REKLAMA

Smartfon na plaży to zły pomysł. 3 niebezpieczeństwa, które na niego czyhają

Morze, plaża, szum fal, własny parawan, słoneczko i… smartfon. Wakacje wystartowały, a opisaną w ten sposób scenę już teraz można obserwować w każdej miejscowości nadmorskiej. Sęk w tym, że… telefon na plaży to naprawdę zły pomysł.

21.06.2019 15.09
Smartfon na plaży to zły pomysł. 3 niebezpieczeństwa, które na niego czyhają
REKLAMA

Pochodzę z miejscowości nadmorskiej, Łeby konkretnie, która – jak twierdzi znany fanpage na Facebooku – niszczy bardziej niż Mielno, do którego wybrał się ostatnio Michał Koziar z naszego siostrzanego Autobloga, by przetestować Dacię Duster.

REKLAMA

Łeba czy Mielno niszczą nie tylko wątroby święty spokój na wczasach, ale także nasze smartfony. Pomimo tego, że znakomita większość urządzeń z wyższej półki jest dziś wodo- i pyłoodporna, to nawet najlepiej zabezpieczony smartfon, nawet włożony do wzmacnianego etui, nie jest kompatybilny z wakacyjnym stylem życia nad morzem.

Mieszkając przy Bałtyku widziałem wiele smartfonowych tragedii, a ostatnio nawet sam sobie taką zgotowałem, wykazując się totalnym brakiem ostrożności podczas wypadu na plażę, co też zainspirowało mnie do napisania tego tekstu i wyjaśnienia innym, dlaczego smartfon + plaża = bardzo zły pomysł.

galaxy note 8 play class="wp-image-737704"

Woda słona – śmierć smartfona

Nawet spełniający wszystkie normy IP67/IP68/MIL-STD810G smartfon nie ma szans w starciu ze słoną wodą. A taki właśnie jest nasz Bałtyk. Nad polskim morzem nawet najlepiej chroniony smartfon staje się równie bezbronny, co tani Xiaomi bez jakiejkolwiek odporności na działanie żywiołów.

Ktoś może powiedzieć – przecież nikt normalny nie zabiera smartfona do wody! To ja powiem, że wystarczy sobie odpalić dowolną kamerkę monitorującą nabrzeże, żeby zobaczyć, jak wielu ludzi stoi po kolana w wodzie i robi zdjęcia swoim pociechom, kolegom, kochankom. Wystarczy jeden fałszywy krok, np. na ukryty pod wodą kamień (uważajcie na nie szczególnie z dala od głównych plaż!) albo pędzące do wody dziecko, które nie zwraca uwagi na otoczenie, i tragedia gotowa – smartfon ląduje w wodzie.

Gdyby woda była słodka, pewnie nic by się temu smartfonowi nie stało. Co innego woda słona. Po pierwsze, słona woda nawet w niewielkim natężeniu może spenetrować uszczelki zabezpieczające smartfon, a następnie przedostać się do jego wnętrza. To szczególnie zdradziecki sposób zalania telefonu, bo możemy nawet nie zauważyć, że stało się coś złego.

Otrzepujemy telefon z wody, dajemy mu wyschnąć, a dwa dni później telefon umiera. Dzieje się tak dlatego, iż słona woda, nawet w niewielkiej ilości, po wyschnięciu pozostawia osad, który nomen-omen osadza się na podzespołach, powodując ich uszkodzenie oraz korozję.

Telefon wpadł do wody – co robić?

W przypadku zanurzenia w słonej, morskiej wodzie – wyjąć z wody, osuszyć i trzymać kciuki, by woda nie przedostała się do wnętrza smartfona.

W czasach, gdy telefony można było rozłożyć i dać im wyschnąć, np. wsadzając je do miski z ryżem, nawet niechroniony uszczelkami telefon można było odratować po niespodziewanej kąpieli (oczywiście w słodkiej, nie słonej wodzie). Dziś, gdy wszystkie smartfony są jednolitymi bryłami, pozostaje upewnić się, że wylaliśmy wodę ze wszystkich otworów i zostawić telefon w suchym miejscu na kilka godzin.

Uwaga – pod żadnym pozorem nie wolno zostawiać telefonu do wyschnięcia na słońcu! Niby oczywiste, ale możecie mi wierzyć, że zdarzają się ludzie, który tak postępują, a potem są niepomiernie zdziwieni, gdy akumulator pęcznieje i niszczy prażący się w słońcu telefon.

Co prowadzi mnie do drugiego punktu niekompatybilności smartfonów i plaży.

 class="wp-image-801262"

Słońce i piasek mogą dokonać nieodwracalnych szkód.

Nowoczesne smartfony – teoretycznie – są dobrze zabezpieczone przed zgubnym wpływem piachu, pyłu, a także przed przegrzaniem. Nie oznacza to jednak, że nic im nie grozi.

Zacznijmy od problemu ze słońcem. Z doświadczenia wiem niestety, że większość plażowiczów wybiera sobie najmniej zdrową – i dla ludzi, i dla elektroniki - porę na plażowanie. Zmasowany atak na plażę przypuszczany jest zwykle między godziną 10:00 a 14:00, czyli dokładnie wtedy, gdy słońce jest najwyżej i atakuje największą ilością szkodliwego promieniowania.

Człowiek od biedy zasłoni głowę czapką, nasmaruje się grubą warstwą kremu z filtrem i jakoś przeżyje tę patelnię. Co innego telefon. Nowe telefony mają wbudowane zabezpieczenie przed przegrzaniem – jeśli temperatura urządzenia przekroczy akceptowalny poziom, po prostu się ono wyłączy. Zostawiając jednak telefon na słońcu nadal narażamy elektronikę, a zwłaszcza akumulator, na przegrzanie. A to może skutkować przeróżnymi uszkodzeniami – od odklejenia taśmy ekranu po pęcznienie akumulatora.

Jeśli idziemy na plażę, telefon lepiej schować do torby, z dala od promieni słońca.

Co się zaś tyczy piachu - ten sam w sobie nie powinien doprowadzić telefonu do śmierci, ale może w nieodwracalny sposób uszkodzić urządzenie, lub przynajmniej znacząco je „obrzydzić”. Niezależnie bowiem od tego, jakim szkłem ochronnym pokryty jest wyświetlacz telefonu, nie ma ono szans w starciu z piachem. Jedna „kąpiel” w nadmorskim piachu może skończyć się głębokimi rysami na ekranie smartfona, a jako że producenci namiętnie wykorzystują szkło także do konstrukcji reszty obudowy, plecki również są narażone na uszkodzenie.

Mało tego, aby piach dokonał szkód, wcale nie trzeba upuścić telefonu. Nawet podczas radosnego parawaningu jesteśmy narażeni na drobinki piasku niesione przez morską bryzę, które przedostają się w niewielkich ilościach pod i nad parawanami, obsypując nas pyłem. Ba, wychodząc z plaży najczęściej wkładamy telefon do kieszeni spodni lub torby, a tam również mogło się podczas plażingu nagromadzić mnóstwo piasku. Piasku, który następnie wżyna się w każdą szparę w konstrukcji (np. między ramką a ekranem). Na wnikanie piasku szczególnie podatne są otwory na głośniki i mikrofony. Jeśli w czasie urlopu nad morzem wasz telefon nagle zacznie „charczeć” podczas rozmowy lub odtwarzania muzyki – piasek jest głównym podejrzanym.

Piasek w telefonie – co robić?

Nie panikować. O ile nie zakopaliśmy urządzenia zbyt głęboko, a piach był suchy (nie mokry, jak przy brzegu), wystarczy kupić w dowolnym sklepie puszkę ze sprężonym powietrzem i dobrze przedmuchać nim wszystkie otwory w telefonie. Nieco gorzej jest z usunięciem piachu ze szpar między elementami konstrukcyjnymi smartfona – w takim przypadku konieczna może być wizyta w serwisie, który rozłoży telefon i go gruntownie wyczyści.

Znacznie gorzej sytuacja wygląda w przypadku rys. Tutaj bowiem nie da się nic zrobić – zostaje tylko prewencja. Jeśli wyjeżdżasz nad morze i naprawdę nie jesteś w stanie się powstrzymać od korzystania ze smartfona na plaży, to zainwestuj w szkło hartowane i porządne etui. Nie jest to w 100 proc. skuteczne zabezpieczenie, bo piasek potrafi wejść w najciaśniejsze szpary, ale lepiej być jakkolwiek zabezpieczonym, niż niezabezpieczonym w ogóle.

 class="wp-image-588037"

W przyrodzie nic nie ginie, tylko zmienia właściciela

Ostatni powód, dla którego plaża i smartfon to kiepskie połączenie, to łatwość, z jaką można urządzenie utracić.

Przede wszystkim – w miejscowościach nadmorskich trzeba być bardzo czujnym. Zarówno na plaży, jak i poza nią. W zatłoczonych łebach, ustkach, międzyzdrojach i innych mielnach nie brakuje złodziei – zarówno tych profesjonalnych, jak po prostu nastoletnich i pijanych. Wystarczy chwila nieuwagi; pozostawienie smartfona bez opieki na ręczniku może się skończyć jego utratą.

Jeszcze częściej jednak dochodzi do sytuacji, w której smartfona (czy też inną elektronikę) po prostu gubimy. Mój znajomy przez lata rozpoczynał wakacyjne poranki od spaceru po plaży z wykrywaczem metali. Liczba znalezionych w ten sposób telefonów, zegarków, monet i innych skarbów jest niewiarygodna.

Dziś szansa na zgubienie smartfona w ferworze plażingu jest jeszcze większa. Na plaży są tłumy, przez które trzeba się przecisnąć. Telefon jest duży. Spodenki, do których próbujemy go wcisnąć, mają płytkie, śliskie kieszenie. Nie trzeba się wcale starać, by telefon upuścić i nigdy więcej go nie zobaczyć, bo np. sekundę po upadku przebiegnie nad nim gromadka dzieci, przysypując go piaskiem.

Korzystając ze smartfona na plaży naprawdę trzeba strzec go jak oka w głowie. Czy naprawdę kawałek elektroniki wart jest takiego zaangażowania? Ostatecznie… będąc na wczasach powinniśmy myśleć przede wszystkim o niczym. Wypoczywać. A jeśli czegoś strzeżemy jak oka w głowie, to niech będą to dzieci, które – niestety – nie są przez rodziców darzone odpowiednią opieką na plażach, co skutkuje rosnącą z roku na rok liczbą tragedii.

Zgubiłem telefon – co robić?

Niezależnie od powodu zagubienia urządzenia, droga jest zawsze ta sama: w pierwszej kolejności szukamy innego urządzenia z dostępem do Internetu i blokujemy do niego dostęp.

Można to zrobić na kilka sposobów: w przypadku smartfona z Androidem wchodzimy na swoje konto Google i tam w sekcji „bezpieczeństwo” odnajdujemy opcję „znajdź zgubiony lub skradziony telefon”. Można też po prostu wpisać „znajdź mój telefon” w wyszukiwarce, by Google przekierował nas do odpowiedniej opcji.

W przypadku iPhone’a sytuacja wygląda bardzo podobnie: wpisujemy hasło w wyszukiwarkę z dopiskiem „iPhone”, lub wklepujemy ręcznie adres icloud.com/find.

Podobną opcję mają też aplikacje operatorów sieci komórkowych, ale te wbudowane opcje dla Androida i iOS-a są z reguły bardziej skuteczne.

Szczegółowe instrukcje znajdziecie w naszym poradniku, dostępnym tutaj.

Zablokować telefon warto zawsze – nawet jeśli jesteśmy pewni, że smartfon po prostu nam wypadł, a nie został skradziony. Ostatnim, czego nam trzeba na wczasach, jest telefon z ważnymi dla nas danymi w niepowołanych, przypadkowych rękach.

Z poziomu wymienionych wyżej usług można też zlokalizować telefon, aczkolwiek na plaży może się to okazać niezbyt przydatne. GPS określa bowiem położenie z dokładnością do ok. 5-10 metrów, co nad morzem oznacza ogromną hałdę piachu do przekopania.

Lepiej więc telefonu nie gubić.

Telefon na plaży? Tak – najlepiej w torbie

REKLAMA

Przyznam szczerze, że ilekroć widzę, jak ludzie spędzają czas na plaży wgapieni w smartfony, chce mi się płakać. Zamiast cieszyć się słońcem, morzem, czasem wolnym, mnóstwo wczasowiczów woli spędzać godziny na plaży na leżeniu plackiem na ręczniku, przeglądając media społecznościowe.

Jest to jednak szkodliwe nie tylko dla ludzi, ale też dla samych smartfonów. Dlatego też telefony – wyjąwszy może strzelenie kilku pamiątkowych zdjęć – najlepiej będą się czuły bezpiecznie zamknięte w torbie lub plecaku. Ostatecznie... korzystanie ze smartfona zawsze i wszędzie NIE JEST OK. Czasem warto nieco odpuścić, a wakacje nad morzem są ku temu idealnym powodem. Choćby z powodu wymienionych wyżej zagrożeń.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA