REKLAMA

W ciągu dekady produkcja paliw kopalnianych wzrośnie o 120 proc. Porozumienie klimatyczne można włożyć między bajki

Globalne ocieplenie globalnym ociepleniem, katastrofa klimatyczna katastrofą klimatyczną, ale jakoś te następne wybory wygrać trzeba.

21.11.2019 20.05
Produkujemy za dużo paliw kopalnianych
REKLAMA
REKLAMA

W teorii większość polityków na całym świecie zgadza się, że potencjalna katastrofa klimatyczna jest realnym problemem, który trzeba przestać ignorować i z którym należy zacząć poważnie walczyć. W praktyce rządzone przez nich kraje zgodnie planuje zwiększenie produkcji węgla, gazu i ropy.

Przepaść między ekologicznymi obietnicami z Paryża, a planami wydobycia paliw kopalnianych na najbliższe lata jest ogromna. Istnieje realna zagrożenie, że runie w nią globalna polityka klimatyczna

Opowieść o paryskim porozumieniu można włożyć między bajki.

Dawno, dawno temu (w 2015 r.) za wieloma rzekami, górami i granicami, wśród pięknych paryskich widoków przywódcy kilku, kilkuset (niemal 200) ważnych krajów podpisali porozumienie. Zafrapowani przepowiednią zbliżającej się klimatycznej katastrofy obiecali, że zrobią co w ich mocy, by temperatura na świecie nie wzrosła o więcej niż 1,5 st. C. By tego dokonać, zobowiązali się heroicznie nałożyć na siebie i na swoje kraje ograniczenia, które miały odegnać mroczne widmo katastrofy.

Z opublikowanego przez ONZ i liczne grupy badawcze raportu wynika, że porozumienie paryskie możemy spokojnie włożyć już teraz między bajki. Do 2030 r. produkcja paliw kopalnianych wzrośnie aż o 120 proc, a wszyscy ich główni wytwórcy – Stany Zjednoczone, Chiny, Rosja, Arabia Saudyjska, Indie, Kanada i Australia, mają zamiar podkręcić tempo ich wydobycia.

To sprawi, że ziejąca już teraz dziura między planowaną produkcją paliw a celami klimatycznymi tylko się zwiększy. Według szacunków badaczy zamiast, jak było planowane, obniżyć ocieplanie się klimatu do 1,5 st. C., idziemy żwawo ku rozpędzeniu go do wzrostu o 4 st. C.

Najgorzej jest w wydobyciem węgla. Do 2030 r. kraje będą produkować aż o 150 proc. (5,2 mld. ton) więcej tego surowca niż można, by okiełznać wzrost temperatury do 2 st. C i o 280 proc. więcej niż by osiągnąć planowane 1,5 st. C. Ponieważ jednak wiele krajów wprowadza limity na emisję szkodliwych gazów do atmosfery, część produktów zwiększonego wydobycia paliw kopalnianych została przeznaczone na eksport. Szkoda tylko, że globalne ocieplenie ma nieprzypadkowo określenie „globalne” w nazwie. Jego nie da się łatwo wyeksportować.

Twórcy raportu podkreślają, że są państwa, na których można się wzorować i które rzeczywiście realizują swoje obietnice i próbują realnie ograniczyć wydobycie węgla, ropy czy gazu. Pod koniec raportu znajdują się zalecenia, które mają pomóc w ograniczeniu produkcji paliw kopalnianych bez konieczności wywracania do górny nogami gospodarki poszczególnych państw. Szczególnie w Polsce wiemy, jak trudno tego typu obietnice zrealizować, problem polega na tym, że na razie nie widać na horyzoncie innego ratunku dla planety i to nie tylko dlatego, że nasz wzrok ogranicza wisząca w powietrzu warstwa smogu.

REKLAMA

Trudno w obliczu tego raportu dziwić się Grecie Thunberg, która deklaruje, że chce, żebyśmy panikowali, bo na razie najwidoczniej ani my, ani nasi politycy nie boimy się wystarczająco mocno. Cóż, w końcu katastrofa klimatyczna rozpisana jest na kilkadziesiąt lat. Kolejne wybory rozpisane są wcześniej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA