemy z wydajnością i przegrzewaniem, których (o ile nam wiadomo) nie będzie miał model 2100. Poza tym jednak to niemal identyczne smartfony.

Ostatni rywal, o którym warto wspomnieć, również pochodzi ze stajni Samsunga i jest to Galaxy S20 FE 5G. Kosztuje ponad 1000 zł mniej od Galaxy S21+, ale ośmielę się stwierdzić, że znakomita większość klientów nie będzie widziała sensu, żeby dopłacać do Galaxy S21 Plus.

 class="wp-image-1477784"

Samsung Galaxy S20 FE 5G różni się od swojego droższego kuzyna przede wszystkim jakością wykonania - jego obudowa zrobiona jest z tworzyw sztucznych, nie ze szkła. Pod maską działa szybki Snapdragon 865 (lub Exynos 990 w wersji bez 5G), smartfon ma 6/8 GB RAM-u i 128/256 GB miejsca na dane. Ekran również wykonano w technologii OLED i odświeża się w częstotliwości 120 Hz, ale nie oferuje adaptacyjnej zmiany tej szybkości.

Galaxy S20 FE może tu i ówdzie odstawać od najlepszych Galaxy S21, ale w praktyce jest to smartfon wręcz niebezpiecznie dobry. Niebezpiecznie dla Samsunga, oczywiście, bo trudno przekonać klientów do dopłaty takiej sumy pieniędzy, gdy różnic jest tak niewiele.

Samsung Galaxy S21 Ultra kontra reszta świata.

Wielki, potężny, koszmarnie drogi - taki jest Galaxy S21 Ultra, którego cena stawia go obok jednego nowego modelu na sklepowej półce: iPhone’a 12 Pro Max.

iphone-12-pro-max-52 class="wp-image-1495916"
Fot. Marcin Połowianiuk

Na papierze jednak Galaxy S21 Ultra wygrywa z iPhone’em w każdej konkurencji. Jego wyświetlacz jest większy i lepszy: ma 6,8” przekątnej, rozdzielczość WQHD+ i adaptacyjną częstotliwość odświeżania od 11 do 120 Hz.

Pod maską również wszystkiego jest więcej. Oprócz procesora, o którym nie wiemy jeszcze za wiele, mamy nie 6, a 12 lub 16 GB RAM-u i 128/256/512 GB miejsca na dane. Akumulator ma zaś 5000 mAh i mam nadzieję, że w tym roku wystarczy na dłużej; ubiegłoroczny S20 Ultra ledwo wytrzymywał cały dzień pracy pomimo równie wielkich ogniw.

 class="wp-image-1560065"

Na papierze Galaxy S21 Ultra wygrywa też aparatem, choć trudno ocenić, czy w praktyce również będzie on lepszy. Z całą pewnością jednak będzie bardziej uniwersalny. Główny sensor ma aż 108 Mpix, sensor z obiektywem ultrawide 12 Mpix, zaś sensory z teleobiektywami są aż dwa o rozdzielczości 10 Mpix, każdy z nieco inną ogniskową, by zapewnić lepszą jakość przybliżenia. Z przodu S21 Ultra po prostu miażdży iPhone’a 12 Pro Max, oferując kamerkę do selfie o rozdzielczości 40 Mpix, podczas gdy ta w iPhonie ma raptem 12.

Samsung Galaxy S21 Ultra po raz pierwszy zaoferuje też wsparcie dla piórka S-Pen, choć w przeciwieństwie do linii Galaxy Note nie będzie on schowany w obudowie, lecz możliwy do kupienia osobno wraz z dedykowanym etui. Jest to też piórko pasywne, pozbawione wielu funkcji znanych z Note’ów.

 class="wp-image-1560080"

Oczywiście obok jednego nowego modelu są jeszcze dwa stare, z którymi Galaxy S21 Ultra musi się liczyć: to Galaxy S20 Ultra i Galaxy Note 20 Ultra. Ten pierwszy już teraz można kupić o wiele taniej niż rok temu, a Note 20 Ultra z pewnością wkrótce również spuści z ceny. Galaxy S21 Ultra różni się od nich w naprawdę marginalnym stopniu, ale osobiście uważam, iż w tej klasie warto mimo wszystko dopłacić do najlepszego i najnowszego modelu. Tym bardziej że Exynos 2100 oferuje realną poprawę wydajności i kultury pracy względem poprzednich modeli, a skoro już wydajemy 6000 zł na telefon, to niech będzie on tak bliski ideału, jak to tylko możliwe.

REKLAMA

Na papierze Samsung Galaxy S21, Galaxy S21 Plus i Galaxy S21 Ultra wygrywają z konkurencją. W praktyce - to się okaże.

Nie ulega wątpliwości, że tegoroczne Galaxy S to co najwyżej lekka ewolucja względem poprzedników, nie rewolucja na miarę zmiany S9 w S10. Tym bardziej Samsung musi mieć w rękawie jakieś asy, o których nie mówił na prezentacji, by przekonać nabywców, iż warto sięgnąć po jego nowe smartfony. O tym, czy w istocie tak jest, przekonamy się już niebawem. Testowe egzemplarze już zmierzają do redakcji, zaś sprzedaż rusza 29.01, a do 28.01 potrwa przedsprzedaż, w ramach której konsumenci otrzymają gratis słuchawki Galaxy Buds Pro lub słuchawki Galaxy Buds Live oraz lokalizator Galaxy SmartTag.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA