REKLAMA

Google porządkuje Androida. Jeden standard szybkiego ładowania i ukrycie gestów z nakładek

Google wprowadza istotne zmiany w kwestii modyfikacji Androida pod potrzeby producentów. Większość wydaje się dla nas korzystna. Jest jednak jeden mały zapis, który wydaje mi się co najmniej nie fair.

08.10.2019 11.13
android aktualizacje bezpieczeństwo
REKLAMA
REKLAMA

Jednym z największych atutów Androida jest jego otwartość. System można relatywnie dowolnie modyfikować pod konkretne potrzeby, wyłączając kilka zapisów licencyjnych od Google’a czy pełną zgodność z API dla aplikacji zewnętrznych. Producenci urządzeń z tym systemem chętnie z tego korzystają. Czasem dodając do niego bloatware i koślawo napisane interfejsy. Czasem wprowadzając innowacje i udogodnienia, na które programiści Google’a nie wpadli. Efekty więc bywają różne, ale sumarycznie na otwartości Androida dość mocno korzystamy.

Google stara się jednak panować nad tą wszechobecną wolnością i nie mam na myśli tylko konieczności eksponowania przez producentów urządzeń usług pokroju Gmail czy YouTube. Wprowadza przeróżne granice dla wspomnianych mniej lub bardziej innowacyjnych pomysłów. A my poznaliśmy kolejne, które będą postawione wraz z przejściem na Androida 10.

Android 10 – co wolno, a czego nie wolno producentom telefonów. Na przykład nie wolno polegać na własnościowych systemach szybkiego ładowania.

 class="wp-image-537864"

Mechanizmy szybkiego ładowania to jedna z najistotniejszych innowacji wprowadzonych do świata telefonów komórkowych w ostatnich latach. Stanowią bardzo dobry kompromis pomiędzy rozczarowującym czasem pracy na akumulatorze nowoczesnych smartfonów a wolnością od kabli i gniazdek. Dzięki nim niektóre z urządzeń potrafią naładować się już do połowy w raptem kilkanaście minut.

Problem w tym, że każdy z producentów ma na to własny pomysł. Tak powstały systemy Samsung Fast Charge czy OnePlus Warp Charge. Zgodne z tymi autorskimi pomysłami ładowarki potrafiły w trybie przyspieszonym ładować tylko konkretne, powiązane z nimi urządzenia. Podłączając szybką ładowarkę OnePlusa do telefonu Samsunga będziemy ów telefon ładować z normalną prędkością.

Google chce z tym skończyć. To znaczy każdy może dalej stosować autorskie pomysły, ale wszystkie nowe urządzenia mają też być zgodne z otwartym, niewłasnościowym systemem szybkiego ładowania USB-C PD. Innymi słowy jeżeli Samsung chce mieć w swojej ładowarce i telefonie system Samsung Fast Charge zgodny tylko z telefonami Samsunga – proszę bardzo. Ale też w takim razie owe telefony i ładowarki muszą również obsługiwać USB-C PD, by w ramach tego standardu szybko doładowywać inne telefony z Androidem.

Nie wolno pomijać usługi Cyfrowa równowaga.

Wraz z Androidem Pie do systemu Google’a trafił mechanizm mający dbać o zdrowie użytkownika urządzenia. Cyfrowa równowaga pozwala na dostosowywanie temperatury barwnej wyświetlacza do otoczenia by zredukować zmęczenie oczu, na monitorowanie czasu spędzanego przy poszczególnych aplikacjach czy na kontrolę rodzicielską.

Aplikacja do zarządzania tą usługą była do tej pory opcjonalna. Na nowych urządzeniach musi być jednak instalowana i eksponowana użytkownikowi. Producenci przy tym dalej mogą preinstalować i eksponować również swoje autorskie usługi i aplikacje do tych celów. Nie mogą jednak pomijać tych od Google’a.

Nie wolno też… informować o niestandardowym interfejsie systemu. Ta zmiana akurat mi się nie podoba.

huawei y6 2019 emui class="wp-image-885037"
REKLAMA

Producenci urządzeń z Androidem mogli do tej pory dodawać swoje własne, niestandardowe metody interakcji z urządzeniem. Niektórzy wpadali na genialne pomysły: wiele rzeczy w czystym Androidzie Pie czy Androidzie 10 widziałem już wcześniej w systemach takich jak EMUI od Huaweia. Producenci dalej będą mogli to robić. Tyle że… nie będą mogli o tym informować użytkowników.

Rozumiem wymóg, że przyszłe wersje OxygenOS, OneUI czy MIUI mają być przede wszystkim zgodne z odgórnie ustalonymi gestami przez Google’a. Ma to na celu ujednolicenie doświadczeń użytkownika w korzystaniu z dowolnego urządzeniu z Androidem z dowolną modyfikacją. Jednak zakaz informowania użytkownika o dostępności alternatywnych metod interakcji – w kreatorze instalacji czy samouczku po pierwszym uruchomieniu – to w mojej ocenie krok za daleko. Mało kto odwiedza zaawansowane ustawienia systemu by odkryć jakieś alternatywy. A przecież sam Google z tych pomysłów już kilkukrotnie korzystał.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA