REKLAMA

Wyspy solarne to genialny pomysł naukowców na produkcję metanolu z surowców, z których nikt nie korzysta

Naukowcy z Norwegii i Szwajcarii mają nowy pomysł, który dotyczy uniezależnienia się od ropy naftowej, co oczywiście przyczyniłoby się do zredukowania emisji gazów cieplarnianych. Polega on na budowie pływających po morzu sztucznych wysp pokrytych panelami słonecznymi.

15.10.2019 11.37
Wyspy solarne to genialny pomysł naukowców na produkcję metanolu
REKLAMA
REKLAMA

Idea ta powstała trochę przez przypadek. Andreas Borgshulte, współautor artykułu sugerującego to rozwiązanie powiedział, że pomysł budowy solarnych wysp powstał, gdy skontaktowali się z nim przedstawiciele norweskiego rządu. Norwegia planuje bowiem przeniesienie rybich farm (albo hodowli, jak wolicie) na otwarte morze.

Taka hodowla musi być otoczona siecią i być na bieżąco monitorowana - oznacza to, że potrzebowałaby stałego źródła energii, uniezależnionego od prądu dostarczanego z lądu. Tak narodził się pomysł na duże skupisko paneli słonecznych zakotwiczonych gdzieś na w miarę spokojnym obszarze oceanu.

Potencjał wysp solarnych okazał się jednak większy

Borgshulte pomyślał, że tak duży, nieprzeszkadzający nikomu obszar pokryty panelami słonecznymi ma o wiele większy potencjał niż zasilanie komercyjnych hodowli ryb. Cały prąd produkowany z energii słonecznej można by wykorzystać do produkcji metanolu. Warunki w końcu są bardzo sprzyjające - potrzebny do tego procesu wodór można uzyskiwać za pomocą elektrolizy wody morskiej. Otrzymany w ten sposób pierwiastek łączyłby się następnie z dwutlenkiem węgla (pozyskiwanym zarówno z wody, jak i z atmosfery) i tworzył użyteczny metanol.

Wydajność i lokalizacja takich wysp nie byłyby zbyt dużym problemem

Miliony paneli słonecznych zebranych razem w wyspy solarne mogłyby przekształcić dwutlenek węgla z wody morskiej w metanol, który zasilałby samoloty i ciężarówki. Taki rodzaj zasilania tych maszyn mógłby znacznie wpłynąć na redukcję emisji gazów cieplarnianych, emitowanych przez sektor transportowy.

Naukowcy wyobrażają sobie takie wyspy w formie klastrów składających się z ok. 70 okrągłych paneli słonecznych zajmujących powierzchnię około pół mili kwadratowej. Dowodzą również, że budowa wysp na dużą skalę byłaby możliwa np u wybrzeży Ameryki Południowej, Australii Północnej, Zatoki Arabskiej i Azji Południowo-Wschodniej, gdzie panują dość spokojne warunki pogodowe i - co równie ważne - większość dni w ciągu roku jest tam bardzo słoneczna.

Pojedyncza pływająca farma słoneczna mogłaby produkować ponad 15 000 ton metanolu rocznie - tyle, by zatankować Boeinga 737 podczas ponad 300 lotów w obie strony między Nowym Jorkiem a Phoenix.

REKLAMA

Cały plan brzmi zresztą nad wyraz logicznie. No i nie zakłada wykorzystania technologii, którymi jeszcze nie dysponujemy. Ot, wystarczy połączyć kilka gadżetów, już teraz wykorzystywanych w przemyśle i zacząć wykorzystywać je do bardziej ekologicznych celów. Pytanie tylko, kto konkretnie zechciałby wyłożyć pieniądze na budowę takich solarnych wysp.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA