REKLAMA

Tim Cook boi się, że nikt nie kupi nowego iPhone'a. iPhone'a 12 możemy zobaczyć dopiero za rok

Koronawirus kontynuuje żniwa w świecie elektroniki użytkowej. Wiele wskazuje na to, że odporny na SARS-CoV2 nie jest nawet iPhone.

26.03.2020 16.48
iPhone 12 może zaliczyc obsuwę. Apple boi się, że nikt go nie kupi
REKLAMA

Pierwszą technologiczną ofiarą na dużą skalę były oczywiście targi MWC 2020 w Barcelonie. W wyniku ich odwołania swoje premiery musiało przesunąć wiele firm, w tym np. Xiaomi.

REKLAMA

Początkowo problem z premierami i dostępnością produktów miał charakter czysto logistyczny. Jako że produkcja w Chinach była sparaliżowana, sprzęty nie wyjeżdżały z fabryk na czas, komponenty nie były produkowane, więc siłą rzeczy – nie było czego sprzedawać.

Teraz fabryki w Chinach co prawda wracają do normalnej pracy, ale… minie mnóstwo czasu, nim do normalnego życia wrócą konsumenci. I tego właśnie obawia się Apple.

Wiele wskazuje na to, że iPhone 12 nie ukaże się w 2020 r.

Pierwsze raporty odnośnie możliwego opóźnienia premiery nowego iPhone’a dotyczyły problemów z testowaniem przedprodukcyjnych egzemplarzy. Według analityków JPMorgan, premiera miała być przesunięta o co najmniej dwa miesiące, gdyż restrykcje podróżnicze i przestoje w chińskich fabrykach skutecznie blokowały przygotowanie iPhone’a 12 do produkcji.

Teraz jednak mamy nowe informacje. Według raportu Nikkei Asian Review, premiera iPhone’a 12 może w ogóle nie nastąpić w tym roku, z zupełnie innego powodu: nikt nie będzie chciał go kupić.

Raport zbiega się w czasie z kolejnymi obostrzeniami związanymi z koronawirusem w Stanach Zjednoczonych. USA relatywnie późno zabrały się za walkę z pandemią, a według wstępnych raportów wirus SARS-C0V2 może rozpanoszyć się tam jak nigdzie indziej na świecie.

Spigen Ultra Hybrid iPhone 11

Podobnie jak w innych krajach, w tym w Polsce, rząd Stanów Zjednoczonych zaleca siedzenie w domach. Biznesy upadają, ludzie tracą pracę na prawo i lewo, a światowa gospodarka szykuje się na kryzys, jakiego nikt z żyjących nie pamięta (dla skali: wstępne raporty mówią, że bezrobocie w Stanach Zjednoczonych już w tej chwili przebiło dotychczasowy rekordowy poziom z 1982 r.).

W obliczu tych ponurych wieści Apple rzeczywiście może podjąć decyzję o wstrzymaniu premiery iPhone’a. Gdybym miał zgadywać, obstawiłbym, że finalna decyzja zapadnie albo po spłynięciu pierwszych raportów sprzedaży iPada Pro, albo po premierze taniego iPhone’a 9, która ma nastąpić już w maju. Potwierdza to zresztą raport Nikkei Asian Review.

Jeśli ekipa Tima Cooka zobaczy, że sprzedaż nowych modeli drastycznie spadła, rzeczywiście możemy mieć do czynienia z przesunięciem premiery iPhone’a 12 na 2021 r.

Obawy Tima Cooka są słuszne. To nie jest dobry czas na zmianę telefonu na nowy.

Kryzys na dobrą sprawę dopiero się rozpoczął, a już specjaliści ostrzegają, że jego skutki będą katastrofalne dla światowej gospodarki, a powrót do jako-takiej normy może potrwać nie miesiące, a lata.

Nic więc dziwnego, że konsumenci nie będą chcieli wydawać pieniędzy na rzeczy, które nie są niezbędne. A do takich niezbędnych rzeczy z pewnością nie należy nowy smartfon, zwłaszcza że a) na rynku nie brakuje urządzeń wydanych wcześniej b) obecnie posiadane smartfony spokojnie wystarczą na długo.

Facebook uruchamia aparat w tle.

Boleśnie przekonał się już o tym Samsung, który potężnie stracił na koronawirusie w Korei Południowej. Pierwszego dnia sprzedaży nowego Galaxy S20 sprzedało się dwukrotnie mniej egzemplarzy niż pierwszego dnia sprzedaży Samsunga Galaxy S10.

Producentów w końcu ugryzł w rzyć rok-roczny cykl premier.

Jakkolwiek to brzmi – przesunięcie premiery iPhone’a 12 może mieć bardzo pozytywny wpływ na branżę i na konsumentów.

Od lat bowiem producenci raczą nas corocznymi premierami, którymi owszem, ekscytujemy się w naszej technologicznej niszy, ale które dla przeciętnego konsumenta zwykle nie wnoszą nic nowego. Chcecie dowodu? Zapytajcie kogoś średnio obytego z nowinkami, czym różni się tegoroczna topowa Xperia od tej sprzed 3 lat.

Wydłużenie okresu między premierami nowych urządzeń przyda się i nam, i całemu światu technologii.

deep fusion, iphone 11, ios 13.2

Od co najmniej 2017 r. można powiedzieć, że wymiana topowego (a nawet średniopółkowego) smartfona na nowy co roku jest pozbawiona sensu. Dopiero co druga generacja sztandarowych produktów wprowadza na tyle istotne innowacje, by rzeczywiście uzasadnić zakup telefonów. Coroczny cykl premier to nic innego, jak tworzenie sztucznych potrzeb, zwykle nie mających uzasadnienia w rzeczywistości.

Jeśli premiery będą bardziej oddalone w czasie, staną się dwie rzeczy na raz:

  • konsumenci przestaną być sztucznie popędzani do zakupów,
  • nowości staną się bardziej interesujące, bo dłuższy okres między premierami da producentom czas na implementację rzeczywistych innowacji, a nie tylko marketingowych sloganów.

W efekcie na takim obrocie spraw możemy wygrać wszyscy. Konsumenci co prawda nie będą kupować nowych smartfonów co roku, ale za to chętniej kupią nowy model, gdy ten już się ukaże (i zrobią to z faktycznej potrzeby, a nie w skutek wyimaginowanej potrzeby, wykreowanej przez marketing).

Producenci zaś będą musieli starać się bardziej, by utrzymać istniejące modele przy życiu – np. wydłużając okres wsparcia pozakupowego i częstotliwość aktualizacji.

To oczywiście wróżenie z fusów. Wierzę jednak, że taki wstrząs jest światu technologii potrzebny.

iphone 11 pro vs iphone xs aparat
REKLAMA

Obecny cykl premier, przy obecnym poziomie zaawansowania produktów, nie ma sensu. Nowości sprzętowe stają się coraz bardziej niepotrzebne i wtórne, ale nikt o zdrowych zmysłach nie zatrzyma tego błędnego koła, bo w tym biznesie kto nie dotrzymuje kroku reszcie stawki, ten wypada z gry.

Brak dorocznej premiery topowego iPhone’a może być kubłem zimnej wody wylanym na cały świat elektroniki użytkowej. Szkoda tylko, że potrzeba było pandemii i paraliżu gospodarczego, by to błędne koło potencjalnie zatrzymać. Czy może - patrząc na sprawę bardziej realistycznie - zapauzować jego obroty na jakiś czas. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości co do tego, że miną 2-3 lata od tej pandemii i wszystko w tej kwestii wróci do niechlubnej normy.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA