REKLAMA

Samsung swoimi tegorocznymi QLED-ami zmusi konkurencję do ogromnych inwestycji

Telewizory Samsung QLED już od pewnego czasu wyznaczają nie jeden, a kilka standardów jakości na rynku inteligentnych telewizorów. W tym roku te sprzęty to jednak coś z zupełnie innej bajki. A raczej z opowieści science-fiction.

17.04.2019 19.31
Samsung QLED 2019 4K
REKLAMA
REKLAMA

Siedzę na prezentacji ogromnego telewizora Samsung QLED 8K Q950. Przedstawiciel Samsunga opowiada zgromadzonej publiczności o tym, jak to urządzenie wykorzystuje algorytmy sztucznej inteligencji do rekonstrukcji obrazu z niższej rozdzielczości. Nudy. Nie dlatego, że sama technologia jest nudna (wręcz przeciwnie!), ale przecież słuchamy o tym już od paru miesięcy.

Widziałem już kilka, jeśli nie kilkanaście prezentacji, w których obraz w 4K lub 1080p o wysokiej przepływności jest przetwarzany przez układy Samsunga celem odtworzenia go w 8K. Problem w tym, że przejście z 4K do 8K nie jest już tak odczuwalne dla widza. Jakkolwiek by ta technologia nie była imponująca w swojej istocie, jej wpływ na odbiór treści na ekranie jest relatywnie skromny. Nudna ta prezentacja. Czas dyskretnie sprawdzić powiadomienia w telefonie.

W pewnym momencie podczas odtwarzania jakiegoś naprawdę prześlicznie wyglądającego wideo z krajobrazem i zachodzącym słońcem na 85-calowym wyświetlaczu 8K prowadzący pokaz prosi nas o odgadnięcie, skąd pochodzi materiał źródłowy. Widać było pewne drobne wady w obrazie (przepalenia słoneczne, przypominające artefakty kompresji), więc ktoś zaryzykował, że to nieskompresowany plik wideo w Full HD. – Nie, to YouTube, w 720p – odparł prowadzący. Nie uwierzyłem na słowo, dopóki nie pokazał interfejsu aplikacji. Po prostu wow.

Algorytmy SI do rekonstrukcji obrazu trafią również i do telewizorów QLED 4K.

Samsung QLED 2019 4K class="wp-image-924086"

Sztuczna rekonstrukcja obrazu 4K do rozdzielczości 8K to rozwiązanie problemu, który Samsung niejako sam sobie stworzył. Te całe wymyślne algorytmy sztucznej inteligencji w QLED 8K Q950 powstały przede wszystkim po to, by był jakikolwiek sens kupowania tego telewizora. W Polsce treści w 8K nie oferuje nikt, a na całym świecie raptem garstka podmiotów. Gdyby nie te algorytmy, nie byłoby absolutnie żadnej korzyści z posiadania matrycy pracującej w 8K.

Do tej pory prezentacje Samsunga podkreślały przede wszystkim skuteczność rekonstrukcji do 8K. Jednak poziom ich zaawansowania w podnoszeniu rozdzielczości materiałów ze strumieni internetowych w niskiej rozdzielczości absolutnie zmienia narrację. Z ciekawostki dla największych entuzjastów technologia staje się czymś, co rozwiązuje bardzo realny problem, który dotyczy większości z nas.

Żyjemy w przejściowych czasach. VoD wypiera fizyczny nośnik, choć dla entuzjastów oferuje dużo mniej.

Netflix i jemu podobni to cudowny wynalazek. Wystarczy kilka klików pilotem i już leci nasz ulubiony film i serial. Bez płacenia, abonament załatwia wszystko. Nic więc dziwnego, że tak chętnie porzucamy płyty Blu-ray na rzecz streamingu. Problem w tym, że Internet nie jest jeszcze gotowy na oferowanie treści w jakości dorównującej nośnikowi fizycznemu. Usługodawcy VoD stosują przeróżne wymyślne algorytmy stratnej kompresji obrazu, by móc dotrzeć do jak największej liczby klientów.

Samsung QLED 2019 4K class="wp-image-924083"

By nie być gołosłownym. Strumień Netfliksa o jakości 4K jest serwowany naszemu telewizorowi z przepływnością około 20 Mb/s. Dla porównania, zwykła płyta Blu-ray (a więc nie 4K, a Full HD) to przepływność około 40 Mb/s. Blu-ray UHD przewiduje nawet 128 Mb/s. Innymi słowy: strumień Netfliksa w 4K zawiera dwukrotnie mniej informacji o obrazie i dźwięku niż dane z płyty Blu-ray i sześciokrotnie mniej niż dane z płyty Blu-ray UHD. Oczywiście, że cierpi na tym jakość.

A przecież nie oglądamy tylko Netfliksa czy Prime Video. YouTube stosuje jeszcze wyższe poziomy kompresji, a często umieszczone na nim materiały nie wykraczają poza rozdzielczość HD. Tegoroczne QLED-y z układem Quantum 4K będą się starać zbliżyć nas do jakości fizycznego nośnika. Czy skutecznie? Przekonamy się, wypożyczając te sprzęty do testów, ale jeżeli wyniki będą równie obiecujące, co prezentacja Samsunga dla dziennikarzy, to zmienia bardzo wiele. Efekt bowiem jest piorunująco dobry.

W walce o doskonałą czerń i otwarte standardy. Ze skutkiem mieszanym.

Samsung nie chcąc uzależniać się od monopolisty na rynku producentów matryc OLED, nadal rozwija technologię LCD, osiągając przy tym wyjątkowo imponujące rezultaty. Największym problemem matryc LCD jest ich kontrast, spowodowany koniecznością ich doświetlania. Tegoroczne QLED-y mają na to sposób, który – przynajmniej na dotychczasowych prezentacjach dla mediów – działał bardzo skutecznie. Czerń na wyświetlaczu wydaje się w zasadzie doskonała, nawet w sąsiedztwie jasnych i barwnych elementów.

Nie stoi jednak za tym żadna czarna magia czy inne czarnoksięstwo, a bardzo skomplikowany system bezpośredniego strefowego podświetlenia, który obecny będzie w modelach Q70 i wyższych (przy czym im wyższy model, tym więcej owych stref). Czyżby QLED mógł się zbliżyć do telewizorów OLED w kontekście kontrastu? Gdyby tak się okazało, byłaby to ciekawa zmiana na rynku telewizorów premium. Choć obawiam się, że QLED-y oferujące tak dobry kontrast będą od OLED-ów… znacznie droższe.

Z wnioskami poczekajmy jednak do testów poszczególnych modeli. I warto pamiętać, że QLED-y Samsunga oferują bardzo wysoką jasność obrazu, co jest szczególnie odczuwalne podczas oglądania treści HDR.

Samsung QLED 2019 4K class="wp-image-924089"

Innowacje w technologii LCD i obrona rynku przed monopolem jednego dostawcy podzespołów to działania bez wątpienia dla owego rynku korzystne (jako entuzjasta OLED-ów mam nadal wątpliwości, czy skuteczne, ale… zobaczymy), ale „jego obrona przed płatnymi i własnościowymi standardami” w praktyce już tak dobrze nie wychodzi. Samsung nadal upiera się przy promowaniu otwartego formatu HDR10+ jako alternatywy względem własnościowego i płatnego Dolby Vision. Oba formaty to proponowani następcy aktualnie obowiązującego HDR10. Telewizory Samsunga nadal nie obsługują Dolby Vision i obsługiwać nie będą. Mimo iż większość treści na płytach Blu-ray i w VoD masterowana jest właśnie w tym drugim formacie. Szkoda, bo inni producenci dają użytkownikom chociaż wybór.

Nie tylko jakość obrazu. Telewizory Samsunga to niezmiennie kopalnia dobrych pomysłów.

Po raz kolejny telewizory te są bardzo wygodne w obsłudze za sprawą świetnie zaprojektowanego Tizena. Nadal w droższych modelach QLED-ów stosowany jest One Connect, a więc cudowny patent polegający na oddzieleniu części elektroniki telewizora do zewnętrznego, zbierającego szpetne kable i dającego się schować w szafce RTV urządzenia.

Samsung QLED 2019 4K class="wp-image-924080"
REKLAMA

Nadal wprowadzane są kolejne innowacje dla graczy do Trybu Gry, w tym roku jest to (opcjonalne) inteligentne strefowe podbijanie jasności bardzo ciemnych obiektów w grach. No i nie zapominajmy, że tegoroczne QLED-y potrafią współpracować z protokołem Apple AirPlay 2 i jako jedyne przez pewien czas umożliwią oglądanie treści z iTunes.

Najważniejszy jednak wydaje mi się wspomniany na samym początku algorytm rekonstrukcji treści w niskich rozdzielczościach. Bo nawet jeśli się okaże, że Sony, LG, Philips czy Panasonic w swoich tegorocznych modelach oferują jeszcze wyższą jakość obrazu niż QLED-y, to nadal będą na nich wyświetlane ułomne materiały źródłowe z YouTube’a czy Netfliksa. Które QLED 2019 przynajmniej w teorii podrasuje do poziomu, który jest dla konkurencji – nawet jeśli hipotetycznie sprzętowo lepszej – nieosiągalny.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA