REKLAMA

Huawei obiecuje, że będzie dostarczał aktualizacje zabezpieczeń i świadczył usługi posprzedażowe

Kryzys wywołany amerykańsko-chińską wojną handlową rykoszetem odciął Huaweia od partnerów sprzętowych i programowych. Co to oznacza dla tych z nas, którzy już kupili jego telefony? Huawei w końcu oficjalnie zabiera głos.

20.05.2019 10.32
Huawei oficjalnie: telefony sprzedane klientom będą aktualizowane
REKLAMA
REKLAMA

Aktualizacja: Według informacji podanych przez Reutersa, rząd Stanów Zjednoczonych wstrzymał na 90 dni zakaz współpracy amerykańskich firm z Huawei. Chińska firma ma czas do 19 sierpnia na zakończenie rozpoczętych procesów, w tym m.in. dostawy towarów, rozwój sieci 5G i inne. Więcej na ten temat możesz przeczytać tutaj.

Zawieszenie współpracy z Google’em oraz licznymi partnerami sprzętowymi to ogromny cios dla firmy Huawei, który może nawet doprowadzić do upadku tego giganta, przynajmniej na zachodnich rynkach. Skoro jednak używamy słowa gigant, to oznacza to, że na rynku znajdują się miliony telefonów tej firmy. Co z aktualizacjami systemu EMUI i jego serwisowaniem?

Mateusz już rano zebrał wszystkie informacje na ten temat, bazując na logicznych wnioskach i umowach licencyjnych. Telefony Huawei znajdujące się w rękach klientów oraz w sklepowych magazynach nie stracą dostępu do Usług Play, podobnież do aktualizacji związanych z bezpieczeństwem. Choć najprawdopodobniej nie dostaną aktualizacji rozwojowych, takich jak – na przykład – aktualizacja z Androida Pie do Androida Q.

Huawei oficjalnie odnosi się do kryzysu. Na razie lakonicznie, uspokajając klientów i zapewniając, że dla nich nic się nie zmienia.

Niestety, to jedyny do momentu oddania tego tekstu do publikacji oficjalny komunikat firmy. Nie wiemy co dalej z telefonami Huawei i Honor (Honor to marka Huaweia), które dopiero mają wejść na rynek. Czy się pojawią? Z jakim oprogramowaniem? A może będą od tej pory przeznaczone tylko na rynek chiński? Tych ważnych pytań jest znacznie więcej, a odpowiedzi na razie brak.

Intrygujące jest ostatnie zdanie oświadczenia, które zdaje się sugerować intencje wykraczające poza samo serwisowanie wprowadzonych już do sprzedaży urządzeń.

Huawei nie będzie w stanie wdrożyć do nich Androida Q, ale po prawdzie… może to nie mieć aż takiego znaczenia. Najważniejszymi nowościami każdego nowego Androida są unowocześnione lub wręcz zupełnie nowe API dla aplikacji. Zmiany w samym systemie są mniej istotne, bo i tak EMUI, Android z Samsung OneUI, OxygenOS i pozostałe oferują własny interfejs i autorskie, niestandardowe funkcje i rozwiązania.

Te nowe API dla aplikacji są oczywiście bardzo istotne, ale… nie tak od razu. Tempo adopcji nowych wersji Androida jest bardzo niskie, a nikt przecież nie będzie budował aplikacji korzystającej z API, których nie ma na urządzeniach większości użytkowników tejże aplikacji. Programy faktycznie wykorzystujące Androida Q i jego możliwości prawdopodobnie zaczną się masowo pojawiać dopiero w momencie, gdy Huawei P30 Pro i inne aktualnie sprzedawane urządzenia tej firmy i tak staną się przestarzałe.

Pozostają więc same nowości użytkowe, a te Huawei może sobie wdrażać do EMUI niezależnie od Google’a. Po prawdzie to wręcz Google chętnie kopiuje pomysły Chińczyków, takie jak chociażby system gestów na czytniku linii papilarnych. To może (choć zdecydowanie nie musi!) sugerować, że posiadacze urządzeń Huawei i Honor mogą dostać jeszcze kilka programowych nowości, mimo braku perspektyw na Androida Q.

REKLAMA

Niestety, sam komunikat jest, delikatnie rzecz ujmując, niewyczerpujący. Przyszłość Huaweia jest niepewna i wisi na włosku, przynajmniej jeśli chodzi o rynki inne niż chiński. Współczuję zatrudnionym tam rzecznikom prasowym, taki kryzys jest bezprecedensowy w całej branży. I nadal nie jest jasne jak właściwie mógłby się on zakończyć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA