REKLAMA

Jestem w szoku. Google w końcu zacznie wymuszać na producentach aktualizacje Androida

Masz w kieszeni telefon z Androidem? Mam nadzieję, że to model od wiodącego producenta. Bo tylko te otrzymują regularnie aktualizacje związane z bezpieczeństwem. Po wielu latach Google jednak w końcu zaczyna się zachowywać odpowiedzialnie.

25.10.2018 14.57
android aktualizacje bezpieczeństwo
REKLAMA
REKLAMA

Ach ta fragmentacja wersji Androida. Temat wałkowany setki razy, a efektów wciąż brak. Nadal bardzo nieliczni użytkownicy sprzętów z systemem Google’a pracują na jego najnowszej wersji. Nie wynika to z braku chęci do przejścia na najnowsze wydanie, a z braku takiej możliwości. Producenci urządzeń z Androidem i współpracujący z nimi operatorzy komórkowi najczęściej nie uważają za zasadne udostępnianie nowych wersji systemu dla sprzedanych już urządzeń – choć oczywiście zdarzają się chlubne odstępstwa od reguły. Na szczęście to szaleństwo wkrótce, przynajmniej częściowo, będzie miało swój kres. Google w końcu weźmie częściową odpowiedzialność za swój system operacyjny.

Po prawdzie, producenci sprzętów mają powody, by wydłużać proces dostarczania aktualizacji. Wszyscy korzystają z faktu, że Android to system otwarty, umożliwiający modyfikację go pod swoje potrzeby. Samsung tworzy jego własną edycję, Huawei własną, Xiaomi własną i tak dalej. Oznacza to, że gdy Google wyda na świat nową wersję swojego systemu, ci producenci dopiero wtedy mogą rozpocząć nad nią dodatkowe prace, by przystosować nowy system pod wprowadzone przez nich autorskie modyfikacje.

To wyjaśnienie nie ma jednak sensu w przypadku aktualizacji związanych z bezpieczeństwem.

System Android otrzymuje dwa rodzaje aktualizacji. Wyżej wspomnieliśmy o tych rozwojowych, wprowadzających do systemu nowe funkcje. Jednak oprócz tego Google co miesiąc publikuje drobne łatki związane z bezpieczeństwem. Usuwają one wykryte usterki w zabezpieczeniach systemu. I tak, również i te poprawki trafiają do klientów większości urządzeń z Androidem z dużym opóźnieniem lub wcale.

Biorąc pod uwagę fakt, że Android jest najczęściej wykorzystywanym systemem operacyjnym na rynku, jest to przejaw skrajnej nieodpowiedzialności. To cud, że jeszcze nie mieliśmy z tego powodu jakiejś globalnej informatycznej katastrofy. Aktualizacje rozwojowe to fajna rzecz – dobrze jest mieć świadomość, że nasz telefon będzie z czasem jeszcze wygodniejszy i jeszcze bardziej funkcjonalny. Aktualizacje związane z bezpieczeństwem to już nie bonus, a coś, co powinno niezwłocznie trafiać do klientów. A ci przecież używają telefonów do rejestrowania prywatnych danych, bankowości cyfrowej czy innych istotnych spraw.

Google do tej pory umywał ręce, co wzbudzało we mnie prawdziwą wściekłość. My dostarczamy aktualizacje, to wina producentów, że ich nie wdrażają. Acha, jasne. Faktycznie producenci znacząco przerabiają Androida na swoje potrzeby, ale to nadal Google Android. Nie Samsung Android czy HTC Android. Windows Phone i Windows 10 Mobile od Microsoftu gościły na urządzeniach wielu producentów, a i tak wszyscy otrzymywali łatki bezpieczeństwa. Oczywiście systemy te nie były tak gruntownie przerabiane, ale to już nie moje zmartwienie, a dostawcy sprzętu i oprogramowania. Bezpieczeństwo powinno być dużo ważniejsze od dodatkowych aplikacji czy widżetów na pulpit.

Musiała minąć dekada, by Google wykazał się choć śladową odpowiedzialnością za swój system operacyjny.

Bo dopiero teraz, jak ustalił ze swoich źródeł The Verge, zmieni warunki współpracy ze swoimi partnerami. Według nowej polityki będą oni musieli obligatoryjnie zapewniać aktualizacje związane z bezpieczeństwem swoim użytkownikom. Zwłaszcza że aktualizacje te nie wprowadzają nowych funkcji, więc raczej nie mają jak zepsuć wprowadzanych przez producentów modyfikacji. Niestety, nakaz ten nie jest tak ścisły, jak moglibyśmy sobie wymarzyć.

Nowe warunki zakładają, że producent w ciągu pierwszego roku od pojawiania się urządzenia na rynku ma wprowadzić przynajmniej cztery aktualizacje związane z bezpieczeństwem, a także kolejne w roku następnym – choć dokładnej liczby jeszcze nie znamy. Cztery. Z zazwyczaj dwunastu. Nakaz obowiązuje tylko dla urządzeń, które znajdą 100 tys. lub więcej klientów. Brak wywiązania się z umowy ma skutkować cofnięciem licencji na Androida na kolejne z urządzeń producenta.

Cztery z dwunastu. Cóż, przynajmniej jest to jakiś pierwszy krok.

REKLAMA

Na szczęście niektórzy producenci sami z siebie starają się dbać o bezpieczeństwo swoich użytkowników. Mój stareńki już Galaxy S7 po dziś dzień co miesiąc z bardzo niewielkim opóźnieniem otrzymuje aktualizacje bezpieczeństwa. Już nigdy nie dostanie aktualizacji do Androida Pie, zatrzymując się na edycji Oreo, ale przynajmniej jest bezpieczny. I między innymi za to żywię do Samsunga wiele szacunku, prawdopodobnie też i dlatego to jego wybiorę jako producenta mojego przyszłego telefonu.

Niestety taka postawa należy do rzadkości, głównie z winy Google’a, który w ogóle na coś takiego pozwolił. Cieszę się zatem z pierwszego kroku we właściwą stronę – wyraźnie jak się chce coś zrobić, to można. Nie rozumiem jednak czemu Android nie może być jak iOS czy niegdyś Windows 10 Mobile – platformą, na której użytkownik może czuć się relatywnie bezpiecznie. Przecież to podstawy podstaw…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA