REKLAMA

Nowy Edge na ostatniej prostej. Sprawdziłem produkcyjną wersję przeglądarki Microsoftu

Nieoficjalnie, ale już działa produkcyjny kanał rozwojowy nowej przeglądarki Edge. Na razie ma to znaczenie wyłącznie formalne. Klasycznemu Edge’owi pozostało jednak już bardzo niewiele życia.

20.08.2019 08.21
microsoft edge chromium windows 10 lite
REKLAMA
REKLAMA

Ten plan nie wyszedł. Microsoft nie zdołał wykorzystać inercji Internet Explorera, by podbić rynek nowoczesnych przeglądarek. Edge – którego umownie będziemy w tym tekście nazywać klasyczny Edge – nie zdołał podbić rynku, nigdy nie wybijając się poza jego margines.

Przyczyn porażek mogło być wiele. Edge, zasłużenie lub nie, odziedziczył złą reputację Internet Explorera. Nie był przeglądarką działającą idealnie, choć był bezpieczny i żwawy. Pojawił się na rynku, który i tak był już zdominowany przez Chrome’a, nie dając aż tak wielu powodów do porzucenia przeglądarki Google’a. Przez bardzo długi czas nie był dostępny w wersji na telefony komórkowe. I wreszcie: rozwijał się bardzo powoli, musząc czekać na duże aktualizacje Windowsa, by otrzymać jakiekolwiek uaktualnienie inne niż serwisowe.

Dlatego też Microsoft zdecydował się zakończyć skazaną na porażkę walkę. Klasyczny Edge zbudowany na autorskim module Spartan (EdgeHTML + Chakra) przestał być rozwijany. Nowa przeglądarka Microsoftu zbudowana jest na otwartoźródłowym module Chromium (Blink + V8), z którego korzystają również Chrome, Opera czy Brave.

Co to jest Chromium i jaka jest w nim rola Microsoftu?

Chromium to open-source’owy projekt, do którego może przystąpić każdy. Wszyscy mogą wykorzystać kod Chromium do budowy swojej aplikacji, wszyscy też mogą sugerować do niego poprawki. A więc jeżeli Microsoft czy Opera wymyślą ciekawe rozwiązanie, mogą je zaproponować do implementacji – jeżeli moderatorzy się zgodzą, trafi on do głównego nurtu rozwoju przeglądarki, dzięki czemu na pomyśle skorzystają wszyscy członkowie projektu. Chromium nie jest jednak w pełni wolny i niezależny. Wspomniana grupa moderatorów składa się wyłącznie z pracowników Google’a.

microsoft edge stabilny class="wp-image-989412"
Google Chrome, zbudowany na Chromium. Sprawca całego zamieszania

To wszystko jednak nie oznacza, że każda zbudowana na Chromium przeglądarka jest identyczna. Poszczególni twórcy mogą wprowadzać autorskie, w tym własnościowe i z niejawnym kodem, rozwiązania do warstwy aplikacyjnej. A więc mogą implementować własne innowacje do interfejsu czy w ramach dodatkowych, niebezpośrednio związanych z renderowaniem stron i aplikacji webowych funkcji.

Chromium jest dziś dominującą siłą w Internecie. Większość internautów korzysta z przeglądarki Chrome lub zbudowanej na Chromium, a twórcy witryn internetowych coraz częściej – niczym za czasów Internet Explorera – optymalizują swoje kreacje nie pod webowe standardy, a pod charakterystyczne dla Chromium rozwiązania. Nie trzeba dodawać, że klasyczny Edge z takimi przypadkami słabo sobie radził.

Nowy Edge od dziś w stabilnym kanale. Na razie jednak wyłącznie nieoficjalnie i tylko z formalnego punktu widzenia.

Microsoft, naśladując członków Chromium, stworzył cztery kanały rozwojowe dla nowego desktopowego Edge’a: Canary, Dev, Beta i Stable. Oficjalnie dostępne są na razie pierwsze dwa. Kanał Canary jest najmniej przetestowany i najbardziej eksperymentalny  - tylko dla najodważniejszych użytkowników – i aktualizowany codziennie. Kanał Dev jest przeznaczony dla twórców witryn internetowych, by ci mogli testować swoje kreacje z nowym Edge’em, jest nieco stabilniejszy i aktualizowany co tydzień.

Wkrótce mają się pojawić kolejne dwa. Beta aktualizowana co kilka tygodni, dla zwykłych użytkowników chcących pomóc w testowaniu przeglądarki, ale nie chcą obcować z bardzo wczesnym, niestabilnym kodem. I wreszcie stable, czyli kanał produkcyjny – z niego będą trafiać aktualizacje do zwykłych użytkowników.

microsoft edge stabilny class="wp-image-989415"
Zbudowana na Chromium przeglądarka Edge. Na pierwszy rzut oka wygląda jak Chrome.

Dziś te dwa ostatnie kanały zostały uruchomione, choć wyłącznie formalnie. Łącza do nich są ukryte przed internautami, a kanał stable dubluje zawartość kanału bety. Nie, to jeszcze nie oficjalna premiera stabilnej wersji nowego Edge’a. Instalując jednak przeglądarkę z kanału Stable, w pewnym momencie zostaniemy już automatycznie przeniesieni, bez dalszych działań, na produkcyjną wersję przeglądarki.

Instalator Edge Stable dostępny jest na serwerze Microsoftu, pod tym adresem. Miejcie proszę tylko na uwadze fakt, że instalator nie został oficjalnie udostępniony i nie można go traktować jako końcowy, bezpieczny produkt. Nowy Edge podmienia też klasycznego Edge’a, ukrywając go głęboko przed użytkownikiem w systemie – decydując się na instalację, musimy się pożegnać z poprzednią przeglądarką Microsoftu. Edge Stable siłą rzeczy jest też w tyle za kompilacjami Dev i Canary – nawet nie doczekał się jeszcze polskiego interfejsu, który jest już obecny w tych bardziej eksperymentalnych kompilacjach.

Jak to działa? Przecież to Chrome, więc bardzo dobrze.

Jeżeli chodzi o szybkość pracy i obciążenie komputera – testuję wersję pod Windows 10, desktopowy Edge dostępny będzie też na starsze Windowsy i na macOS-a – to trudno na cokolwiek narzekać. Chromium pod Windows został w ostatnich miesiącach znacząco pod tym względem usprawniony. Nowy Edge nie jest ani lepszy, ani gorszy w porównaniu do przeglądarki Google’a w tym kontekście, trudno zresztą by było inaczej.

microsoft edge stabilny class="wp-image-989418"
Widok nowej karty. Możemy go zmodyfikować na kilka sposobów.
microsoft edge stabilny class="wp-image-989421"
Na przykład dodając podgląd na usługę Microsoft News (edycja polska jeszcze nie jest obsługiwana w kanale Stable)

Porównując pracę obu przeglądarek różnice na korzyść jednej bądź drugiej były tak małe, że uznaję je za błędy pomiaru. Jeżeli jesteś zadowolony lub zadowolona z tego, jak działa Chrome na twoim PC lub tablecie, Edge cię nie rozczaruje. I analogicznie, jeżeli Chrome sprawia problemy pod względem obciążenia zasobów urządzenia, nowy Edge nie będzie żadnym panaceum.

Poza szybkością pracy i zgodnością z aplikacjami webowymi, nowy Edge wykazuje też inne chromowe cechy. To oznacza wbudowaną w przeglądarkę możliwość castowania treści przez format Chromecast oraz wręcz identyczny sposób, w jaki nowy Edge traktuje aplikacje webowe i PWA, nawet kontrolki do ich instalacji działają w ten sam sposób.

microsoft edge stabilny class="wp-image-989424"
Edge bezbłędnie rozpoznaje PWA i zapewnia wygodną kontrolkę do szybkiej instalacji aplikacji

No i jest zgodny z prawie wszystkimi rozszerzeniami do Chrome’a.

Przy czym słówko prawie umieszczam tu dość asekuracyjnie. W teorii nie wszystkie rozszerzenia powinny działać. Microsoft z premedytacją nie implementował obecnych w Chrome autorskich rozwiązań Google’a, w tym stosownych API do wiązania poszczególnych usług tego dostawcy. Rozszerzenia odwołujące się do chociażby Konta Google nie powinny działać. W praktyce nie trafiłem jednak na ani jedno takie niedziałające rozszerzenie, choć oczywiście nie sprawdziłem wszystkich. Działają nawet te od samego Google’a.

microsoft edge stabilny class="wp-image-989427"
Edge na razie nie ma zbyt wielu rozszerzeń... ale jak przełączymy ustawienie widoczne w lewym dolnym rogu, wrota Chrome Web Store staną przed nami otworem

Domyślnie Edge pozwala na instalację rozszerzeń wyłącznie z własnego repozytorium. Ich katalog można przejrzeć z dowolnej przeglądarki, jest dostępny pod tym adresem. W ustawieniach Edge’a można jednak wyłączyć blokadę bezpieczeństwa i instalować rozszerzenia z dowolnego źródła, w tym te z Chrome Web Store. Działają.

No dobrze, ale czy warto Chrome’a wymienić na Edge’a?

To najważniejsze ze wszystkich pytań. I tak po prawdzie, nie mam na to dobrej odpowiedzi. Bo tak jak microsoftowy Edge wyrasta na świetną przeglądarkę, tak na rynku dominuje inna – ta od Google’a. Edge ma kilka ciekawych usprawnień względem konkurenta. Należą do nich szerokie możliwości zarządzania instalacją i konfiguracją przeglądarki przez firmowych adminów czy bardzo rozbudowane funkcje ułatwień dostępu dla osób niepełnosprawnych – te ostatnie chce zresztą kiedyś przetestować przy pomocy kompetentnego eksperta. Dla typowego użytkownika argumentów za przesiadką z Chrome’a jest jednak niewiele.

microsoft edge stabilny class="wp-image-989430"
Edge trafił do produkcyjnego kanału na razie głównie formalne. Nadal nieco rzeczy nie działa, w tym pełna synchronizacja danych i polski interfejs

W zasadzie na dziś mogę wymienić raptem dwa. Po pierwsze, Microsoft zadbał o to, by licencjonowane od firm trzecich autorskie zamknięte rozwiązania z klasycznego Edge’a trafiły do tego nowego – mam na myśli zaawansowane mechanizmy zabezpieczeń treści, dzięki którym możemy na przykład strumieniować treści z Netfliksa w wyżej jakości.

REKLAMA

Po drugie, nie czuję się komfortowo w kwestii zapewniania Google’owi dużej ilości danych na mój temat i na pewno nie jestem w tym osamotniony. Osoby które, podobnie jak ja, ufają Microsoftowi w znacznie większym stopniu niż Google’owi, mogą być zainteresowane takim Chrome’em, ale prawdopodobnie lepiej chroniącym prywatność. Zwłaszcza że nowy Edge przecież jest lub będzie dostępny na Windowsa, macOS-a, Androida i iOS-a, mówi się też o wersji na Linuxa.

Na razie jednak nowy Edge niezmiennie jest bardziej ciekawostką niż Chrome-killerem. Czy to dobra przeglądarka? Tak, już teraz działa dobrze, a przecież ma być tylko lepiej. Czy warto porzucać dla niego Chrome’a czy Operę? Na razie… niezbyt. Gorzej nie będzie, ale też niespecjalnie lepiej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA