REKLAMA

To już 80. wersja Chrome OS. A w niej lepsze kolory i wygodniejsze netflixowanie

Posiadacze Chromebooków, szykujcie swoje maszyny. Lada moment zainstaluje się wam automatyczne uaktualnienie do Chrome OS-a 80. A w nim tryb PiP oraz funkcja, dla której kiedyś zmienicie komputer na nowszy.

03.03.2020 11.10
chrome os 80
REKLAMA
REKLAMA

Chrome OS to bez wątpienia najprzyjemniejszy w obsłudze system w kontekście jego konserwacji. Prawdopodobnie większość z was posiadający Chromebooki już ma nową wersję systemu i nawet tego nie zauważyła. Desktopowy system Google’a na domyślnych ustawieniach po cichutku aktualizuje się w tle, nie przeszkadzając nam w najmniejszy sposób w pracy.

Nowości w Chrome OS 80 są dwie. Jedną docenimy od razu, druga przyda się, gdy wymienimy Chromebooka na nowszy.

chrome os 80 class="wp-image-1097609"

Pierwsza z nowości jest dość nietypowa, bo związana jest tylko z jedną konkretną usługą, która na dodatek nie jest oferowana przez Google’a. Po przejściu na Chrome OS 80 oraz po automatycznej aktualizacji aplikacji Netflix ze Sklepu Play na naszym Chromebooku zadziała tryb Picture-in-Picture dla Netflixa. Wystarczy podczas oglądania filmu czy serialu przełączyć się na inne okno, a Netflix, zamiast zniknąć, będzie kontynuował odtwarzanie w widocznej zawsze miniaturze.

chrome os 80 class="wp-image-1097612"
REKLAMA

Druga z nowości nazywa się Ambient EQ. To mechanizm, którego celem jest dostosowanie parametrów wyświetlacza do panujących warunków otoczenia. Automatycznie koryguje on balans bieli i temperaturę barw, co ma sprawiać, że obraz prezentuje się bardziej naturalnie i mniej męczy wzrok. Funkcja ta wymaga jednak sprzętowych czujników, których na razie w Chromebookach nie ma. Pierwszy komputer, który z niej skorzysta, to mający mieć swoją premierę w kwietniu Samsung Galaxy Chromebook.

Chrome OS w naszym kraju nadal stanowi dość egzotyczną platformę, co nieco dziwi – system, choć prymitywny, jest łatwy w obsłudze, intuicyjny, niemal bezawaryjny i dostępny na niedrogich komputerach. Wydaje się więc skrojony na miarę do polskich realiów. Najwyraźniej poleganie wyłącznie na aplikacjach webowych oraz tych dla Androida to jednak dla polskiego konsumenta ciut za mało.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA