REKLAMA

Tak się w 2019 roku powinno słuchać radia. Nowa aplikacja TOK FM jest rewelacyjna

Przez ostatni tydzień słuchałem radia. Nie, nie w samochodzie, nie w radioodbiorniku na parapecie i nawet nie w przeglądarce internetowej. W aplikacji. Nowej aplikacji TOK FM.

17.12.2018 09.15
Nowa aplikacja TOK FM jest rewelacyjna. Tak się w 2019 r. powinno słuchać radia
REKLAMA
REKLAMA

Kiedyś radia słuchałem często i namiętnie. Lata temu, gdy proporcja reklam do ciekawych audycji była odwrotna niż teraz. Gdy w radiu można było posłuchać dobrej muzyki, a nie zapętlonego w koło Macieju misz-maszu tego, za co zapłaciła wytwórnia z tym, na co głosowali słuchacze na stronie internetowej.

Od kilku lat nie posiadam nawet radioodbiornika (nie liczące tego w aucie, którego i tak nie używam), a większość sieciowych odtwarzaczy polskich rozgłośni wcale nie zachęca mnie do tego, żebym dał im szansę.

I wtedy na scenę wkracza nowa aplikacja TOK FM.

Gdy wydawca podesłał mi link do pobrania z krótkim „rzuć na to okiem, co?”, spodziewałem się, że faktycznie – zainstaluję, rzucę okiem, a potem usunę z telefonu i zapomnę. Stało się inaczej. Od tygodnia każdy ranek zaczynam z apką TOK FM, a w ciągu dnia głowię się, kiedy znaleźć czas na przesłuchanie bogatego katalogu przeszłych audycji.

TOK FM udało się zrobić to, co nie wychodzi innym rozgłośniom – stworzyć aplikację, która zachęca do słuchania.

Zbliżony poziom przyjazności słuchaczowi widziałem tylko w aplikacji Radia Zet, choć i tam interfejsowi użytkownika przydałby się delikatny lifting. Większość aplikacji radiowych to jednak obraz nędzy i rozpaczy, tkwiących stylistycznie i funkcjonalnie gdzieś w 2010 r.

Z nową aplikacją TOK FM jest inaczej. Od strony stricte wizualnej, całość wygląda – przynajmniej na moje oko – nawet ślicznie. Wszystko do siebie pasuje, treści są przejrzyste, a rozkład interfejsu przyjazny dla oka.

Skoro o interfejsie mowa, to nie tylko wygląda on ładnie, ale również jest bardzo funkcjonalny. Łatwo się połapać, który przycisk do czego służy i gdzie znaleźć poszczególne elementy.

Otwierając aplikację wita nas strona startowa, u której szczytu możemy włączyć odtwarzanie radia na żywo, a poniżej znajdziemy polecane audycje i podcasty.

Nowa aplikacja TOK FM class="wp-image-858032" title="Nowa aplikacja TOK FM"

Ogromnie podoba mi się sposób prezentacji odtwarzania radia na żywo, które odbywa się na „osi czasu".

Nowa aplikacja TOK FM class="wp-image-858035"

Oś możemy dowolnie przewijać – po lewej stronie znajdziemy przeszłe audycje, w które można odsłuchać lub pobrać wprost z poziomu osi czasu…

 class="wp-image-858041"

…a po prawej stronie nadchodzące programy, które od razu możemy obserwować, aby nie przegapić żadnej audycji. Rewelacja!

Nowa aplikacja TOK FM class="wp-image-858038"

Ramówkę znajdziemy też w osobnej zakładce, zaprezentowaną w formie przejrzystego kalendarza.

Nowa aplikacja TOK FM class="wp-image-858050"

Środkowy przycisk na dolnej belce prowadzi do przeglądu audycji. Tam możemy podejrzeć listę programów nadawanych w TOK FM i obserwować te, które przypadły nam do gustu, tworząc de facto „swoją” wersję radia.

Nowa aplikacja TOK FM class="wp-image-858047"

Zakładka „szukaj” jest zaś niebezpiecznym przyciskiem, prowadzącym w otchłań treści, z której można nigdy nie wyjść.

Nowa aplikacja TOK FM class="wp-image-858053"

Nie żartuję, TOK FM udostępnia swoją przepastną bazę audycji i podcastów po opłaceniu abonamentu; każdy znajdzie tam coś dla siebie, bo programy nadawane w radiu obejmują w zasadzie każdą niszę tematyczną.

Nowa aplikacja TOK FM class="wp-image-858056"

Ostatnia zakładka to „Mój TOK”. Znajdziemy tam obserwowane i pobrane audycje, oraz podejrzymy aktualną playlistę, jeśli takową utworzyliśmy. Jest tu również historia słuchanych programów, na wypadek gdybyśmy chcieli do czegoś wrócić.

Nowa aplikacja TOK FM class="wp-image-858044"

Twórcy zachwalają, że w aplikacji nie ma niczego, co „nie audio".

I faktycznie tak jest. Żadnych śmieci, żadnych wideo, żadnych długawych artykułów - aplikacja TOK FM to de facto zaawansowany odtwarzacz podcastów pochodzących od jednego dostawcy, połączony ze strumieniowaniem radia przez internet. I nie licząc jednego miejsca (o czym za chwilę), ten brak wszelkich dodatków bardzo aplikacji służy. I Bogu niech będą dzięki, że nie ma tu żadnych konkursów ani top list tygodnia...

Odtwarzacz nie rozczarowuje, ale też nie powala.

Na co dzień słucham podcastów w aplikacji Pocket Casts, więc poprzeczkę dla innych programów tego typu ustawiam bardzo wysoko.

Sam odtwarzacz jest zupełnie OK. Możemy w nim przewijać odtwarzanie, zmieniać tempo odtwarzania, dodać podcast do playlisty, pobrać go, albo ustawić wyłącznik czasowy. Wiecie, tak na wszelki wypadek, gdyby przysnęło się nam w czasie wieczornego słuchania.

Nowa aplikacja TOK FM class="wp-image-858059"

Z odtwarzaczem mam jednak trzy problemy. Po pierwsze – ikony są stanowczo za małe. Osoby o większych dłoniach będą miały nie lada problem, aby trafić w te mikroskopijne przyciski.

Po drugie, między belką odtwarzania a nagłówkiem zieje zazwyczaj wielka, biała plama. To dlatego, że przy większości audycji nie znajdziemy ani słowa opisu. Mamy tytuł, informację o prowadzącym i gościach, i to tyle – żadnych szczegółów odnośnie tego, co usłyszymy odsłuchując audycję. Jest to o tyle dziwne, że szczegółowe opisy audycji znajdziemy w wyszukiwarce podcastów, ale wewnątrz odtwarzacza już nie.

I w końcu po trzecie – grafika w nagłówku nie skaluje się poprawnie, co okropnie kłuje w oczy w tej ślicznej aplikacji. Problem ze skalowaniem zdjęć nie dotyczy zresztą samego tylko odtwarzacza – jeśli słuchamy podcastu TOK FM na smartfonie z Androidem, gdzie wygaszacz ekranu przyjmuje za tło okładkę albumu/audycji, obrazek jest rozjechany i nieczytelny. Bardzo źle to wygląda, ale wierzę, że to tylko bolączka wieku dziecięcego.

Skoro o bolączkach wieku dziecięcego mowa…

TOK FM nie ustrzegł się kilku problemów, wypuszczając swoją nową aplikację. Oczywiście nadal jest ona w wersji beta, więc takie „kwiatki” są dopuszczalne, tym niemniej trzeba o nich wspomnieć.

Często zdarza się, że po rozpoczęciu odtwarzania belka nie pokazuje, ile czasu pozostało do końca audycji. Z reguły pomaga na to restart odtwarzania, ale i tak jest to irytująca przypadłość.

Pozostając przy samym odtwarzaniu – kilka razy zdarzyło się, że po naciśnięciu pauzy odtwarzanie trwało nadal. W ciągu tygodnia obcowania z aplikacją trzy czy cztery razy aplikacji zdarzyło się zawiesić w czasie ładowania ramówki, a dwa razy po prostu przestała działać.

Ufam, że te niedoskonałości zostaną prędko wygładzone, bo sądząc po ocenach w Sklepie Play, nie tylko ja zwróciłem na nie uwagę.

Te drobne problemy można przeboleć. Ale wielu słuchaczy tego nie zrobi – „nie za te pieniądze”.

Nowa aplikacja TOK FM jest darmowa, ale… za darmo mamy dostęp tylko do odtwarzania radia na żywo. Czyli, na oko, 1/10 możliwości programu. Za dostęp do pozostałych funkcji i bogatego katalogu treści trzeba zapłacić abonament.

Aktualnie, w promocji -40 proc., abonament TOK FM obejmujący aplikację (nie samo WWW) kosztuje ok. 12 zł miesięcznie (100 zł za rok z góry) w wersji dla jednego urządzenia mobilnego. Chcąc słuchać podcastów TOK FM na kilku urządzeniach, musimy wybrać droższy abonament, kosztujący 18 zł miesięcznie (136 zł za rok z góry).

Według mnie to bardzo uczciwa cena za dostęp do tak wielu profesjonalnych, świetnych treści, ale obawiam się, że nie wszyscy podzielają ten pogląd.

Abonament za dostęp do audycji radiowych, w sytuacji gdy za zero złotych można słuchać podcastów o każdej tematyce pod słońcem, to trudny temat. Sam nie wierzę, że to mówię, ale aplikacji TOK FM dobrze zrobiłyby… reklamy. Nie takie wewnątrz aplikacji, ale takie, jak w normalnych audycjach czy podcastach. Wtedy radio mogłoby zaoferować darmowy próg dla tych, którzy chcą słuchać archiwalnych audycji, a reklamy im nie przeszkadzają, a abonament zatrzymać dla tych, którzy wolą słuchać podcastów bez treści sponsorowanych.

Nie mnie pouczać Agorę odnośnie ich modelu biznesowego. Szkoda by było jednak, żeby TOK FM z tak dobrą aplikacją i tak bogatą biblioteką audycji zaskarbił sobie równie złą reputację, jak paywall Gazety Wyborczej.

REKLAMA

Według statystyk Google Play, dostępna od 2014 roku aplikacja TOK FM od dawna jest na pierwszej pozycji w sekcji „najbardziej dochodowe" kategorii „Wiadomości i Czasopisma". I mógłbym to potraktować jako dobry omen, wyznacznik tego, że się mylę, ale... gdy patrzę, z jakiej jakości aplikacjami wygrywa TOK FM, wcale się nie dziwię, że więcej osób płaci Agorze...

*Nowa aplikacja TOK FM dostępna jest w Sklepie Google Play oraz Apple App Store.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA