REKLAMA

W poniedziałek nie dostaniemy papierowego L4. Lekarze straszą paraliżem, a ZUS uspokaja

Od 1 grudnia lekarze mają obowiązek wystawiania wyłącznie e-ZLA, które raz na zawsze ma wymienić wysłużone papierowe L4. Porozumienie Zielonogórskie utrzymuje, że dotrzymanie tego terminu jest nierealne. ZUS twierdzi, że jest przygotowany na różne scenariusze i o elektroniczne zwolnienie się nie martwi.

28.11.2018 09.11
Elektroniczne zwolnienie już od 1 grudnia. Czy rzeczywiście grozi nam chaos?
REKLAMA
REKLAMA

Nie, tym razem naprawdę nie możemy narzekać, że władza wprowadza rewolucyjne zmiany nie dając odpowiedniego czasu na zapoznanie się z nimi. Przecież lekarze już od 2016 r. mogą wystawiać e-ZLA, czyli elektroniczne zwolnienie lekarskie. Od dawna też wiadomo, że papierowe L4 pożegnamy na dobre od 1 grudnia 2018 r., czyli już za parę dni.

To efekt nowelizacji przepisów o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa oraz niektórych innych ustaw, które wprowadzają obowiązek wystawiania zaświadczeń lekarskich tylko w formie elektronicznej. Mimo że o regulacjach wszyscy wiedzą z odpowiednim wyprzedzeniem, to i tak niektórzy lekarze twierdzą, że utrzymanie grudniowego terminu jest niewykonalne.

Lekarzowi pomoże asystent medyczny.

Nie do końca trafnym argumentem przeciwników zmian jest sugerowanie, że lekarze nie będą mieli czasu na dodatkowe stukanie w klawiaturę. Skutecznie wytrąciły go z rąk przyjęte we wrześniu 2018 r. przepisy. Wprowadzono rozwiązania umożliwiające upoważnienie personelu medycznego - asystentów medycznych - do wystawiania w imieniu lekarzy zwolnień lekarskich.

To - jak tłumaczą Spider’s Web przedstawiciele Wydziału Prasowego, Biura Promocji Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej - ma umożliwić lekarzom większe skupienie na leczeniu i diagnostyce. Nie ma tym samym miejsca na narzekania, że ręce pełne roboty z pacjentami, a tu jeszcze ktoś wymyślił wypełnianie elektronicznych zwolnień.

Porozumienie Zielonogórskie, czyli grupa lekarzy znana od lat z ostrego tonu i nieprzejednanego stanowiska, jest zdania, że e-zwolnienia powinny być fakultatywne. Jego szef, Jacek Krajewski, podpierał w październiku swoje stanowisko argumentem, że 6 tygodni przed wdrożeniem, e-ZLA było wystawiane przez mniej niż połowę lekarzy. Choć Porozumienie Zielonogórskie z grubsza popiera rozwiązanie, w myśl którego elektroniczne zwolnienia będą mogli wystawiać asystenci, domaga się doprecyzowania minimalnych kompetencji do generowania takich dokumentów, np. wykształcenia.

Za parę dni czeka nas paraliż?

Takie sygnały można odbierać od lekarzy niezadowolonych z utrzymania grudniowego terminu dla e-ZLA. Mówią o możliwym chaosie, na którym najbardziej mieliby stracić sami pacjenci. Jak zawsze zresztą. O organizacyjnym bałaganie wspomina m.in. Lubelska Izba Lekarska.

ZUS tonuje emocje i zapewnia, że jego pracownicy będą świadczyć pomoc w każdym zakresie dotyczącym wprowadzenia e-ZLA. Lekarzom udostępniono bezpłatne certyfikaty do podpisywania e-ZLA, ułatwiono składanie wniosku o zasiłek chorobowy na Platformie Usług Elektronicznych ZUS. Udostępnione zostało też środowisko testowe dla producentów aplikacji gabinetowych i nowy interfejs PUE ZUS w zakresie obsługi e-ZLA dla pracodawców. Do tego przygotowano specjalne forum internetowe do komunikacji w kwestiach technicznych.

Jak podaje ZUS na początku listopada 2018 r. w całym kraju 53,24 proc. zwolnień było wystawionych w formie elektronicznej. Wśród przyczyn niewystawiania e-ZLA przez lekarzy jest m.in: oczekiwanie na termin 1 grudnia 2018 r. (75,54 proc.), oczekiwanie na asystenta medycznego (9,69 proc.), brak sprzętu komputerowego (5,32 proc.), brak dostępu do internetu (1,27 proc.), oczekiwanie na aplikację gabinetową (0,58 proc.).

Warto w tym miejscu przypomnieć że Ministerstwo Zdrowia wyasygnowało kwotę 50 mln zł na wsparcie placówek podstawowej opieki zdrowotnej przy zakupie sprzętu komputerowego. Zadbano też o odpowiednie szkolenia. Tak lekarzy, jak i asystentów medycznych, których w całym kraju jest zarejestrowanych już blisko 1500.

Co się stanie jeżeli lekarz da nam papierowe zwolnienie?

ZUS jak najbardziej bierze pod uwagę scenariusz, w którym pacjent nie otrzymuje po 1 grudnia elektronicznego zwolnienia. Dotyczyć to może sytuacji braku możliwości dostępu do internetu (w tym komputera) lub braku możliwości podpisania zaświadczenia kwalifikowanym podpisem elektronicznym, podpisem potwierdzonym profilem zaufanym ePUAP albo certyfikatem z ZUS. I co w takim przypadku?

W ciągu 3 dni roboczych od dnia wystawienia takiego papierowego zaświadczenia lekarz powinien zelektronizować ten dokument i przekazać niezbędne dane do ZUS. Pacjenci nie będą więc pozbawieni zaświadczenia lekarskiego.

ZUS przygotowany na różne scenariusze.

Jak najbardziej realna jest obawa, że przynajmniej część lekarzy z takich czy innych pobudek od 1 grudnia nie będzie wystawiać e-ZLA. Mimo, że na przesunięcie terminu nie ma już żadnych szans i elektroniczne zwolnienie zacznie obowiązywać za chwilę.

Ale co jak niektórzy lekarze jednak minister Rafalskiej nie posłuchają?

Elektroniczne zwolnienie receptą na oszustwa.

Dane ZUS nie pozostawiają złudzeń. W 2017 r. Polacy pobili rekord liczby wystawionych zwolnień lekarskich. W sumie na L4 byliśmy w minionych 12 miesiącach aż 229 mln dni - o 9 mln więcej niż w 2016 r.

REKLAMA

Wydatki z tytułu absencji chorobowej sięgnęły 17 mld zł, z czego pracodawcy wypłacili 6,3 mld zł. Dotacja z budżetu państwa z kolei do tych świadczeń chorobowych sięgnęła kwoty 8,1 mld zł. Nie należy też pomijać faktu, że ponad połowa zwolnień - 56 proc. to zwolnienia do 10 dni, czyli takie, które najtrudniej skontrolować tak ZUS-owi, jak i pracodawcy.

Receptą, w pewnym tylko stopniu ale jednak, ma być właśnie elektroniczne zwolnienie. Pracodawca otrzyma zwolnienie pracownika w czasie rzeczywistym, zadziała prewencyjnie i tym samym uszczelni system. Tak przynajmniej zakłada ZUS. O tym, czy tak będzie faktycznie już niebawem przekonamy się wszyscy na własnej skórze.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA