REKLAMA

Google zapomniał wspomnieć o ważnym szczególe. Przez dwa lata hakowano nie tylko iPhone'y

Google informując o stronach, które aż przez dwa lata hakowały użytkowników iPhone'ów, nie wspomniał o drobnym szczególe. Źródła informują, że równie skutecznie polowano na użytkowników Windowsa. I Androida. 

02.09.2019 13.53
Android, Windows, iOS hakowane przez 2 lata
REKLAMA
REKLAMA

Pracownicy Google Thread Analysis Group ogłosili w zeszłym tygodniu, że przez dwa lata działały strony atakujące posiadaczy iPhone'ów. Hakerzy, wykorzystując 14 podatności splecionych w 5 łańcuchów ataku, instalowali na telefonach ofiar implant, który dawał im ogromne możliwości, takie jak dostęp do zdjęć i lokalizacji użytkownika czy możliwość czytania wiadomości nawet z szyfrujących aplikacji.

W internecie zawrzało. Nagle bezpieczny iPhone okazał się wcale nie tak bezpieczne. I choć wszystkie podatności zostały już załatane, nie można cofnąć dokonanych już zniszczeń. Także tych na wizerunku Apple'a.

Nie tylko użytkownicy Apple'a byli hakowani przez dwa lata.

Jednak historia o czujnych i mądrych rycerzach Google'a, którzy pomogli załatać dziury w zamku skrywającym nieświadomego niebezpieczeństwa iPhone'a, może być tylko częścią prawdy. Forbes dotarł do licznych źródeł, które twierdzą, że także smartfony z Androidem i komputery z Windowsem były skutecznie hakowane na tych samych stronach. Liczba potencjalnych ofiar, wciąż nieznana, musi być więc znacznie większa, niż ktokolwiek się tego z początku spodziewał.

Nie ma jednak co pracowników Google'a i podejrzewać o wyrachowanie w doborze informacji. Według części źródeł, o ataku na Windowsa i własny system mogli po prostu nie wiedzieć. Stąd dokładna analiza ataków skierowanych przeciwko użytkownikom iPhone'ów.

Główny podejrzany – rząd Chin.

Według zdobytych przez Forbesa informacji za atakiem ma stać rząd Chin. Na jego celowniku zaś znajdowali się Ujgurzy. Znowu.

REKLAMA

W większości muzułmańska mniejszość etniczna (bagatela 11 mln mieszkańców kraju) od dawna jest solą w oku rządu Chińskiej Republiki Ludowej. Liczni świadkowie opowiadają, że na terenie Regionu Autonomicznego Sinciang-Ujgur mieszczą się obozy, w których mniejszość poddawana jest indoktrynacji. Ci, którzy tam trafiają, śpiewają hymny na cześć partii, piszą eseje analizujące swoje winy i zbrodnie i są nakłaniania do wyrzeczenia się wiary.

Do śledzenia Ujgurów partia wykorzystuje między innymi zaawansowany system rozpoznawania twarzy i kamery rozmieszczone nawet w prywatnych domach. Podejrzenie, że mogłaby się posunąć do hakowania telefonów tej mniejszości, właściwie nie jest nawet szokujące. Ciarki wywołuje za to skuteczność tej akcji i jej rozmach.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA