REKLAMA

Kiedyś umrę przez nich z głodu. Zamówienie z Pyszne.pl znowu nie dojechało na czas

Tak. Wiem. Problemy pierwszego świata. Moje jedzenie znowu nie dojechało w ustalonym czasie. Ale skoro Wyborcza zadała pytanie o „koniec z gotowaniem”, ponieważ Polacy tak chętnie przerzucili się na zamawianie jedzenia, to ja mogę ponarzekać na to, ile trzeba na te zamówienia czekać.

17.05.2019 18.55
Kiedyś umrę przez nich z głodu. Zamówienie z Pyszne.pl znowu nie dojechało na czas
REKLAMA
REKLAMA

Kusząca wizja. W końcu nie każdy musi lubić gotowanie. A z gotowaniem jest jak z prowadzeniem samochodu - czasem fajnie sobie poszaleć, ale na dłuższą metę jest to wtórne, nużące, powtarzalne i nudne. Dlatego myślimy o tym, żeby oddać kierownicę w ręce autopilota. Z gotowaniem jest identycznie.

W Wyborczej przeczytałem jeszcze, że:

Zgadzam się. Czasem nie ma czasu, żeby siedzieć przy garach. Nawet najdłuższe wybieranie jedzenia na Pyszne.pl jest szybsze od samodzielnego ugotowania potrawy, która byłaby zbliżona do tego, co zamówiliśmy online.

Ale skoro rozmawiamy już o czasie i jego braku, to przejdźmy płynnie do czasu dostawy.

Zamówienie jest wygodne i szybkie, tylko potem jest to nieszczęsne czekanie…

W Pyszne.pl zamawiam regularnie. Mam tam swoją ulubioną pierogarnię, mam fajną knajpkę z kuchnią polską, mam świetną burgerownię, a czasem zamawiam też jakieś sushi albo pizzę. To wszystko jest wygodne, szybkie, względnie tanie, a do tego smaczne. Tylko to czekanie…

Na ostatnich 10 moich zamówień w Pyszne.pl tylko 2 przyjechały o czasie. Czyli w terminie, który wybrałem podczas składania zamówienia. Pozostałe 8 zamówień spóźniło się od 30 do 60 minut.

Oczywiście według systemu Pyszne.pl zamówienia się wcale nie spóźniły. Były o czasie. Ale o czasie, który same sobie wyznaczyły restauracje. Ja ustawiam 15:00, a knajpka zmienia sobie na 15:50. Jedzenie realnie przyjeżdża o 15:57, a dostawca jest dumny z siebie, uśmiecha się i liczy na suty napiwek. Ja zaś leżę na podłodze umierając z głodu.

Co gorsza zamawianie z większym wyprzedzeniem też nie zdaje egzaminu. Po tych niemiłych doświadczeniach postanowiłem przechytrzyć system i jedzenie zamawiałem na kilka godzin przed planowanym czasem obiadu. Kicha. Też sobie zmienili godzinę dostawy i przyjechali o dużo za późno. Znowu byłem głodny i robiłem sobie kanapki, żeby dotrwać do właściwego posiłku.

Zapytałem Pyszne.pl, dlaczego trzeba tyle czekać i dlaczego klient nie wie, że jego zamówienie zostało przesunięte. Ale nikt nie odpowiedział. Może tam wszyscy też umarli już z głodu?!

Oczywiście wiem, ze Pyszne.pl nie odpowiada za czas realizacji zamówienia, ale udostępnia platformę, która służy do komunikacji między klientem a restauracją. A komunikacja polega na tym, że jeśli ja ustalam jakieś warunki zamówienia, a ktoś je zmienia, to ja powinienem o tym zostać w odpowiedni sposób poinformowany. SMS-em. Mailem. Gołębiem.

Oj, jak zjadłbym gołąbki… Przepraszam, ale piszę ten tekst czekając już grubo ponad godzinę na mojego burgera i frytki z batatów.

REKLAMA

Pyszne pozwala śledzić status zamówienia za pomocą specjalnego linku. Jak się kliknie w ten link, to widać, ile jeszcze czasu zostało oraz czy kurier już jedzie z jedzeniem. Mój już podobno jedzie. Dajesz gościu! Omijaj te korki i dostarczaj burgera!

Wracając do tematu. No tak, jest ten link. Ale ja jako klient nie mam obowiązku siedzieć ze statusem zamówienia otwartym przez cały czas, żeby śledzić, czy restauracja nie zmieniła mi terminu dostawy. Gdy to się dzieje, to chciałbym dostać albo SMS-a, albo maila. Ewentualnie gołąbka, jeśli burger nie dojedzie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA