REKLAMA

Facebook znalazł sposób na krytykę. Zaczął płacić znanej gazecie za bagatelizowanie jego wpadek

Mniej więcej od czasów afery z Cambridge Analytica Facebook znajduje się pod nieustannym ostrzałem ze strony krytyków za politykę ochrony prywatności. Do tego dochodzą jeszcze takie kwestie jak niewystarczająca walka z mową nienawiści i terroryzmem. Platforma znalazła jednak sposób, jak odwrócić ten niekorzystny PR i zaczęła płacić uznanej gazecie za teksty, które zaklinają rzeczywistość – ustalił Business Insider.

04.04.2019 14.14
Facebook płacił znanej gazecie za bagatelizowanie jego wpadek
REKLAMA
REKLAMA

„Jakie działania podejmuje Facebook w celu zwalczania treści terrorystycznych” – to tytuł jednego z cyklu 26 tekstów, jakie pojawiły się na łamach brytyjskiego The Daily Telegraph. 150-letnia gazeta, opublikowała w marcu szereg materiałów dotyczących nowych technologii, które omawiały, jak Facebook radzi sobie z wyzwaniami stawianymi przez technologię i społeczeństwo w XXI wieku.

Rzeczywistość zgotowała firmie Zuckerberga nieprzyjemną siurpryzę.

Kilka dni po wrzuceniu artykułu, w którym Facebook zapewniał, że ma pod kontrolą „terrorystyczne treści”, doszło do zamachu w ChristChurch w Nowej Zelandii. Zabójca relację na żywo przeprowadził, a jak, na samym Facebooku, a nagrania video ze zdarzenia długo krążyły wśród użytkowników.

Wtedy było strasznie, bywało jednak i groteskowo. Tak jak wtedy, gdy genetyk Adam Rutherford tłumaczył na łamach dziennika, dlaczego „strach przed technologią zdominował historię”. Naukowiec „obalał” w nim takie mity, jak to, że długotrwałe wpatrywanie się w ekran źle wpływa na rozwój dzieci. Tę awangardową tezę bronił w następujący sposób:

Po wpisaniu frazy „ekran a rozwój dziecka” w Google Scholar wyskakuje ponad 7 tys. artykułów naukowych. Z ręka na sercu przyznam, że nie przejrzałem nawet 10 proc. z nich, to co losowo otworzyłem sprowadzało się jednak generalnie do wniosku, że telewizja i komputer hamują u dzieci prawidłowy rozwój mózgu. Zazwyczaj na podstawie badań. Ot, tyle jeśli chodzi o brak danych.

Nie, żeby cykl Facebooka był całkowicie pozbawiony sensu.

REKLAMA

Poza karkołomnymi tezami, mającymi bronić platformę można było znaleźć też całkiem wartościowe materiały jak: „jak radzić sobie z cyberprzemocą”.

The Daily Telegraph skompromitował się jednak publikacją całej serii. Znamienne, że przedstawiciele dziennika i Facebooka nie chcieli rozmawiać z BI na temat swojej współpracy. Bo nawet teksty sponsorowane trzeba umieć pisać z głową.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA