REKLAMA

Xbox nowej generacji ma obsługiwać śledzenie promieni. Byłoby super, choć nie wierzę

Według dwóch niezależnych od siebie i nieoficjalnych źródeł, przyszła konsola Microsoftu będzie zdolna renderować grafikę metodą bardzo realistyczną, ale i zasobochłonną. Nowy Xbox ma rzekomo obsługiwać śledzenie promieni.

23.01.2019 19.54
Xbox One nowości grudzień
REKLAMA
REKLAMA

Kilka dni temu świat obiegła informacja o konfiguracji sprzętowej PlayStation 5 oraz Xboksa nowej generacji. Nie było żadnego powodu, by uznać ją za wiarygodną, dlatego też zdecydowaliśmy się o niej nie informować. Teraz jednak głos zabrał niejaki hmqq, który już wcześniej podawał zgodne z rzeczywistością informacje.

Posługujący się pseudonimem internauta potwierdził krążącą po Sieci plotkę w sposób częściowy, wskazując na te jej części, które – jak twierdzi – są zgodne ze stanem faktycznym w przypadku nowego Xboksa. Uczulam, że to nadal nie oznacza, że konfiguracja przyszłej konsoli Microsoftu jest już znana. Skoro jednak ktoś tę informację potwierdza, to warto się jej przyjrzeć.

Co będzie potrafił następca Xbox One?

Oto rzekoma częściowa specyfikacja techniczna.

Konsola nowej generacji ma być w pełni zgodna z grami obsługiwanymi przez rodzinę konsol Xbox One – w tym tymi z Xboksa 360 i tego pierwszego. Sprzęt ma być wyposażony w wykonany na zamówienie 16-wątkowy ośmiordzeniowy CPU AMD Zen 2, któremu towarzyszyć ma zbudowane na zamówienie GPU Navi o wydajności ponad 12 TFLOPS. Całość jednostki obliczeniowej ma uzupełniać 16 GB GDDR6 RAM i terabajtowa pamięć masowa NVMe SSD o przepustowości wyższej niż gigabajt na sekundę.

To, co zwraca szczególną uwagę, to fakt, że nowy Xbox ma obsługiwać technikę tworzenia obrazu określaną jako śledzenie promieni (ray tracing). To znacznie bardziej elastyczna i dająca znacznie bardziej realistyczne rezultaty metoda generowania obrazu. Niestety, jest też ona bardzo wymagająca dla sprzętu. Aktualnie na rynku konsumenckim tylko bardzo drogie karty GeForce RTX są do tego zdolne, a i tak męczą się przy tym przeogromnie. A tymczasem Xbox wykorzystuje i wykorzystywać będzie układy AMD.

Jak twierdzi hmqq, rozwiązanie tej zagadki – czyli jak AMD i Microsoft były zdolne wprowadzić śledzenie promieni do sprzętu, który ma być niedrogi – mamy poznać na konferencji GDC 2019. Ta ma się odbyć w drugiej połowie marca.

O co właściwie chodzi z tym śledzeniem promieni?

DirectX Raytracing class="wp-image-702378"
Scena wyrenderowana przez silnik SEED przy użyciu DirectX Raytracing

Silnik graficzny wykorzystujący śledzenie promieni potrafi określić barwę każdego z pikseli na podstawie drogi, jaką światło musi pokonać do obserwatora, uwzględniając wszelkie interakcje z przeróżnymi obiektami po drodze. Dzięki ray tracingowi nie trzeba kombinować, by wyświetlić odpowiednie cieniowanie, oświetlenie pośrednie czy refleksy. Nie są one osiągane przez dodatkowe efekty graficzne, a już podczas renderowania samej sceny.

Tak dokładna symulacja sceny wyklucza stosowanie przez programistów przeróżnych sztuczek, jakie są obecnie stosowane. Chociażby takich, jak usuwanie obiektów ze sceny jak tylko znikną z pola widzenia gracza. Te sztuczki powodują jednak dodatkowe problemy, z którymi programiści muszą sobie radzić. Na przykład: rzucany i widoczny w polu widzenia gracza cień obiektu, który sam w sobie na ekranie nie jest widoczny.

Trudno uwierzyć w te rewelacje

Konsola do gier ma być urządzeniem niedrogim, sprzedawanym w cenie zdecydowanie poniżej 2 tys. zł. Układy zdolne do wydajnego śledzenia promieni kosztują znacznie więcej. A przecież konsola to również pamięć masowa, napęd optyczny czy inne elementy. To może oznaczać, że Microsoft i AMD wykorzystają jakąś programową sztuczkę i wspomniane śledzenie promieni będzie równie prawdziwe, co obiecana rozdzielczość 4K w wersjach X i Pro aktualnie sprzedawanych konsol.

REKLAMA

Z tym większym zainteresowaniem czekam na GDC 2019. Jeżeli Xbox (i zapewne PlayStation) spopularyzują tworzenie gier ze śledzeniem promieni, czeka nas zupełnie nowa generacja gier, przynajmniej pod względem wizualnym. Takich, które ciut trudniej odróżnić od rzeczywistości, jeszcze bardziej imersywnych. Jeżeli to prawda, nie mogę się już doczekać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA