REKLAMA

Przez „odwagę“ Apple'a mój MacBook jest upośledzony. Elgato Thunderbolt 3 Mini Dock to naprawia - recenzja

Elgato Thunderbolt 3 Mini Dock nie jest kompletem przejściówek kompatybilnych z USB-C w najnowszych MacBookach. To wydajna stacja dokująca o wszechstronnym zastosowaniu, bez której nie wyobrażam sobie codziennej pracy. Dobrze mieć taki gadżet. Jeszcze lepiej, gdyby był trochę tańszy.

22.10.2018 19.53
Recenzja Elgato Thunderbolt 3 Mini Dock: obowiązkowy partner MacBooka
REKLAMA
REKLAMA

Pech chciał, że Apple zdecydowało się na „odważną“ (jak sami o tym mówią) decyzję dotyczącą USB-C akurat wtedy, gdy rozglądałem się za nowszym, potężniejszym MacBookiem Pro. Przez to mój MBP 13 2018 posiada wyłącznie dwa porty USB Type-C. Uważam, że tego typu gniazdo to przyszłość wszystkich urządzeń elektronicznych, ale wciąż dałbym się pokroić za dodatkowy slot HDMI, gniazdo USB-A albo port Ethernet w obudowie.

Czego nie mogę zrobić na moim MBP 13? Nie mogę podłączyć do niego pendrive’a ani dysku zewnętrznego. Nie mogę wsunąć karty SD do czytnika. Nie mogę skorzystać z kabla HDMI, rozszerzając obraz na drugi monitor bądź klonując wyświetlacz laptopa. Nie mogę podłączyć iPhone’a podstawowym kablem z pudełka. Nie mogę nawet skorzystać ze słuchawek USB lub zewnętrznej karty dźwiękowej. Jakby to powiedział Steve Jobs: amazing.

 class="wp-image-825794"

Stanąłem przed trudnym wyborem: albo zestaw przejściówek, albo wariant „na bogato“.

Wybrałem drugą opcję. Recenzowane Elgato nie jest idealne, o czym przeczytacie poniżej, ale spełnia kluczowy warunek:  od momentu zdobycia stacji dokującej nie musiałem korzystać z ani jednej przejściówki. Aparat, pendrive, słuchawki - wszystko przechodziło przez urządzenie dedykowane MacBookom.

Elgato Thunderbolt 3 Mini Dock powstał z myślą o laptopach Apple. Sugeruje to nie tylko wysoka cena (he-he), ale również kolor obudowy (idealnie pasuje do wariantu Space Grey), a także dedykowane oprogramowanie. Opcjonalna aplikacja Thunderbolt Dock Utility ląduje w górnej belce nawigacyjnej, skąd można bezpiecznie usuwać stację dokującą w ten sam sposób, w jaki bezpiecznie odłącza się pendrive’y i zewnętrzne dyski. Nigdy o tym nie słyszałeś? Zapewne lubisz żyć na krawędzi.

 class="wp-image-825776"

Niestety, oprogramowanie Thunderbolt Dock Utility nie pozwala na wiele więcej. Z poziomu aplikacji nie zablokujemy żadnego portu ani nie sprawdzimy rzeczywistej prędkości transmisji danych. To w pełni opcjonalne rozwiązanie dla systemowych purystów, które można ciekawie rozwinąć w przyszłości.

Elgato Thunderbolt 3 Mini Dock posiada szereg gniazd. Co kluczowe, wszystkie działają jednocześnie.

Przejściówki i adaptery mają to do siebie, że trzeba nimi żonglować. MBP 13 został wyposażony w wyłącznie dwa gniazda USB-C. Przyjmując, że jedno jest zajęte przez ładowarkę, muszę się naprawdę namęczyć współpracując z urządzeniami zewnętrznymi. Stacja dokująca eliminuje ten problem ze względu na wbudowane porty:

  • Thunderbolt 3: 40 Gb/s
  • DisplayPort 1.2: 4K 60 Hz
  • HDMI 2.0: 4K 60 Hz, HDCP 2.2
  • USB 3.1 Gen1: 5 Gb/s
  • Gigabit Ethernet

Dwunastocentymetrowy kabel TB3 40 Gb/s gwarantuje, że stacja nigdy nie będzie wąskim gardłem podczas wymiany danych. Spowalniaczem nie powinno być także złącze USB 3.1 Gen1. Dzięki maksymalnej prędkości danych z przepustowością 5 Gb/s dock wykorzystuje dobrodziejstwa szybkich dysków SSD. To istotne, ponieważ wbudowana pojemność mojego MBP zmusza do poszukiwania zewnętrznej przestrzeni dyskowej. Zwłaszcza, gdy chcę się amatorsko bawić w iMovie, GarageBand oraz FCPX.

 class="wp-image-825779"

Producenci Mini Docka chwalą się, że sprzęt poradzi sobie z obsługą dwóch dodatkowych monitorów jednocześnie, oferując jakość obrazu 4K przy 60 Hz na każdym z nich. Wyższa częstotliwość odświeżania (maksymalnie 144 Hz) również jest możliwa, ale tutaj następuje ograniczenie do jednego zewnętrznego wyświetlacza. W praktyce MBP dogaduje się z zewnętrznymi ekranami automatycznie, a Elgato Thunderbolt 3 Mini Dock jest nieinwazyjnym, niezawodnym pośrednikiem. System MacOS nie ma z nim absolutnie żadnych problemów.

Ratuje mnie gniazdo Ethernet, którego od lat brakuje w laptopach Apple’a.

Jasne, możecie napisać, że dzisiaj to WiFi, bezprzewodowe technologie, trele morele. Jeśli ktokolwiek pracował w terenie podczas dużych imprez (IEM, Gamescom, E3), ten doskonale wie, jak zawodna jest technologia bezprzewodowa. Nawet przemysłowe routery nie radzą sobie z zarządzaniem tak wielkim ruchem. Wtedy kable Ethernet znajdujące się w strefach prasowych to prawdziwe zbawienie. Zwłaszcza, gdy te stanowią część odrębnej sieci. Niestety, mając MBP nigdy nie można było się z tą siecią połączyć. A przynajmniej nie bez adaptera.

Elgato Thunderbolt 3 Mini Dock rozwiązuje ten problem. Gigabitowe wejście RJ45 sprawia, że urządzenie uratuje skórę pracownikom mediów, studentom w akademikach ze starszą infrastrukturą, a także podczas wyjazdów. Stacja dokująca dobrze sprząta po decyzjach produkcyjnych Apple’a, które na pewno da się wytłumaczyć przez pryzmat kilkudziesięciu wizjonerskich, ponadczasowych idei. Szkoda, że nie da się tymi ideami doładować MacBooka, gdy trzeba przesłać na serwer 100 GB surowych danych nagranych w terenie.

 class="wp-image-825812"

Gdybym miał coś poprawić, byłoby to przejście na USB 3.1 Gen 2.

Wtedy zamiast 5 Gb/sek specyfikacja pozwalałaby na maksymalny transfer z prędkością 10 Gb/sek. Daje to nam około 500 MB na sekundę. To pozwoliłoby maksymalnie wykorzystać potencjał szybkich nośników zewnętrznych. Po stronie MBP i kabla USB-C wciąż pozostawałaby spora rezerwa dla pozostałych źródeł danych. Na przykład gniazda Ethernet albo portu HDMI.

Oczywiście stacja dokująca mogłaby mieć jeszcze więcej portów. Na przykład czytnik SD. Bez niego jestem zmuszony podłączać cały aparat do gniazda USB. Nie obraziłbym się także na wejściowe złącze USB-C, najlepiej z funkcją Power Delivery (45W albo 60W). Mógłbym wtedy błyskawicznie ładować nowszy smartfon z Androidem. Ewentualnie Nintendo Switcha. Albo samego Macbooka Pro, oszczędzając w ten sposób dodatkowe gniazdo USB-C znajdujące się na obudowie laptopa.

Będąc przy wadach, problemem jest oczywiście cena. Te 700 zł to dużo. Bardzo dużo. Na rynku można znaleźć kilka tańszych rozwiązań. Tyle tylko, że alternatywy będą wolniejsze.  No i oczywiście nie tak spójne wizualnie, chociaż to tylko kosmetyka.

 class="wp-image-825824"

Elgato Thunderbolt 3 Mini Dock jest solidną, ładną i małą stacją dokującą.

REKLAMA

Sprzęt ma zaledwie 125 g masy. Do tego w spodzie urządzenia znajduje się wyżłobienie na kabel. Tak proste, a tak praktyczne rozwiązanie. Stacja dokująca nie plącze się w torbie z innymi kablami i zawsze bardzo łatwo jest ją wyjąć. Aluminiowa obudowa buduje z kolei przeświadczenie, że sprzęt wytrzyma upadek z małej wysokości albo silny nacisk. Nie jest to ta sama solidna jakość co u Aukeya czy Ankera, ale tandety również nie poczujecie. Gumowe stopki stabilizują stację, lecz nie spodziewajcie się, że włożycie kabel do gniazda jedną ręką.

Elgato Thunderbolt 3 Mini Dock raczej nie jest urządzeniem, w oparciu o które profesjonalny grafik albo filmowiec rozbuduje swoje biuro. To za to świetna stacja dokująca dla osób pracujących w terenie, podróżujących, studiujących czy korzystających z zewnętrznego monitora. Stacja jest mała, lekka, poręczna i nie potrzebuje własnej ładowarki. Zamieniłbym DisplayPort na drugi slot HDMI, ale i tak nie potrafię się rozstać z tym urządzeniem. To obowiązkowy partner mojego MacBooka.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA