REKLAMA

Holendrzy chcą sprawdzić, czy Windows 10 nie zbiera więcej danych niż potrzeba

Holenderska agencja ds. ochrony danych wyraża kolejne wątpliwości w sprawie Windowsa 10 i ochrony prywatności jego użytkowików. Nawet jeżeli jej podejrzenia są niewłaściwe, to i tak wina leży po stronie Microsoftu.

28.08.2019 15.46
logowanie do Windows 10
REKLAMA
REKLAMA

Windows 10 wprowadził istotne zmiany w sposobie, w jaki dziś jest budowane i testowane oprogramowanie Microsoftu. Twórcy Windowsa od dawna stosowali różne mechanizmy telemetryczne do badania swojego oprogramowania – ktoś pamięta czasy aplikacji Dr Watson? – nigdy jednak nie były one tak… dokładne.

Windows 10 ma w tej chwili aż cztery kanały rozwojowe. Pierwsze trzy – Fast Ring, Slow Ring i Release Preview – przeznaczone są dla członków programu Windows Insider. Są to przyszłe, eksperymentalne wersje Windows, a Insiderzy mają za zadanie je testować. Te edycje raportują Microsoftowi o niemal wszystkim, co robimy na komputerze. Ostatnia, czwarta, to wersja produkcyjna systemu, a więc ta przeznaczona dla zwykłych użytkowników. Również i ta wyposażona jest w bogaty zestaw programowych czujników telemetrycznych.

Te jednak nie zbierają danych na temat użytkownika, a tylko na temat pracy samego systemu. A więc za każdym razem, jak coś nam zadziała nie po naszej myśli, Windows 10 zbiera w tle informacje na ten temat i wysyła do techników Microsoftu. To pożyteczny mechanizm dla firmy. Dzięki temu szybko się dowiaduje, że używany przez klientów system ma konkretną usterkę, którą trzeba niezwłocznie załatać. Jest tylko jeden problem: mechanizmu tego nie da się łatwo wyłączyć. Dla typowego użytkownika jest to wręcz niemożliwe.

Nic dziwnego, że rodzą się wątpliwości.

Holenderska Agencja ds. Ochrony Danych wystąpiła do Irlandzkiej Komisji ds. Ochrony Danych o śledztwo w sprawie zbierania danych przez Windowsa 10. Dlaczego akurat ta? Microsoft ze swoim głównym biurem w Dublinie podlega jurysdykcji właśnie tej komisji. To nie jest pierwszy raz, kiedy holenderska agencja wyraża wspomniane wątpliwości. Pod wpływem podobnego wniosku z 2017 r. właśnie od Holendrów Microsoft zmienił częściowo kreator pierwszego uruchomienia systemu. Przedstawiciel firmy w oświadczeniu nadesłanemu TechCrunchowi wyraził po raz wtóry wolę współpracy.

Agencja nie ma przy tym problemu z samą telemetrią. Ma jednak wątpliwości w kwestii ilości zbieranych danych. I zamierza sprawdzić, czy Windows 10 nie zbiera więcej danych, niż jest to wymagane do jego serwisowania. Jeżeli faktycznie coś znajdą, za naruszenie europejskich praw ds. ochrony prywatności Microsoftowi grozi kara w kwocie do 4 proc. jej globalnych rocznych wpływów.

Obstawiam, że nic nie znajdą. Ale i tak to wina Microsoftu.

Nie pamiętam już przy jakiej okazji, ale pamiętam, że w przeszłości broniłem telemetrii w Windows 10. To poniekąd dobry pomysł. Ten jednak wyraźnie się nie sprawdza, bo nigdy nie uwolni firmy od podejrzeń czy nawet zarzutów – słusznych, bądź nie.

Argument „i tak wszyscy to wyłączą” mógł mieć jakąś wartość na początku. Dziś jednak uważam, że wybór zawsze powinien należeć do użytkownika. A i Microsoft nadal może liczyć na solidną bazę testerów, nie tylko w ramach programu Windows Insider. Jest skrajnie wątpliwe, by niemal wszyscy z 700 mln aktywnych użytkowników Windows natychmiastowo wyłączyło telemetrię. Zwłaszcza że, przynajmniej w teorii, jest nieszkodliwa, więc mogła by być domyślnie włączona.

Czym różni się telemetria od prywatnych danych?

No właśnie. Dlaczego jedna forma zbierania danych nam szkodzi, a inną mamy się dużo mniej przejmować? Dane telemetryczne, w przeciwieństwie do danych prywatnych, nie są związane z nami. Nie znajdziemy w nich informacji z naszych dokumentów czy danych osobowych, a raczej informacje typu „po podłączeniu Kindle Paperwhite do portu USB, PC z taką a taką konfiguracją się wiesza”. Skąd o tym wiemy? Microsoft co prawda nie pozwala nam w łatwy sposób wyłączyć mechanizmów telemetrycznych Windowsa 10, ale przynajmniej pozwala nam podejrzeć jakie informacje są przekazywane dalej.

windows 10 śledztwo prywatność class="wp-image-993714"

By to sprawdzić, należy wejść w Ustawienia, tam w Prywatność, następnie do sekcji Diagnostyka i opinie i tam możemy kliknąć na Otwórz Przeglądarkę danych diagnostycznych. Plik jaki nam się ukaże uformowany jest w strukturze XML, więc potrzebna nam będzie pewna wiedza informatyczna, by zrozumieć co zawiera. Możemy też za pomocą tego narzędzia usunąć dane telemetryczne z naszego komputera z serwerów Microsoftu.

Windows 10 zbiera też i dane osobiste.

To jednak na szczęście można wyłączyć, a większość kontrowersyjnych ustawień i tak jest domyślnie wyłączona. W tej kwestii Microsoft spisuje się naprawdę dobrze. Już przy pierwszym uruchomieniu komputera lub świeżo zainstalowanego systemu powita nas kreator z serią plansz, czytelnie tłumaczących po co jest dane ustawienie, jakie dane zbiera i czy się na to zgadzamy. Plansz nie da się pominąć, umyślnie lub przypadkowo.

windows 10 śledztwo prywatność class="wp-image-993711"

W systemie mamy też bardzo rozbudowany (może aż za bardzo) zestaw ustawień prywatności. Możemy decydować zarówno co system może zbierać na nasz temat, jak i co mogą poszczególne aplikacje. Każde z ustawień jest dokładnie opisane. Trudno tu cokolwiek zarzucić firmie.

Wybór jest kluczowy.

REKLAMA

A podnoszony przeze mnie swego czasu argument o pożyteczności telemetrii traci na sensie i znaczeniu. Microsoft dysponuje już gigantyczną bazą użytkowników Windows 10, nie musi na nas niczego wymuszać. Model biznesowy tej firmy zakłada ochronę mojego cyfrowego bezpieczeństwa, wpadek przy tym nie było, więc ufam, że wysyłane z mojego PC dane telemetryczne nie godzą w moje interesy.

Tym niemniej o tym zaufaniu każdy użytkownik powinien decydować sam. Przecież wszystkich tych kontrowersji, FUD-ów, uzasadnionych podejrzeń i całej reszty można by uniknąć jednym prostym przyciskiem, nawet domyślnie włączonym: Włącz / wyłącz zbieranie danych telemetrycznych. A tak aferka goni aferkę. Na dodatek kto wie, może jednak się okaże, że nasze zaufanie było źle ulokowane. A śledztwo komisji zakończy się bolesną karą finansową dla Microsoftu i lekcją dla nas wszystkich.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA