REKLAMA

Rozum swoje, serce swoje. Pokemon Shield robi świetne pierwsze wrażenie

Pierwszy raz od dawna zarwałem całą nockę. O północy polskiego czasu moja cyfrowa kopia Pokemon Shield zaczęła działać, a choć na papierze ten tytuł jest spalony już na starcie, to ja i tak nie mogłem się oderwać od konsoli. Magia nostalgii jest nie do przecenienia.

15.11.2019 18.31
Pokemon-Sword-Pokemon-Shield-0
REKLAMA
REKLAMA

Nintendo testuje cierpliwość graczy. Nowa gra z serii Pokemon nie tylko nie została wydana na premierę nowej konsoli (co swoją drogą się w historii serii raczej nie zdarzało), ale musieliśmy na nią czekać niemal trzy lata. Na wstępie fani dostali jedynie odgrzany kotlet z Wii U w postaci Pokken Tournament oraz Pokemon Let’s GO, czyli de facto remake Pokemon Yellow.

Na szczęście pełnoprawny sequel Pokemon Ultra Moon i Pokemon Ultra Sun, czyli ostatnich gier z serii wydanych na 3DS-a, w końcu się pojawił na horyzoncie. Szybko się jednak okazało, że to nie są gry, których szukaliśmy. Sam miałem nadzieję, że przejście na konsolę nowej generacji będzie szansą na soft-reboot serii oraz na odświeżenie formuły. Nic bardziej mylnego.

Kolejne doniesienia o Pokemon Sword i Pokemon Shield były niczym seria strzałów w pysk.

Już do odpaleniu preorderów deweloperzy z Game Freak nieśmiało zakomunikowali, że w nowych grach nie pojawią się wszystkie stworki z poprzednich generacji. A wtedy internetowe szambo wybiło. Z pewnością się nie spodziewali, że ta decyzja będzie mieć tak daleko idące konsekwencje. Fani zaczęli wieszać psy na Pokemon Sword i Pokemon Shield na długo przed premierą.

Pokemon Sword Pokemon Shield problemy class="wp-image-968335"

Powodów mieli do tego zresztą bez liku, bo potwierdzony brak wybranych gatunków stworków w Pokemon Sword i Pokemon Shield to dopiero początek. Okazało się, że z gry wycięto też mnóstwo ataków oraz mechaniki takie jak udane Mega Ewolucje czy mniej lubiane przeze mnie Ruchy Z. Zamiast tego wprowadzono mało odkrywcze Dynamax, czyli powiększanie stworków do większych rozmiarów.

Wytłumaczenie tych braków przez twórców gier z serii Pokemon było zaś kuriozalne.

Programiści w wywiadach przekonywali, że podjęli taką decyzję, bo nie byliby w stanie przygotować nowych animacji dla tak wielu gatunków stworków. Gracze jednak prędko odkryli, że wiele assetów z gier na konsolę Nintendo 3DS zostało wykorzystanych ponownie w nowych grach na Switcha. Dotyczy to nawet modeli oraz animacji Pokemonów i bohaterów.

Na domiar złego Polacy z CD Projekt RED zawstydzili Game Freak. Skoro na konsoli Nintendo Switch pojawił się Wiedźmin 3: Dziki Gon, to tłumaczenia programistów wyglądały na zwykłe wymówki. Tym bardziej że gry Pokemon Sword i Pokemon Shield pod względem oprawy graficznej nie wygląda wcale ładnie. Nad grami znęcał się zresztą już Szymon w swoim materiale.

Pokemon Sword Pokemon Shield 6 class="wp-image-968314"

Ze względu na tę atmosferę, po raz pierwszy, od kiedy pamiętam, przed premierą kolejnych Pokemonów nie czułem ekscytacji.

A to smutne, bo Pokemon Yellow to jedna z pierwszych gier wideo, przy której spędziłem setki godzin. Chociaż nabawiłem się przez nią w dzieciństwie traumy, gdy padł mi save i wszystkie moje Pokemony de facto umarły, to z perspektywy czasu świetnie wspominam spędzony przy nich czas. Kilka lat temu nadrobiłem zaś kolejne odsłony serii, a od Pokemon X jestem już na bieżąco.

Premiery nowych części zawsze sprawiały, że szybciej biło mi serducho. Tym razem nie umiałem jednak wykrzesać z siebie entuzjazmu. Fani, którzy w social media od tygodni przypominali o problemach, skutecznie obrzydzili mi tę odsłonę. Mimo to w dniu premiery grę nabyłem - w wersji Shield, bo znajomi rzucili się na Sword. Trochę z przyzwyczajenia, trochę z redakcyjnego obowiązku.

I cała ta negatywna atmosfera wyparowała, gdy tylko usłyszałem charakterystyczne dźwięki.

Jest chwila po północy, a ja zamykam drzwi, żeby nie obudzić narzeczonej. Z głośniczków Switcha dobiega tylko klik, klik, klik, bo wciskam na Joy-Conie w kółko A, A i A. Przelatują przed moimi oczami kolejne pola tekstowe, które oczywiście trzeba czytać, bo nadal nie zdecydowano się na nagranie jakichkolwiek dialogów dla postaci i bohaterów niezależnych.

Pokemon Sword Pokemon Shield 11 class="wp-image-968299"

Ograniczenia techniczne zniknęły, ale Game Freak nie chce nic zmieniać w formule swoich gier, jeśli naprawdę nie musi. I tak jak grafika faktycznie się nieco poprawiła, tak nie widać tutaj ogromnego przeskoku technologicznego w porównaniu do poprzedniej generacji - ale to jest bez znaczenia. Wystarczyła chwila, bym znowu poczuł się jak małe dziecko.

Jak małe dziecko, które po raz pierwszy wyrusza na wspaniałą przygodę.

To niesamowite, ale po 20 latach te same chwyty nadal działają. Znowu uśmiecham się od ucha do ucha, rozmawiając po raz ostatni z Mamą, która wysyła swoją latorośl w pełen niebezpieczeństw świat. A chociaż wiem, że będę musiał wybrać jednego z trzech starterów, to i tak mija kwadrans, zanim będę potrafił się zdecydować na jednego z nich.

REKLAMA

Zgadzam się jednak z opinią, że Pokemony już zawsze będą grami dobrymi, ale nigdy nie staną się wielkie. Game Freak kurczowo trzyma się sprawdzonych metod, a to błogosławieństwo i przekleństwo tej firmy. Sam core rozgrywki w Pokemon Sword i Pokemon Shield jest dokładnie taki sam, jak zawsze i to się nadal sprawdza. To jednak twórców serii krępuje.

Jestem przekonany, że następne kilka dni będę poświęcał na granie w Pokemon Shield każdą wolną chwilę, bo nadal jestem w fazie zauroczenia. Mam tylko nadzieję, że skoro gra przełomowa w żadnym razie nie jest, to sama nostalgia wystarczy, by kolejne kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt godzin zabawy, cieszyło mnie równie bardzo, co te pierwsze kilka…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA