REKLAMA

Blogerzy i youtuberzy nie dostali pieniędzy za wykonaną pracę. Platforma Brandnew idzie na dno

Pamiętacie Indahash? Brandnew, które oferuje bardzo podobną usługę, ale z Niemiec, właśnie przechodzi pod zarząd syndyka. Na dno ciągnie swoich pracowników i liderów opinii z Facebooka czy YouTube’a.

21.08.2018 18.26
Niemiecki Brandnew w opałach. Nie płacił influencerom i pracownikom
REKLAMA

Brandnew powstało w 2013 r. jako projekt Niemca, Francisa Trappa, który brylował na konferencjach (np. marketingowej OMR Festival), prezentującn koncept automatyzacji influencer marketingu.

REKLAMA

Jego platforma działała bardzo podobnie do polskiego Indahasha, któremu rok temu poświęciłem bardzo obszerny, autorski materiał. Brandnew łączył influencerów i marki, które za pomocą zasięgów w mediach społecznościowych chciały promować swoje produkty. Oto jak współpracę z Brandnew opisuje jeden z polskich twórców, który miał nieprzyjemność skorzystania z jej usług:

W kwietniu, po rejestracji zgłosił się do mnie przedstawiciel Brandnew i zaproponował kampanię dla dużej marki odzieżowej. Wynagrodzenie opiewało na kilka tysięcy euro, które miało być przelane na nasze konto. Minęły 4 miesiące, a pieniędzy nie zobaczyliśmy – opisuje Michał, który woli zachować anonimowość.

Brandnew działało na zasadzie pośrednika. W zamian za prowizję dawało dostęp do szerokiego grona influencerów z różnych dziedzin, którzy mogli przygotować post na Facebooka, wideo na YouTube'a lub wpis na bloga o danym produkcie. Jak możemy przeczytać na stronie spółki, przez 5 lat zrealizowała ona ponad 2 tys. kampanii dla marek takich jak L’Oreal, Coca-Cola czy Volkswagen.

Berlińska platforma przyciągnęła również uwagę inwestorów. Dwie początkowe, seedowe rundy opiewające na ponad 2 mln dol. miały miejsce kilka lat temu, co sugeruje, że przez długi czas platforma sama finansowała swój rozwój. Do czasu.

W sierpniu po raz kolejny ponowiłem pytanie o należną mi płatność. Bez odpowiedzi. Firma od kilku tygodni sprawiała wrażenie sparaliżowanej – opisuje Michał.

Michał, informator Spider’s Web, przez kilka miesięcy nie doczekał się kontaktu ze strony niemieckiej firmy. Spodziewał się najgorszego. I miał rację.

Kilka dni temu na instagramowym profilu firmy pojawiło się oświadczenie.

1 sierpnia Brandnew złożyło wniosek o niewypłacalność.

Powodów było wiele. Cześć z nich leżała poza kontrolą Brandnew. (…) Obecnie firma przechodzić będzie szybką restrukturyzację – pisał Trapp.

Oświadczenie pojawiło się w połowie sierpnia, choć wniosek poprzedził je o dwa tygodnie. W tym czasie firma nie poinformowała swoich podwykonawców o kłopotach finansowych i nie wykonała jakiegokolwiek kroku w celu rozwiania wątpliwości co do przyszłości wystawionych faktur.

Influencerzy, którzy pracowali dla marek przed 1 sierpnia i nie dostali zapłaty mogą liczyć na kontakt syndyka, po rozpoczęciu postępowania. Długi zostaną następnie wpisane na listę wierzytelności – dodawał Trapp.

Adresaci jego oświadczenia nie mają wątpliwości – nie liczą na odzyskanie zarobionych pieniędzy.

Szanse na odzyskanie czegokolwiek są zerowe. Do podziału majątku zgłoszą się tysiące ludzi, a na koncie będzie kilka euro – zauważa Michał.

Kolejka składać się będzie z banków, ubezpieczycieli i pracowników. Wśród tych ostatnich znajdują się specjaliści, którym Trapp jest dłużny 8 tys. funtów.

Upadek Brandnew to cios we współpracę na linii influencerzy – agencje.

Platforma znika z rynku, ale poważne konsekwencje już teraz spotykają jej partnerów. Już wcześniej musieli się oni godzić na opóźnienia w płatnościach sięgające kilku miesięcy i brak komunikacji. Teraz dochodzi do tego jeszcze konieczność zapłacenia podatku od przychodów, które najprawdopodobniej nigdy nie zmaterializują się na koncie.

Biznesowa i prawna logika działa bowiem w ten sposób, że podatek płaci się od faktury wystawionej, a nie od opłaconej. W rzeczywistości influencerzy tracą więc nie tylko czas, ale i pieniądze. Może to zatrzymać rozwój rynku, ostudzając zapał obu stron do współpracy.

Czasem nie wiemy, po co dużym markom agencje. Zwracają się one z propozycją współpracy nie mając nawet koncepcji na kampanię. Kreatywna odpowiedzialność spada na nas – opisuje Michał. - Duże marki zyskałyby na promocji bez pośredników. I to nie tylko finansowo – dodaje.

Brandnew także mogło się stać ofiarą późnego opłacania czy wstrzymywania faktur. Jak w artykule „Zatory płatnicze to rak polskiego biznesu”, pisał Przemek Pająk, pośrednik nie opłaca swoich podwykonawców dopóki sam nie dostanie pieniędzy za swoją pracę.

Jeden tryb w spirali nie zadziała i cały łańcuch pokarmowy się wysypuje – puentował redaktor naczelny Spider’s Web.

Brandnew dorzuciło do tego absolutny brak komunikacji z podwykonawacami z całego świata. To jednak dopiero początek listy zaniedbań, na które zwraca uwagę kolejny informator – pracownik, który rozstał się z firmą jakiś czas temu.

REKLAMA

Na początku roku Trapp zwolnił szefową komunikacji z influencerami. Platforma działała, ale nie miał kto odpowiadać na maile – opisuje N., który podkreśla, że sposób rozwiązywania umów pozostawiał wiele do życzenia. – Kiedy firmie brakowało pieniędzy żegnano się z pracownikami z dnia na dzień, choć mieli umowę o pracę. Podkładano im porozumienie o likwidacji stanowiska po niemiecku, a oni czuli się zagrożeni i podpisywali – dodaje.

W najbliższym czasie Spider’s Web pochyli się nad historią Brandnew, która - jak wynika z pierwszych rozmów z informatorami - może przekreślić życiowe plany wielu ludzi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA