REKLAMA

Wiecie, po co nam 5G? Żeby mobilny internet nadal działał

Po ekstra imprezie, jaką urządziło jeszcze w ubiegłym roku T-Mobile, mniej – ale jednak – okazale wystąpił w tym tygodniu Orange. W wakacje mniejszą imprezę robił Play. Plus na razie nic nie robi, ale jak juz zrobi, to spodziewam się co najmniej Krzysztofa Ibisza, jeżeli nie Rafała Maseraka, lub... Maryli Rodowicz.

16.09.2019 09.37
Wiecie, po co nam 5G? Żeby mobilny internet nadal działał
REKLAMA
REKLAMA

5G grzeje cały świat. Jak bardzo grzeje, przekonałem się niedawno, kiedy moja nobliwa i dystyngowana, blisko 90-letnia krewna zapytała mnie „co to takiego to 5G”. Zainteresowanie każdą nowa technologią telekomunikacyjną od zawsze podkręcają i dostawcy sprzętu, i firmy telekomunikacyjne.

Najstarsi górale nie pamiętają tego, co się teraz dzieje wokół 5G

Poza zwykłym rynkowym hype'em, nieszczęsne 5G stało się elementem wielkiej polityki (vide wojna handlowa USA - Chiny), czy naszej małej krajowej polityczki (vide: deklaracje programowe PiS-u o „polskiej sieci 5G”). Branży technologicznej udało się zaszczepić przekonanie, że wdrożenie 5G automatycznie katapultuje nas wszystkich w XXII w. Tymczasem wszystko jest znacznie prostsze i bardziej przyziemne.

Mobilna transmisja danych rośnie w szybkim tempie. Tak szybkim, że przestają wystarczać aktualnie eksploatowane zasoby, czyli po prostu częstotliwości radiowe wykorzystywane przez sieci mobilne. Trzeba było da nich znaleźć nowe częstotliwości i znaleziono. Jednocześnie dostawcy sprzętu podsuwają nową, lepszą technologię, którą można wykorzystać. Dlaczego by z tego nie skorzystać?

Gdyby jednak nie było 5G, to po prostu dostalibyśmy stare dobre LTE na nowym zakresie radiowym i w dokładnie ten sam sposób rozwiązali podstawowy dzisiaj problem operatorów. Oraz problem użytkowników sieci, z którego nie za bardzo jeszcze sobie zdajemy sprawę, ale operatorzy półgębkiem przebąkują już, że mobilny internet zaczyna im się zapychać, i że parametry transmisji – zwłaszcza w dużych miastach – zaczynają spadać.

Na razie za bardzo tego nie odczuwamy, ale jeszcze parę lat i smartfony zaczną „mulić” na potęgę.

Tu jest pies pogrzebany i to jest główny powód wdrożenia nowej technologii. Wyższą prędkość transmisji danych na smartfonach i tabletach trudno będzie zauważyć. Mobilny domowy internet też co prawda osiągnie nową, lepszą jakość, ale to nie jest główny problem operatorów, bo żaden z nich strategicznie nie zamierza bazować na sieci radiowej, i idzie w kierunku usług zintegrowanych: w sieci mobilnej i stacjonarnej.

Wszystkie zaś opowieści o cywilizacyjnym skoku, dzięki Internetowi Rzeczy i miliardom urządzeń w sieciach 5G, to na razie jest bajka o żelaznym wilku. To potencjał, co do którego nie ma żadnej pewności, jak go wykorzystamy. Masę pomysłów na sieci 5G można realizować już dzisiaj dzięki innym technologiom telekomunikacyjnym, ale jakoś przyjmują się powoli.

Może więc będzie pięknie i nowocześnie. Z naciskiem na „może”... Tymczasem nie ma co malkontencić, że 5G to realnie tylko rozwiązanie bieżących problemów z mobilną transmisją. Bo to nie „tylko”, lecz „aż”.

REKLAMA
 class="wp-image-921294"

Łukasz Dec - założyciel i redaktor prowadzący serwisu TELKO.in. Dziennikarz branży technologicznej od blisko 20 lat.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA